Nie każda oferowana przez biuro podróży wycieczka dojdzie do skutku. Czasami nie zebrało się dość chętnych, czasami sytuacja polityczna w kraju docelowym staje się na tyle niestabilna, że wyjazd wiązałby się z dużym ryzykiem.
Jeżeli z takich przyczyn organizator odwołuje imprezę, powinien zaproponować uczestnikom wyjazd do innego kraju albo w innym terminie. Jeżeli turysta zdecyduje się na taki wyjazd, nie przysługuje mu dodatkowe odszkodowanie za straconą wycieczkę. Najczęściej nie odzyska też pieniędzy za wizę.
Turysta może jednak odmówić wyjazdu na inną wycieczkę i żądać zwrotu pieniędzy.
Najczęściej biura podróży dokonują przy tym różnych potrąceń.
Turysta, który nie zgadza się na proponowane mu rozliczenie kosztów, może wystąpić z pozwem do sądu i uzasadnić w nim swoje żądanie.
W najgorszej sytuacji znajdzie się jednak, gdy mimo niepewnej sytuacji w kraju, do którego wyjeżdża, biuro nie odwoła wycieczki.
Gdy sam zechce z niej zrezygnować, biuro zaproponuje mu na ogół jedynie zwrot niewielkiej kwoty z wpłaconej sumy, powołując się na ujęte w umowie zasady zwrotu kosztów w razie rezygnacji turysty.
Im rezygnacja nastąpi bliżej daty wyjazdu, tym zwrócona kwota będzie mniejsza.
Gdy w takim wypadku strony nie mogą porozumieć się co do wysokości zwracanej kwoty, turysta może jedynie dochodzić swoich roszczeń w sądzie.
Jednak najczęściej nie może odwołać się do umowy, jaką zawarł z biurem podróży, bo zazwyczaj nie przewiduje ona sposobu rozliczeń między stronami.
Nie może się też skutecznie powołać na rekomendacje Ministerstwa Spraw Zagranicznych, w których ostrzega ono polskich podróżnych i odradza wyjazdy do konkretnego kraju, aż do czasu uspokojenia się w nim sytuacji.
Ministerstwo samo przyznaje, że nie może stosować żadnych sankcji w stosunku do biur turystycznych, które mimo ostrzeżeń nie wstrzymały wyjazdów. Może jedynie wyrazić swoją opinię, że takie działanie uważa za nieodpowiedzialne.