W oświadczeniu wydanym 16 lipca 2012 rzecznik „Chomika” zwraca także uwagę, że to kolejna próba znalezienia tematu zastępczego dla prawdziwych, niewygodnych dla wydawców, przyczyn piractwa.
Chodzi oczywiście o pieniądze. Argumentem przytaczanym przez Polską Izbę Książki jest fakt, iż z racji udostępniania przez serwis elektronicznych wersji publikacji, wydawnictwa narażone są duże straty. W związku z tym PIK żąda zaprzestania funkcjonowania witryny w obecnym kształcie.
Tymczasem w oświadczeniu wydanym przez Piotra Hałasiewicza czytamy, że Chomikuj.pl stał się kozłem ofiarnym wobec bezsilności wydawnictw w nadążaniu za oczekiwaniami konsumentów odnośnie dystrybucji publikacji. Jeśli chodzi o zarzut naruszania praw autorskich, to serwis działa zgodnie z literą prawa, współpracuje już z 20 mniejszymi wydawnictwami i reaguje na wszystkie zgłoszenia nieautoryzowanych dystrybucji.
Dodatkowo udostępnia i wciąż udoskonala narzędzia umożliwiające wydawcom szybkie identyfikowanie i usuwanie swoich treści, choć robić tego nie musi. Jeśli więc dojdzie do konfrontacji, którą zapowiada PIK, Chomikuj.pl może zasłaniać się ustawą o świadczeniu usług drogą elektroniczną.
Zgodnie z tą ustawą - art. 15 - portal nie musi cenzurować treści (np. kontrolować przekazywanych informacji, czy czynić inne akty staranności). Nie ma także obowiązku podejmowania kroków w celu wdrożenia oprogramowania monitorującego, cenzurującego itp.
Ponadto według tej samej ustawy - art. 14 - nie ponosi odpowiedzialności za przechowywane dane ten, kto jedynie udostępnia „miejsce” w celu przechowywania danych i nie wie o bezprawnym charakterze danych (plików muzycznych, zeskanowanych książek itp.).
Owszem, jeśli portal otrzyma urzędowe zawiadomienie lub uzyska wiarygodną wiadomość o bezprawnym charakterze danych lub związanej z nimi działalności, musi niezwłocznie uniemożliwić dostęp do tych danych.
O ile zrozumiałe jest „urzędowe zawiadomienie” (np. postanowienie sądu), o tyle nie ma definicji wiarygodnej informacji o bezprawnym charakterze – mówi mec. Monika Brzozowska z Kancelarii Pasieka, Derlikowski, Brzozowska i Partnerzy – ekspert z zakresu własności intelektualnej.
Argumenty stron
Chomikuj.pl powstał, by zarabiać na nielegalnej wymianie plików, a działalność serwisu jest rodzajem paserstwa – mówił w mediach Włodzimierz Albin, prezes PIK i wydawnictwa Wolters Kluwer Polska. Obok Wolters Kluwer Polska wśród pozywających mają się znaleźć także Wydawnictwo Naukowe PWN, Wydawnictwo C.H. Beck i Wydawnictwa Komunikacji i Łączności.
Z kolei Chomikuj.pl tłumaczy, że serwis jest „neutralną technologicznie” usługą. To, że użytkownicy dzielą się kopiami filmów, książek i płyt chronionych prawem autorskim, nie oznacza jeszcze, że sama usługa jest nielegalna. Rzecznik serwisu zapewnia także, że portal wielokrotnie proponował PIK spotkanie i rozmowę na temat wspólnego rozwiązania problemów, jakie członkowie Izby mogą mieć z funkcjonowaniem Chomikuj.pl.
Rzeczywiście, z punktu widzenia prawa (art. 14 i 15 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną), portale tego typu są usługodawcami – dostarczają tzw. usługę hostingu. Usługa hostingu polega na udostępnieniu przez portal miejsca w pamięci powszechnie dostępnego komputera (np. w celu stworzenia grup dyskusyjnych i innego rodzaju usług), czyli udostępnieniu „miejsca” do przechowywania treści.
Treści (np. pliki muzyczne, zeskanowane książki itp.) pochodzą nie od samego portalu, ale od osób, które je tam umieszczają (czyli usługobiorców). Nie można przy tym uznać, że na pewno na tym portalu przechowywane są jedynie treści nielegalne. Portal ten bowiem spełnia rolę platformy służącej komunikacji oraz wymianie informacji, co wyklucza stosowanie prewencyjnej kontroli zamieszczanych przez usługobiorców informacji – mówi mec. Monika Brzozowska.
