Wyszukiwarki nie powinny być automatycznie zwolnione z odpowiedzialności za indeksowane dane – uważają zarówno organizacje zrzeszające twórców, jak i resort kultury. W czasie gdy Niemcy właśnie kończą prace nad projektem ustawy, która ma wzmocnić prawa wydawców do tego, co Google robi z ich treściami i to samo planuje Francja, Polska zmierza w odwrotnym kierunku. Jutro Komitet Stały Rady Ministrów zamierza zająć się projektem nowelizacji ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, która ma wprost wyłączyć odpowiedzialność wyszukiwarek za znajdywane i prezentowane użytkownikom treści.

Trzy warunki

Zgodnie z przygotowaną przez Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji propozycją wyszukiwarki nie ponosiłyby odpowiedzialności za to, że pozwalają na zlokalizowanie konkretnych zasobów danych, o ile nie inicjują przekazu tych danych, nie wybierają odbiorcy oraz nie modyfikują informacji zawartych w przekazie.
Argumentacja jest prosta: wyszukiwarki, same z siebie, nie generują przecież żadnych treści. To nie one umieszczają pliki z piracką muzyką, nie one wrzucają do sieci pornografię dziecięcą. Nawet zaś, gdyby wyniki wyszukiwania nie prezentowałyby informacji o tych danych, to i tak nadal istniałyby one gdzieś w sieci.
„Wyniki odzwierciedlają wyłącznie treści stron internetowych, do których się odnoszą. W związku z tym do usunięcia niedozwolonej treści z wyników wyszukiwania konieczne jest uprzednie usunięcie dotyczących jej materiałów ze strony internetowej, do której odnosi się dany wynik wyszukiwania, co w sposób oczywisty pozostaje poza sferą prawnych i technicznych możliwości operatorów wyszukiwarek” – napisano w uzasadnieniu projektu.
Z argumentacją tą nie zgadza się Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
„Większość podmiotów świadczących usługi tzw. wyszukiwarek ma wpływ na uzyskiwane wyniki wyszukiwania, ponieważ decydują one o kształcie algorytmu, w oparciu o który następuje wytypowanie rezultatów wyszukiwania. Dodatkowo każdy z operatorów wyszukiwarek ma możliwość usunięcia danej strony z listy wyników wyszukiwania” – przekonują przedstawiciele tego resortu w uwagach przekazanych pod koniec listopada.
Jako przykład możliwości blokowania niektórych stron wskazują konflikt między Google’em a polskimi porównywarkami cenowymi: Nokaut.pl, Skąpiec.pl i Ceneo.pl, które na pewien czas zostały wykluczone z wyników wyszukiwania.

Szansa dla Chomika

Z kolei Izba Wydawców Prasy zwraca uwagę, że wyłączenie odpowiedzialności wyszukiwarek może być szansą dla portali hostingowych, takich jak Chomikuj.pl czy Wrzuta.pl.
– Będą one mogły wyłączyć swoją odpowiedzialność, przechodząc na system wyszukiwania – ostrzega Maciej Hoffman, dyrektor generalny Izby Wydawców Prasy.
– Nawet jeżeli twórca będzie żądał usunięcia wyników wyszukiwania, które prowadzą do nielegalnie udostępnionych treści, wyszukiwarka będzie mogła takie żądanie odrzucić, a twórca będzie pozbawiony ochrony – wyjaśnia.
Podobnego zdania są także przedstawiciele innych organizacji zrzeszających twórców.
W praktyce nowelizacja sprawi, że poszkodowany będzie mógł się domagać usunięcia czegokolwiek z wyników jedynie przed sądem. Tymczasem w przypadku zwykłego usługodawcy, który umożliwia przechowywanie plików, przewidziano specjalną procedurę powiadamiania o naruszeniach prawa: zainteresowany będzie mógł przesłać zgłoszenie i domagać się zablokowania dostępu do określonych treści.
Krytycy projektu zwracają też uwagę, że beneficjentem nowych przepisów będzie głównie Google, gdyż to on ma 90 proc. polskiego rynku wyszukiwania.
– W tym kontekście za niezrozumiałą należy uznać opinię prezes UOKiK, która nie dostrzega negatywnego wpływu na konkurencję – zauważa Maciej Hoffman, przywołując stanowisko Europejskiej Organizacji Konsumentów, która ostrzega przed nadużywaniem pozycji dominującej przez globalny koncern.

Etap legislacyjny
Projekt zostanie rozpatrzony przez Komitet Stały Rady Ministrów