W ciągu ostatnich dwóch lat decyzją Ministerstwa Sprawiedliwości z sądów zniknęło aż 161 etatów asystentów sędziów. Tylko 69 z nich wróciło do sądownictwa, ale w formie etatów urzędniczych. Tymczasem sędziowie od lat apelują, że potrzebują asystenckiej pomocy.
– Zwłaszcza w sądach rejonowych i okręgowych tych asystentów po prostu brakuje – mówi Paweł Pratkowiecki, wiceprezes Sądu Okręgowego w Legnicy.
A ci, którzy działają, są totalnie przepracowani. Jak wynika z danych udostępnionych przez Ogólnopolskie Stowarzyszenie Asystentów Sędziów (OSAS), aż w 40 proc. sądów powszechnych asystenci pomagają więcej niż dwóm sędziom, mimo że przepisy na to nie zezwalają.
– Zdarzają się wypadki, kiedy jeden asystent współpracuje ze wszystkimi, czasem kilkunastoma sędziami z wydziału – opowiada Piotr Kwaka, przewodniczący OSAS.
Dlaczego więc resort sprawiedliwości likwiduje bądź przekształca w stanowiska urzędnicze istniejące etaty asystenckie? Odpowiedź jest prosta – ciężkie warunki pracy, duże wymagania oraz zbyt niskie płace (ok. 2 tys. zł na rękę) sprawiają, że niewiele osób chce wykonywać ten zawód. Stanowiska asystenckie pozostają nieobsadzone przez wiele miesięcy, a sędziowie – pozbawieni kadry pomocniczej – zamiast zająć się orzekaniem, wykonują papierkową robotę. I nic nie wskazuje na to, że najbliższa przyszłość przyniesie poprawę.
– Nasz zawód, dopóki nie zmienią się zasady wynagradzania i warunki pracy, nigdy nie będzie na tyle atrakcyjny, by wakujące stanowiska były szybko obsadzane – ocenia Kwaka.
A biorąc pod uwagę, że rząd skupia się na szukaniu oszczędności, asystenci nie mają co liczyć na podwyżki.
ikona lupy />
Wymagania dla kandydatów na asystentów sędziego / DGP
Ministerstwo jednak jak gdyby nie zauważało problemu. – Według stanu na 31 grudnia 2011 r. na planowanych 3107 etatów asystenckich 2923 pozostają obsadzone, a dodatkowo rozpisano 141 konkursów. To oznacza, że niemal wszystkie stanowiska asystenckie są obecnie zajęte bądź objęte postępowaniem konkursowym – informuje Joanna Dębek z resortu sprawiedliwości.
Tyle że jest to efekt nie wzrostu zainteresowania tym zawodem, tylko cięć asystenckich stanowisk przeprowadzonych przez resort w latach 2010 – 2011. Proces ten przebiegał w dwóch etapach. Pierwszy został przeprowadzony pod hasłem wzmacniania etatowego e-sądu. Wówczas (wrzesień 2010 r.) zmniejszono liczbę nieobsadzonych etatów asystenta o 30 i po przekształceniu w etaty urzędnicze zasilono nimi XVI Wydział Cywilnego Sądu Rejonowego w Lublinie.
Następne cięcia odbyły się w 2011 r.: przejęto wszystkie nieobsadzone stanowiska asystenckie w liczbie 131 etatów, po czym 39 etatów przekształcono w stanowiska urzędnicze, a resztę skasowano.

Temida musi się obejść bez pomocników

Nasze zarobki są zbyt niskie, a warunki pracy bardzo ciężkie – skarżą się asystenci sędziów. I na dowód przedstawiają wyniki sondy, jaką Międzyzakładowa Organizacja Związkowa Solidarność Pracowników Sądownictwa przeprowadziła w sądach powszechnych. Jej wyniki w ramach współpracy zostały przekazane Ogólnopolskiemu Stowarzyszeniu Asystentów Sędziów (OSAS). Na pytanie o warunki zatrudnienia pomocników Temidy odpowiedziało łącznie około 270 prezesów sądów (apelacyjnych, okręgowych i rejonowych).