Innego zdania jest natomiast Włodzimierz Albin, który w rozmowie z PAP mówił - Chomikuj.pl nie jest firmą hostingową, gdzie ludzie przechowują swoje dane i wymieniają się tymi danymi, firma hostingowa nie pobiera opłat za transfer danych, a jedynie za udostępnienie miejsca na dysku.
Tymczasem na Chomikuj.pl nie płaci się za przechowywanie, lecz za pobranie pliku o rozmiarze większym niż 2 MB.
Należy dodać, że Chomikuj.pl, należący do cypryjskiej spółki File Solutions Ltd., jest największym w Polsce serwisem świadczącym usługi wirtualnego dysku, a w maju br. portal odwiedziło (wg badania Megapanel PBI/Gemius) ponad 6 mln użytkowników, czyli co trzeci polski internauta.
Jak deklaruje portal, w przypadku informacji o naruszeniu praw autorskich działanie podejmowane jest zawsze, a tylko w ciągu dwóch ostatnich przyjęto 18 tyś. zgłoszeń i usunięto 13,5 mln plików uznanych przez wydawców za nielegalne. Chomikuj.pl działa zgodnie z duchem i literą obowiązującego prawa i nie obawiamy się ewentualnego pozwu – mówi Piotr Hałasiewicz.
Odpowiedzialność w świetle prawa
Aby uniknąć odpowiedzialności portal nie może oczywiście posiadać pozytywnej wiedzy dotyczącej bezprawności działań dokonywanych na wskazanym obszarze lub informacji zamieszczonych przez usługobiorców na portalu. Ponadto – by nie zostać pociągniętym do odpowiedzialności – niezwłocznie po uzyskaniu wiadomości o bezprawnym charakterze zamieszczonych danych z wiarygodnego źródła bądź z zawiadomienia urzędowego, musi on uniemożliwić dostęp do tych informacji. Portal twierdzi, że to czyni, więc cała sprawa jest bardzo skomplikowana.
W jednym z wyroków sądowych, Sąd Apelacyjny w Lublinie (sygn. I ACa 544/10, LEX nr 736495) doszedł do wniosku, że „usługodawca nie ma obowiązku monitorowania sieci, co więcej nie ma też obowiązku podejmowania kroków w celu wdrożenia oprogramowania monitorującego.
Jedyną sytuacją prowadząca bez wątpienia do odpowiedzialności usługodawcy jest istnienie po jego stronie stanu wiedzy o fakcie naruszenia, czy też bezprawnym charakterze naruszenia”. Sąd ten stwierdził nadto, że ciężar udowodnienia obciążających usługodawcę okoliczności spoczywa (na zasadach ogólnych, a więc zgodnie z art. 6 k.c.) na podmiocie, który tych okoliczności dowodzi (czyli w niniejszej sprawie będzie to powód/powodowie).
Przy takim brzmieniu przepisów ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną ustalenie odpowiedzialności portalu może być – w praktyce – trudne, ale nie niemożliwe. Należy bowiem wykazać, że usługodawca miał wiedzę o bezprawnym charakterze przechowywanych plików – podsumowuje mec. Monika Brzozowska z PDB Legal.
Właściciele oraz administratorzy portali wiedzą jednak, że wdrożenie odpowiednich procedur (tzw. notice and takedown) w zasadzie całkowicie zwalnia od odpowiedzialności za treści umieszczenie w serwisie przez użytkowników. Mówiąc krótko, procedura notice and takedown polega na tym, że w przypadku zgłoszenia naruszenia przez jakiś podmiot jego praw, administratorzy usuwają lub blokują wskazany obszar serwisu.
Chomikuj.pl twierdzi, że procedura notice and takedown jest w tym przypadku wyjątkowo zaawansowana i działa od dawna bez zarzutów.
Wygląda więc na to, że czeka nas albo długi i zaciekły spór, albo obie strony wypracują korzystne dla wszystkich (łącznie z czytelnikami) porozumienie.
Nic przecież nie stoi na przeszkodzie, aby publikacje udostępniać za opłatą w formie elektronicznej, jak robią to iTunes czy Amazon i dziesiątki podobnych serwisów.
Premierowy proces wyznaczono na 6 sierpnia.