Zachowanie prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta stanowi delikt dyscyplinarny – uważają śledczy.

Fakt, że Marcin P. mógł bez przeszkód prowadzić interesy, to wina złego systemu, a nie błędów ludzkich – przekonuje Rada Główna Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP w uchwale przekazanej najważniejszym osobom w państwie. Zdaniem śledczych niesprawiedliwe i bezpodstawne jest zrzucanie winy za zaniedbania przy Amber Gold bezpośrednio na prokuratorów.

„Kryzys zarządzania i anachroniczna struktura prokuratury oraz brak dostosowania tego jakże istotnego z punktu widzenia bezpieczeństwa obywateli, jak i funkcjonowania państwa organu do wymogów demokratycznego państwa prawa obciąża przede wszystkim kierownictwo prokuratury generalnej, a nie szeregowych prokuratorów” – czytamy w dokumencie.

Gdzie tkwią więc słabości? Przede wszystkim w nieprawidłowym rozłożeniu obciążeń na różne szczeble prokuratury. O ile nie w pełni wykorzystuje się potencjał tkwiący w jednostkach apelacyjnych i okręgowych, o tyle śledczy w rejonach są przytłoczeni nadmiarem obowiązków. Muszą również borykać się z niedoborami finansowymi, mimo że prowadzone przez nich postępowania często nie odbiegają pod względem poziomu skomplikowania od spraw rozpoznawanych na wyższych szczeblach.

W dokumencie dostało się również samemu prokuratorowi generalnemu Andrzejowi Seremetowi. Związek oskarża go o naruszanie dobrego imienia instytucji, na czele której stoi. Śledczych wzburzyło, że ich szef pod naciskiem rządzących i opinii publicznej, ale przed ostatecznym wyjaśnieniem sprawy, feruje wyroki co do winy poszczególnych osób z gdańskiej prokuratury.

W uchwale odniesiono się również do słów Seremeta, jakoby miał on wydać polecenie rzecznikowi Prokuratury Apelacyjnej, by ten wszczął procedurę dyscyplinarną wobec śledczych powiązanych ze sprawą Amber Gold. Związek przypomina, że zgodnie z ustawą z 20 czerwca 1985 r. o prokuraturze (Dz.U. z 2011 r. nr 270, poz. 1599 z późn. zm.) postępowanie takie wszczyna niezawisły sąd dyscyplinarny. I to on, po przeprowadzeniu stosownego postępowania, decyduje o ewentualnej winie śledczych.

„Takie działanie stanowi oczywistą i rażącą obrazę przepisów prawa i samo w sobie stanowi delikt dyscyplinarny” – napisano w odniesieniu do zachowania Seremeta.