Miało być więcej przejrzystości w wydawaniu decyzji przez urzędników i mniej korupcji. Skończyło się na zapowiedziach.
Obiecywano nową jakość w procesie wydawania zezwoleń, przyznawania koncesji i podejmowania innych ważnych urzędniczych decyzji. Akta każdej sprawy miały być dokładnie opisane, ze wskazaniem osób, które wydały konkretne decyzje (żeby w razie konieczności wiedzieć, kto za co odpowiadał). Koniec z korupcją i nadużyciami, proces wydawania decyzji miał być przejrzysty.
Niestety, to był tylko sielski pejzaż nowych przepisów malowany rękami Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji, odpowiedzialnego za przygotowanie nowelizacji kodeksu postępowania administracyjnego.
Tuż po jej wejściu w życie 7 marca okazało się, że obraz ten ma poważną skazę – MAiC wyłączyło z obowiązku metryk aż 128 ustaw, 5 aktów prawnych UE oraz 27 rozporządzeń. Zrobiło to w specjalnym rozporządzeniu wydanym tydzień po debiucie metryk. W efekcie w wielu sprawach urzędnicy nadal będą mogli podejmować kontrowersyjne decyzje, a znalezienie winnych będzie praktycznie niemożliwe.
Prowadzenia metryki nie będzie wymagać np. proces wydawania zezwolenia na sprzedaż detaliczną napojów alkoholowych.
Z obowiązku wyłączono też przepisy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, o gospodarce nieruchomościami czy o transporcie drogowym, oraz ustawy o drogach publicznych i prawo budowlane.
Oznacza to, że jeżeli złożymy wniosek o wydanie pozwolenia na budowę domu jednorodzinnego, możemy nigdy nie dojść, który z urzędników jakie podejmował decyzje. Eksperci wyciągają z tego prosty wniosek: nadużycia jak były, tak będą.
– Wyłączenie spod obowiązku metryki tylu istotnych spraw stawia pod znakiem zapytania jej sens – mówi Piotr Soloch, ekspert ds. administracji publicznej z Instytutu Sobieskiego. I spekuluje, że MAiC opublikowało tak obszerna listę wyłączeń, bo nie chciało narażać się urzędnikom innych resortów, dokładając im obowiązków.
MAiC tłumaczy, że chodziło o uproszczenie procedur. – W delegacji ustawowej określono, że obowiązek prowadzenia metryki powinien być wyłączony ze względu na nieproporcjonalność nakładu środków koniecznych do jej prowadzenia w stosunku do prostego i powtarzalnego charakteru tych spraw. Tymi kryteriami kierował się minister przy sporządzaniu katalogu spraw wyłączonych – tłumaczy rzecznik resortu Artur Koziołek.
Przez „nieproporcjonalność nakładu kosztów w stosunku do (...) charakteru spraw” z obowiązku metryki wyłączono także ustawy odnoszące się do instytucji szczebla centralnego, na przykład policji, Straży Granicznej, ABW czy Agencji Rynku Rolnego.
A to już nie podoba się nawet samorządom. – W małym urzędzie, gdzie jeden urzędnik jest w stanie załatwić wszystko, trzeba wypełniać metryczkę, a zasada ta nie obowiązuje np. przy odbiorze budowlanym szkoły, w którym uczestniczy mnóstwo osób łącznie z policją czy strażą pożarną – mówi samorządowiec proszący o zachowanie jego anonimowości.
– Problemu metryk nie byłoby, gdyby wprowadzić do urzędów elektroniczny obieg dokumentów – kwituje sprawę Włodzimierz Gorzycki, sekretarz Urzędu Miasta Radziejów w woj. kujawsko-pomorskim. Biorąc jednak pod uwagę stan informatyzacji lokalnych urzędów, łatwiej będzie chyba wyprostować sprawę metryk.