Filantropia to też biznes. Aby prowadzić akcje charytatywne na wielką skalę, potrzebne są wielkie pieniądze. Wykwalifikowani pracownicy, którzy będą wiedzieli, w jaki sposób przekonać ludzi, aby dali ciężko zapracowane przez siebie pieniądze innym. Oraz tacy, którzy będą wiedzieli, w jaki sposób zebranymi środkami zarządzać, aby je jak najskuteczniej wykorzystać.
I jak to w biznesie, nie da się tego robić bez żadnej reklamy. Jeśli pieczemy ciastka na osiedlową skalę, wystarczy nam szeptany marketing i fanpage na Facebooku. Ale jeśli chcemy sprzedawać nasze wypieki na ogólnokrajową skalę, potrzebujemy dużych kampanii, które wbiją potencjalnym klientom do głowy świadomość istnienia naszej marki i rozbudzą potrzebę jedzenia właśnie naszych ciastek.
To samo robią organizacje pożytku publicznego, które mają ambicje, aby zebrać jak najwięcej i pomóc jak największej liczbie osób. To zrozumiałe. Tyle że od pewnego pułapu – pozbawione sensu. Gdyby szef jakiejkolwiek firmy połowę przychodów przelewał na konta agencji reklamowych, szybko straciłby pracę. A w dodatku – wbrew temu, co trochę prześmiewczo wcześniej napisałam – pomaganie innym to nie jest taki sobie biznes.
Tu wchodzą w grę nie tylko pieniądze (w dodatku powierzone OPP przez innych ludzi), lecz także emocje i często – cierpienie. Ludzie dzielą się pieniędzmi, bo wierzą, że dzięki temu będą mogli komuś pomóc i uczynić świat trochę lepszym. Ich intencją raczej nie jest poprawianie budżetów agencji reklamowych i płacenie na pensje prezesów.
Śledziłam kiedyś reklamową historię pewnego konia: skrzywdzony przez złych ludzi pojawiał się regularnie na wielkich ogłoszeniach zajmujących pół albo i całą stronę w gazecie – prosił o pomoc. Znając cenniki reklamowe, zgrzytałam zębami: za te ogłoszenia można by kilkadziesiąt takich chabet wykupić od rzeźnika.
Więc co, nie dawać? Ja daję. Staram się jednak pomagać nie na oślep, ale obok. Fundacji, która wspiera leczenie dzieci znajomych. Lokalnej organizacji czy szkole. Tyle że one nie reklamują się na kolorowych ogłoszeniach, więc aby je odnaleźć, trzeba sobie zadać nieco trudu.