W obecnej chwili na rynku pracy jest około 20 tysięcy doradców prawnych. W przeciwieństwie jednak do adwokatów i radców prawnych nie mają możliwości, by występować przed sądem. Stowarzyszenie Doradców Prawnych chce to zmienić i już szykuje wniosek do Trybunału Konstytucyjnego.
Wielu absolwentów prawa wybiera zawód doradcy prawnego. Możliwość pracy na własnych warunkach, w wolnym prawniczym zawodzie i bez oglądania się na korporacyjne schematy jest dla niektórych szansą na zawodowe spełnienie.
Co może robić doradca prawny
Doradcy stanowią coraz szerszą grupę zawodową. Mogą działać na zasadzie free – lancer (czyli na podstawie umowy o swobodzie działalności gospodarczej), albo in – house lawyer (stosunek pracy, np. w dziale prawnym firmy).
Podstawowymi zadaniami doradców jest udzielanie porad prawnych i przygotowywanie pism, mogą także pełnić funkcję pełnomocników w postępowaniu administracyjnym.
W sprawach cywilnych mogą być pełnomocnikami, ale nie w każdym przypadku.
Jeśli sprawa jest z rodzaju tych, wobec których zaistniał przymus adwokacko – radcowski, albo z rodzaju spraw karnych, karnoskarbowych, z prawa pracy itd. – wówczas doradcy nie mogą pełnić funkcji pełnomocnika dla swojego klienta.
Doradcy - chcemy występować przed sądem
Jak podaje „Rzeczpospolita” – w Stowarzyszeniu Radców Prawnych trwają prace nad wnioskiem do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie możliwości reprezentowania klientów przed sądem.
Rzecznik prasowy Stowarzyszenia przekonuje, że prawnik wcale nie musi być członkiem korporacji, by mieć wiedzę i umiejętności potrzebne do reprezentowania klientów przed sądem.
Dodaje także, że przepisy dotyczące reprezentacji w sprawach karnych, cywilnych i sądowo-administracyjnych są sprzeczne m.in. z zasadą równości wobec prawa i zakazem dyskryminacji, wolnością działalności gospodarczej i swobodą wykonywania zawodu.
Istotne jest jednak, by działania doradców były uregulowana przez ustawodawcę.
Do tego również zmierzają doradcy prawni, wychodząc z założenia, że w państwie prawa interesy klientów powinny być reprezentowane są przez osoby, które znają materię prawniczą i mają doświadczenie na tym polu.
Komentarze(18)
Pokaż:
Komuś przeszkadza jak ktoś zwyczajnie obeznany z tematem występuje przed sądem ?
Wszelki czas aby pozwolić robić ludziom to, co chcą robić. Niech się bronią sami, odpowiadają za siebie i nie korzystają z pomocy jaką sobie zafundują.
W obecnej procedurze sędziowie serwują taka pomoc, że zyskują na tym tylko prawnicy.
Słabsi z sądu zawsze wychodzą z garbem.
Operowanie byłoby raczej niemożliwe, gdyż pacjenta trzeba zwiotczyć, a wtedy nie może trzymać narzędzi. Natomiast leczyć się może taki ktoś, sam. Państwo Ci tego nie zabrania. Możesz sobie zebrać lekarstwa od znajomych albo kupić ziołowe i leczyć się ile tylko chcesz. Na to pozwali Ci państwo.
Państwo pozwala również leczyć absolwentom studiów medycznych. Krótka, bo zaledwie roczna praktyka jest konieczna z uwagi na "fizykalność" zawodu lekarza (trzeba dotknąć, obmacać czasami obwąchać, a tego nie da się opisać).
Magistrowie prawa wszystko mają w książkach a mimo to państwo nie dopuszcza ich do sądów, tak jakby nie traktowało 5-letnich studiów jako wykształcenia.
Zupłenie nie rozumiem również czemu magister prawa przed sądem ma takie same uprawnienia jak osoby bez żadnego wykształcenia prawniczego. Na chwilę obecną magistrowie prawa występują w sądach na podstawie takich samych uprawnień jakie ustawodawca (czy aby racjonalny?) przyznał każdemu obywatelowi. Oznacza to, że magister prawa, po studiach, traktowany jest w zakresie zdobytej wiedzy na poziomie np. pana Mietka, dozorcy który ma na przykład wykształcenie podstawowe niepełne.
Kolejną niezrozumiałą sprawą, jest np. dopuszczanie do pełnomocnictwa na podstawie "stałego" zlecenia, ale już zwykłe zlecenie jest niedopuszczalne. Dlaczego. Przecież to nie ma sensu, a stanowi problem związany z interpretacją "stałego zlecenia" pozostawioną "widzimisię" sędziów.