Rząd zapowiedział błyskawiczne sądy nad kibolami, którzy odpowiadają za burdy w stolicy w dniu meczu Polska – Rosja. Może się jednak skończyć na ciągnących się procesach i ucieczce pseudokibiców od odpowiedzialności. Policja ma kłopoty z szybkim sporządzaniem wniosków do sądów, a na domiar złego prawo może skutecznie chronić chuliganów, jeśli zastosują kruczki prawne.
Pewny skuteczności polskiego wymiaru sprawiedliwości jest minister spraw wewnętrznych Jacek Cichocki. Zapowiedział wczoraj, że cudzoziemcy po wyroku wydanym w trybie przyspieszonym zostaną wydaleni z kraju z zakazem wjazdu na teren UE.
Taki wniosek policja powinna złożyć u wojewody. – Do piątku powinny zapaść wyroki w sprawach rosyjskich pseudokibiców, którzy brali udział w burdach – stwierdził.

140 osób zostało poszkodowanych w wyniku starć chuliganów po meczu Polska – Rosja

W sumie chodzi o 25 Rosjan oraz Węgra, Hiszpana i Algierczyka. Oprócz nich zatrzymano też 156 Polaków. Ale dojdą kolejni chuligani, bo policja od wczoraj weryfikuje zapisy monitoringu ulicznego.
– Trudno powiedzieć, ile osób zostanie jeszcze zatrzymanych – powiedział nam Krzysztof Hajdas z biura prasowego Komendy Głównej Policji.

6 tys. funkcjonariuszy pilnowało bezpieczeństwa

Jest jednak mało prawdopodobne, by wszyscy zatrzymani zostali natychmiast osądzeni. W środę do Sądu Okręgowego Warszawa-Praga miało zostać przewiezionych 10 kiboli. – Kolejnych 20 wyraziło chęć dobrowolnego poddania się karze – mówi rzecznik sądu Marcin Łochowski.
Z kolei do sądu w Śródmieściu miało wpłynąć do 20 wniosków o ukaranie. Ale szybko pojawiły się problemy, które opóźniają całą procedurę.

55 tys. widzów obejrzało mecz na Stadionie Narodowym. W tym 29 528 Polaków i 9852 Rosjan

Wczoraj przed zamknięciem gazety otrzymaliśmy informację, że do sądu na Pradze policja złożyła zaledwie jeden wniosek dotyczący sześciu osób, w tym czterech Rosjan. Dokument nie zawierał jednak pełnego tłumaczenia i został zwrócony do uzupełnienia.
W warszawskiej Prokuraturze Okręgowej usłyszeliśmy, że czynności wobec zatrzymanych wciąż trwają i jest jeszcze za wcześnie na stwierdzenie, ilu z nich może trafić pod sąd w trybie przyspieszonym – część osób może być nieletnia, część przesłuchiwana w charakterze świadka.
Poza tym tryb przyspieszony można stosować jedynie wobec tych osób, które zostały ujęte na gorącym uczynku podczas popełnienia przestępstwa lub bezpośrednio potem. Nie dotyczy on więc tych pseudokibiców, których policja wyłapie jeszcze na podstawie nagrań z monitoringu.
– Jeżeli wrócił do domu, zjadł kolację, przespał się i dopiero gdy wyszedł rano następnego dnia po gazetę, został zatrzymany przez funkcjonariuszy, nie ma mowy o ciągłości czasu, której wymaga art. 517b par. 1 kodeksu postępowania karnego – wyjaśnia dr Marcin Warchoł, specjalista od prawa karnego z Uniwersytetu Warszawskiego.
Przed błyskawicznymi sądami kibole mogą uciec, stosując absurdalne kruczki prawne. Jeśli np. podejrzany oświadczy, że kiedykolwiek leczył się psychiatrycznie, konieczne będzie zasięgnięcie opinii biegłego. A to już wyklucza tryb przyspieszony.
Opinia biegłego będzie potrzebna, gdy wyjaśnienia podejrzanego budzą wątpliwości w świetle zebranego materiału dowodowego, np. podejrzany twierdzi, że był w okolicach stadionu koło godz. 16, a na nagraniu mającym świadczyć o jego udziale w zdarzeniu widnieje godzina 19.