Odkąd rozdzielono urzędy ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, spadła liczba prokuratorskich wniosków o areszt; prowadzący śledztwo często sięgają po inne, mniej dolegliwe środki zapobiegawcze - powiedział we wtorek prokurator generalny Andrzej Seremet.

Seremet był zaproszony na wtorkowe posiedzenie sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka, poświęcone problematyce przedłużających się tymczasowych aresztowań. Ta kwestia jest przyczyną wyroków Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, stwierdzających odpowiedzialność polskiego wymiaru sprawiedliwości za taki stan rzeczy.

"Tymczasowe aresztowanie to powinno być ultima ratio, ostateczność, kiedy niewystarczające są inne środki zapobiegawcze, takie jak dozór policji, zabezpieczenie majątkowe lub zakaz opuszczania" kraju - podkreślił prokurator generalny, odwołując się także do swej praktyki z czasów, gdy był jeszcze sędzią i decydował o aresztowaniu - na wniosek prokuratury.

Ocenił, że praktyka stosowania aresztów przez polskie sądy ulega poprawie. Zarazem przypomniał, że już rok temu występował do resortu sprawiedliwości o nowelizację przepisów, w myśl której gdyby stwierdzono oczywisty błąd prokuratora w sprawie związanej z niesłusznym aresztowaniem, prokurator mógłby ponosić za to odpowiedzialność majątkową.

2000 mniej wniosków

Z danych, jakie szef prokuratury przytoczył posłom wynika, że odkąd z końcem marca 2010 r. doszło do rozdzielenia urzędów ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, prokuratorzy rzadziej niż poprzednio występują do sądów z wnioskami o stosowanie aresztów. Jak podał, w 2009 r. stało się tak w 24 967 przypadkach, w 2010 r. - w 23 060 przypadkach, a w 2011 r. prokurator występował do sądu o areszt 22 748 razy.

Zarazem - informował Seremet - w 2010 r. prokuratorzy wydali ponad 56 tysięcy, a w 2011 r. 59 tysięcy postanowień o zastosowaniu środków zapobiegawczych "wolnościowych" (dozór, kaucja, zakaz opuszczania granic - PAP).

Z danych Seremeta wynika, że w 2007 r. przypadków aresztu trwającego ponad 2 lata (a takie w orzecznictwie ETPCz są uznawane za długotrwałe) było 29; w 2009 r. - 9, a w 2011 r. - 8. Trybunał w Strasburgu ponad 170 razy orzekł, że Polska naruszyła europejską konwencję praw człowieka poprzez długotrwałe stosowanie aresztu.

Według prokuratora generalnego, w ogólnej skali całej prokuratury liczba postępowań, w których uczestnikami są osoby aresztowane, to od 2 do 5 proc. ogólnej liczby śledztw. W prokuraturach apelacji rzeszowskiej jest to 2 procent spraw, a w apelacji białostockiej - 5 proc. Seremet poinformował, że zlecił zbadanie, z czego wynika taka rozbieżność procentowa: z charakteru spraw, czy też praktyki prokuratorów je prowadzących.

Areszt tylko w wyjątkowych przypadkach

Jak podkreślił Seremet, areszty stosuje się w sprawach dotyczących najcięższych przestępstw - związanych z przemocą, bronią, narkotykami czy też korupcją. Argumentem za aresztowaniem dla prokuratury najczęściej są: obawa matactwa ze strony podejrzanego, realna groźba wymierzenia mu surowej kary. Areszty się przedłużają, bo długotrwałe są też niektóre śledztwa - tłumaczył Seremet.

"Są wielowątkowe, zachodzi konieczność zgromadzenia wielu dowodów, opinii biegłych i analiz kryminalnych, na które długo się czeka, uzyskanie dokumentacji bankowej wymaga dodatkowej zgody sądu, czasem konieczne jest skierowanie danej osoby na obserwację psychiatryczną, czasem trzeba w specjalnym trybie uzyskiwać materiały niejawne albo pomoc prawną z zagranicy" - mówił.