Państwo należące do Unii Europejskiej może ograniczyć wysokość opłat i prowizji bankowych. Co więcej, tego rodzaju przepisy prawa krajowego chroniące konsumentów nie naruszają swobody świadczenia usług tylko dlatego, że inne państwa członkowskie stosują regulacje bardziej liberalne lub korzystniejsze dla instytucji finansowych.
Tak orzekł luksemburski Trybunał Sprawiedliwości, odpowiadając na pytanie rumuńskiego sądu rejonowego o interpretację dyrektywy 2008/48/WE Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie umów o kredyt konsumencki.

Haracz od ryzyka

Ocenę przepisów dyrektywy kredytowej, którą państwa Unii musiały wdrożyć do swoich porządków prawnych przed 11 czerwca 2011 r., sprowokował problem rumuńskiego banku ludowego. Jego wzorzec umowy przedstawianej kredytobiorcom do podpisu zawierał bowiem postanowienie nakazujące wnoszenie co miesiąc „prowizji od ryzyka”.
Było to 0,2 proc. kwoty pozostałej do spłacenia. Prowizję tę należało płacić przez cały okres obowiązywania umowy kredytowej. Opłata stała się ewidentnie nielegalna dopiero w chwili wejścia w życie dekretu implementacyjnego, jaki wydała bukareszteńska administracja.
Rząd rumuński postanowił przy tym, że przepisy te będą stosowane do wszystkich obowiązujących kontraktów kredytowych zawartych z konsumentami w Rumunii.

Polskie przepisy prawa powszechnie obowiązującego nie zawierają katalogu opłat i prowizji, jakie wolno pobierać bankom

Legalne miały być jedynie prowizje za rozpatrzenie wniosku kredytowego, za administrowanie kredytem lub bieżącym kontem, a także rekompensaty za wcześniejszą spłatę kredytu oraz opłaty za ubezpieczenie. Dopuszczono również kary umowne i prowizje za usługi świadczone na żądanie konsumentów.
Dlatego rumuński urząd ochrony konsumentów uznał za niezgodne z dekretem nakładanie prowizji od ryzyka i nałożył na bank grzywnę oraz dodatkowe kary. Przed sądem rejonowym bank utrzymywał jednak, że przepisy dekretu są niezgodne z dyrektywą. Wtedy sąd zwrócił się o wykładnię europejskiego prawa do TS.

Konsument ważniejszy

Trybunał orzekł, że państwom UE wolno było objąć umowy kredytowe zawarte przed wprowadzeniem do krajowego porządku prawnego zasad dyrektywy 2008/48/WE jej działaniem. Jednocześnie dopuszczalne jest stosowanie zasad unijnego prawa umów o kredyt konsumencki do dziedzin, których przepisy te wprost nie obejmują. Chodzi np. o kontrakty o kredyt zabezpieczony na nieruchomościach.
Bo chociaż dyrektywa mówi, że państwa członkowskie nie mogą utrzymywać ani wprowadzać przepisów z nią sprzecznych, to jednak nie ma przeszkód, by w krajowym porządku prawnym stosować jej zasady szerzej.
Trybunał podkreślił również, że państwa członkowskie mają obowiązek zapewnić wdrażanie odpowiednich i skutecznych procedur pozasądowego rozwiązywania sporów dotyczących umów o kredyt konsumencki. Użyteczne jest przy tym wykorzystywanie funkcjonującego już arbitrażu.
Nie przeszkadza to jednak konsumentom występować bezpośrednio do organu ochrony konsumentów w razie naruszenia ich praw przez kredytodawców. Urząd zaś ma prawo nakładać na banki kary za naruszenie przepisów krajowych.
Dla konsumentów najważniejsze jest jednak, że państwu członkowskiemu wolno nałożyć na instytucje kredytowe nieprzewidziane w dyrektywie obowiązki i ograniczenia związane z rodzajami prowizji i opłat.
Przepisy takie bowiem nie czynią rynku mniej atrakcyjnym dla banków ani nie ograniczają w żaden sposób konkurencji, np. zagranicznych kredytodawców z tradycyjnie działającymi na uregulowanym rynku – uznali sędziowie TS.

ORZECZNICTWO
Wyrok Trybunału Sprawiedliwości w sprawie C-602/10