Inspekcja Transportu Drogowego rusza z kontrolami aut, które zarobkowo przewożą pasażerów. Kierowcy się bronią – coraz częściej stają się psychologami czy ochroniarzami.
Inspekcja Transportu Drogowego od czwartku sprawdza taksówki i auta, które je przypominają. W samej Warszawie przeprowadzono już ponad 50 takich kontroli.
– W kilku przypadkach wszczęto postępowanie zmierzające do nałożenia kary administracyjnej, która wynosi 8 tys. zł – mówi Alvin Gajadhur, rzecznik Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego.
Kontrole związane są z tym, że od 8 kwietnia 2012 roku nie można już wykonywać okazjonalnego przewozu osób zwykłym autem osobowym. Teraz przepisy ustawy o transporcie drogowym dopuszczają to, o ile samochód przystosowany jest konstrukcyjnie do przewozu ośmiu osób łącznie z kierowcą. Jeżeli auto jest mniejsze, trzeba mieć licencję taksówkową. Takie rozwiązanie miało ograniczyć podszywanie się pod taksówki i ujednolicić zasady wykonywania takiej działalności.

189 osób przypada w Warszawie na jedną taksówkę

W praktyce przedsiębiorcy próbują obchodzić istniejące przepisy. Zatrudnieni przez nich kierowcy na bocznych drzwiach swoich samochodów mają informację, z której wynika, że oferują usługę ochroniarską czy terapeutyczną. W ten sposób próbują pokazać, że nie zajmują się przewozem osób, a na trasie świadczona jest zupełnie inna usługa.
Krakowska firma Maxi Driver oferuje właśnie usługę związaną z chronionym przewozem osób i mienia. W dodatku kierowca, który nie jest licencjonowanym ochroniarzem, nie ma czego szukać w tej firmie.
– Skupiamy się na wprowadzaniu zupełnie nowej usługi ochroniarskiej. Wynika to stąd, że mieliśmy sygnały od klientów, którzy mówili, że na trasie nie czują się bezpieczni. Z tego powodu nie chcą jeździć ani z taksówkarzem, ani z przewoźnikiem, tylko z ochroniarzem – mówi Paweł Lozio z Maxi Driver. Tłumaczy, że klient jest na danym odcinku drogi chroniony przez osobę o specjalistycznych uprawnieniach. W przypadku gdy będzie ona potrzebowała pomocy, będzie ją miała zapewnioną.

428 osób przypada w Wiedniu na jedną taksówkę

Takie tłumaczenie może jednak być niewystarczające, gdy okaże się, że kontrolerzy uznają, że usługa ta jest przewozem i podlega pod ustawę o transporcie drogowym.
Alvin Gajadhur wyjaśnia, że jeżeli postępowanie wykaże, że klient zamawiał usługę przewozową, a nie poradę psychologiczną czy usługę ochroniarską, to działalność kierowcy zostanie zakwalifikowana jako przewóz osób. Dodaje, że w takich sprawach są przesłuchiwani nawet pasażerowie.
Zdaniem Rafała Szczerbickiego, radcy prawnego i właściciela kancelarii Skp-Lex, przesłuchanie jest istotne, by poznać intencje klienta. Chodzi o to, by sprawdzić, czy zamawiał usługę przewozową czy może inną.
– Samo posiadanie przez kierowcę licencji ochroniarskiej nie oznacza jednak, że nie narusza on przepisów ustawy o transporcie drogowym – zaznacza Rafał Szczerbicki.

8 tys. zł wynosi kara za wykonywanie przewozu osób bez licencji

Ocenia on, że kierowcy mogą więc zostać ukarani za brak uprawnień taksówkowych, gdy będą wozić pasażerów z jednego miejsca w inne.
Rząd planuje jednak otworzenie zawodu taksówkarza. Takie propozycje znalazły się w ustawie deregulacyjnej, i zakładają np. odejście od egzaminów na licencję. To sprawiłoby, że niemal każdy mógłby wozić zarobkowo pasażerów.
– Kierowcy zajmują się przewozem osób, gdyż koszty takiej działalności są znacznie niższe – tłumaczy Paweł Biedrzycki, prezes Super Taxi. Wymienia on, że przewoźnicy nie muszą mieć choćby kas fiskalnych, a niektórzy są zatrudnieni na jedną dziesiątą etatu i płacą niższe składki do ZUS.
– Jeżeli taksówek byłoby za mało, to wymagania należałoby znieść. Jednak tak naprawdę jest ich za dużo, a egzamin jest ostatnim elementem pozwalającym ograniczać ich liczbę na rynku – mówi Biedrzycki.

Podstawa prawna
Ustawa z 6 września 2001 r. o transporcie drogowym (Dz.U. z 2007 r. nr 125, poz. 874 z późn. zm.).