– Z danych tych wynika, że w ponad 40 proc. sądów, które udzieliły nam odpowiedzi, asystenci sędziów współpracują z więcej niż dwoma sędziami – mówi Piotr Kwaka, przewodniczący zarządu OSAS.

Rekordzista współpracował aż z ośmioma sędziami (Sąd Okręgowy w Legnicy).

– Zdarzają się też przypadki, kiedy to asystenci współpracują ze wszystkimi sędziami z wydziałów – dodaje Piotr Kwaka.

Teoretycznie taka sytuacja jest niedopuszczalna, gdyż zgodnie z rozporządzeniem ministra sprawiedliwości z 5 listopada 2002 r. w sprawie szczegółowego zakresu i sposobu wykonywania czynności przez asystentów sędziów (Dz.U. z 2002 r. nr 192, poz. 1613 z późn. zm.), asystent może pełnić swoje obowiązki u nie więcej niż dwóch sędziów. W praktyce często spełnienie tego wymogu okazuje się niemożliwe. Przyznają to zarówno asystenci, jak i sędziowie.

– Niestety, zapis ten często jest nieprzestrzegany – mówi Rafał Lisak, sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie.

– Tak trudne warunki pracy przy niskich zarobkach skutecznie odstręczają od wykonywania tego zawodu – podkreśla Piotr Kwaka.

Problem nieobsadzonych stanowisk asystentów sędziów nie jest nowy. I choć w 2011 r. było w sądach pod tym względem nieco lepiej niż w 2010 r., to i tak sytuacja nie jest łatwa. Aby się o tym przekonać, wystarczy wejść na losowo wybraną stronę internetową sądu. Sądy Okręgowe w Katowicach, Białymstoku, Gdańsku, Sąd Rejonowy w Białej Podlaskiej – to tylko przykłady jednostek, w których właśnie trwa procedura naboru na stanowiska asystenta sędziego. Jak podaje Joanna Dębek z biura prasowego MS, obecnie rozpisano 141 konkursów.

Apele sędziów

Brak chętnych do wykonywania pracy asystenta to nie tylko problem poszczególnych sądów, w których po kilka miesięcy leżą nieobsadzone etaty. To przede wszystkim problem całego wymiaru sprawiedliwości. Od dawna mówią o tym głośno sędziowie, którzy chcieliby, aby pomocnicy skutecznie odciążyli ich od wykonywania pracy biurowej i podejmowania licznych czynności techniczno-procesowych. Niestety, z powodu braku chętnych na stanowiska asystentów, sędziowie w wielu sądach muszą nadal wykonywać te czynności samodzielnie, a przez to marnować czas, który powinni poświęcać na orzekanie. Efekt? Postępowania sądowe trwają dłużej niż powinny.

– Dziś sędziowie w Polsce poświęcają za dużo czasu na techniczne czynności, które mogłyby być wykonywane np. przez dobrze wyszkolonych asystentów czy pracowników sekretariatów – mówi Waldemar Żurek, sędzia, członek Krajowej Rady Sądownictwa.



Dlatego też sędziowie cenią sobie pomoc asystentów.

– Asystenci przygotowują m.in. projekty uzasadnień i wyroków. To daje sędziemu więcej czasu na wysłuchanie stron i podjęcie merytorycznej decyzji – mówi Rafał Lisak.

Brak asystentów najbardziej odczuwalny jest w sądach rejonowych, do których wpływa najwięcej spraw. Tymczasem z pisma przesłanego OSAS przez biuro analiz i etatyzacji Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że na 30 września 2011 r. nieobsadzonych stanowisk asystenckich najwięcej, bo aż 105 było w sądach rejonowych (w okręgowych 68, a w apelacyjnych jedynie 8).

Bez podwyżek

Obecnie wynagrodzenie asystenta sędziego sądu rejonowego wynosi nieco ponad 2 tys. zł netto.

– Ostatnia podwyżka minimalnego wynagrodzenia asystentów sędziów miała miejsce w 2009 roku i wyniosła 100 zł. Od 2003 do 2012 roku poziom wynagrodzenia minimalnego asystenta sędziego wzrósł jedynie o 475 zł – podaje Piotr Kwaka.

