W gminach, w których nie ma sieci kanalizacyjnej, istnieje poważne zagrożenie dla środowiska – alarmuje Najwyższa Izba Kontroli. W sześciu skontrolowanych gminach w województwie wielkopolskim ilość odprowadzanych ścieków w przeliczeniu na jedną osobę była kilkakrotnie niższa od przyjętych norm.
Tak jest w szczególności w domach, które nie są podłączone do sieci kanalizacyjnej, a ścieki trafiają do szamba. Kontrola NIK wykazuje, że w przeliczeniu na jednego mieszkańca w szambie jest mniej nieczystości niż w przypadku gospodarstw, które są przyłączone do kanalizacji.
– Można podejrzewać, że istotna część ścieków z przydomowych zbiorników, zamiast do punktów zlewnych i oczyszczalni, trafia do ziemi, powodując zagrożenie sanitarne i ekologiczne – mówi Paweł Biedziak, rzecznik prasowy NIK. Dodaje, że żadna ze skontrolowanych gmin nie podjęła działań, które mogłyby precyzyjnie zdiagnozować sytuację i jej zaradzić.
Z raportu NIK wynika, że tam, gdzie istniała kanalizacja, objętość ścieków bytowych dostarczonych w 2010 roku (rok objęty kontrolą) do oczyszczalni zbiorczym systemem kanalizacyjnym wynosiła średnio 28,7 metra sześciennego na jednego mieszkańca. Na terenach, gdzie były szamba, w ciągu roku wybrano średnio 5,1 metra sześciennego na mieszkańca. W gminie Grodziec było najgorzej: 0,2 metra.
NIK wskazał również na nieprawidłowości przy wydawaniu zezwoleń na odbiór nieczystości ciekłych. Wnioski firm miały wady formalne i nie gwarantowały rozwiązań służących ochronie sanitarnej oraz ochronie środowiska.
Zdaniem NIK w żadnym z 32 wydanych na terenie tych gmin zezwoleń nie sformułowano obowiązku rejestrowania i dokumentowania częstotliwości mycia i odkażania pojazdów asenizacyjnych. W pięciu przypadkach odbiór nieczystości odbywał się bez wymaganego zezwolenia, czyli nielegalnie.