"Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, wbrew twierdzeniom opozycji i lobbystów z branży hazardowej, nie stwierdził niezgodności ustawy o grach hazardowych z prawem Unii Europejskiej. Wyrok Trybunału nie jest zatem niekorzystny dla Ministerstwa Finansów. Nieprawdą jest też, że orzeczenie TS UE będzie skutkowało uchyleniem, czy zmianą przepisów ustawy o grach hazardowych.
TS UE orzekając w sprawie trzech przepisów wskazał, że to krajowe sądy administracyjne muszą ocenić w każdej indywidualnej sprawie, czy wprowadzone przepisy ograniczały właściwości użytkowania lub sprzedaż automatów do gier o niskich wygranych w sposób istotny oraz pozostawiający im marginalne zastosowanie. Dopiero takie stwierdzenie w prawomocnym wyroku polskiego sądu administracyjnego byłoby ewentualną podstawą do wniesienia sprawy o odszkodowanie z powództwa cywilnego.
W trakcie uchwalania ustawy wielokrotnie wskazywano, że urządzający gry na automatach mogą je użytkować do końca funkcjonowania udzielonych im wcześniej zezwoleń, mogą je sprzedać, bądź przenieść do nowopowstających kasyn lub w ramach jednolitego rynku UE sprzedać do innego kraju, gdzie urządzenie gier na takich automatach jest dozwolone. Dotychczas w wielu sprawach, w których podnoszono argument braku notyfikacji przepisów ustawy o grach hazardowych, sądy administracyjne orzekały na korzyść resortu finansów, uznając, że taki obowiązek w odniesieniu do tych przepisów nie istniał.
Nie dziwią mnie komentarze przedstawicieli opozycji i stowarzyszeń reprezentujących właścicieli automatów, bo mogą mieć tylko "gorzką satysfakcję", że Trybunał Sprawiedliwości UE nie zakwestionował jednoznacznie tych przepisów i nie usunął ich z polskiego porządku prawnego, co byłoby podstawą wnoszenia spraw o odszkodowanie. Wyrok w ogłoszonym kształcie jest kompromitacją tych, co wieszczyli kategoryczną przegraną Ministerstwa Finansów".