I podkreśla, że w tym samym czasie minimalne wynagrodzenie za pracę określone w ustawie z 10 października 2002 r. o minimalnym wynagrodzeniu za pracę wzrosło o 700 zł.

Biorąc pod uwagę zaciskanie przez rząd budżetowego pasa w bieżącym roku asystenci również nie mają co liczyć na podwyżki.

Pomocnicy sędziów postanowili więc wziąć sprawy we własne ręce i przyłączyli się do akcji współorganizowanej przez MOZ Solidarność Pracowników Sądownictwa. Jej uczestnicy wzywają resort finansów do odstąpienia od zamrożenia płac ze skutkiem na rok 2013 oraz wyrównania wynagrodzeń pracowników sfery budżetowej z uwzględnieniem pełnych współczynników inflacji za lata poprzednie.

Oprócz tego stowarzyszenie przygotowuje wniosek do Trybunału Konstytucyjnego.

– Powinien on zostać złożony najdalej za dwa miesiące – zapowiada Piotr Kwaka.

Asystenci chcą zaskarżyć art. 155 par. 6 prawa o ustroju sądów powszechnych (u.p.u.s.p.), który zawiera upoważnienie ministra sprawiedliwości do określania w drodze rozporządzenia wysokości wynagrodzenia asystentów sędziów. Ich zdaniem przepis ten ma charakter blankietowy, bo nie wskazuje szczegółowych wytycznych dotyczących sposobu ustalania zarobków asystentów.

– Wysokość wynagrodzeń asystentów sędziów ma być określona z uwzględnieniem poziomu urzędników sądów. Dla nas ta wytyczna jest bardzo nieprecyzyjna, bo tak naprawdę nie wiadomo nawet, o jakich urzędnikach jest mowa w ustawie – mówi Piotr Kwaka.

I wskazuje, że wynagrodzenia urzędników bardzo się od siebie różnią, a ich wysokość wacha się w granicach od 1500 zł do 5 tys. zł.

Należy przypomnieć, że przywołany przepis będzie skarżony do TK po raz drugi. Upoważnienie ministra do określania wynagrodzeń asystentów sędziów zostało już zaskarżone w styczniu zeszłego roku. Wówczas domagano się uznania przepisu za niekonstytucyjny z tego powodu, że różnicuje on wynagrodzenia asystentów w zależności od tego, czy pracują w sądzie rejonowym, okręgowym czy apelacyjnym.

– Zakres uprawnień i obowiązków jest taki sam dla wszystkich asystentów sędziów. Nie ma żadnego znaczenia, w sądzie której instancji pracują – argumentował Marek Kowalczyk, pełnomocnik wnioskodawców.

Zeszłoroczny wniosek nie został jeszcze rozpatrzony przez TK.

Więcej kompetencji

Ale OSAS podkreśla, że podniesienie wysokości wynagrodzeń, to niejedyny ich pomysł na uatrakcyjnienie zawodu asystenta sędziego.

– W latach ubiegłych proponowaliśmy ministrowi sprawiedliwości poszerzenie naszych kompetencji. Niestety, resort nie podjął naszych propozycji – wskazuje Piotr Kwaka.

Podczas spotkania w 2010 r. z szefem MS pomocnicy sędziów przedstawili katalog takich czynności procesowych, o które ich zdaniem można poszerzyć kompetencje asystentów. Wśród propozycji znalazły się m.in. (jeżeli chodzi o procedurę cywilną): zarządzenie o zwrócenie się do innych jednostek np. sądów, prokuratur o udzielenie informacji, wezwanie do uzupełnienia braków formalnych pism. Natomiast w procedurze karnej, zdaniem asystentów, ich kompetencje mogłyby zostać zwiększone o następujące czynności: zarządzenie o przeprowadzeniu wywiadu środowiskowego przez kuratora sądowego, wezwania do uzupełnienia braków formalnych, postanowienie w przedmiocie powołania biegłego psychiatry.

Asystenci wskazują ponadto, że aby zlikwidować wakaty, wystarczy obniżyć wymagania stawiane pomocnikom sędziów.

Od lat powtarzany jest także postulat, aby wprowadzić przepis, zgodnie z którym asystentem sędziego mogliby zostawać magistrzy prawa.