Tylko firma, która złoży najkorzystniejszą ofertę, będzie proszona o przedstawienie dokumentów potwierdzających wymagane w zamówieniu publicznym warunki. Pozostałe unikną niepotrzebnych formalności.

Firmy startujące w przetargach nie musiałyby składać zaświadczeń z urzędów skarbowych, ZUS, Krajowego Rejestru Karnego czy przedstawiać referencji potwierdzających ich doświadczenie. Wystarczyłoby samo oświadczenie, że spełniają warunki. Taka propozycja znalazła się w założeniach nowelizacji przepisów o zamówieniach publicznych, do których dotarł „Dziennik Gazeta Prawna”.

Zgodnie z przygotowywanym przez Urząd Zamówień Publicznych (UZP) projektem dopiero po rozstrzygnięciu przetargu zwycięski wykonawca byłby proszony o przedstawienie wszystkich dokumentów.

– Zdaję sobie sprawę, że to daleko idąca propozycja. Dzięki niej rynek zamówień publicznych może jednak otworzyć się szerzej na przedsiębiorców, których dzisiaj odstraszają liczne wymagania formalne stawiane przez zamawiających– mówi Jacek Sadowy, prezes Urzędu Zamówień Publicznych.

Podkreśla, że jest to ważne, gdyż polskie przetargi odbiegają od średniej unijnej, jeśli chodzi o liczbę składanych ofert.

Zmiana będzie korzystna zarówno dla organizatorów przetargów, jak i dla startujących w nich firm.

– Zamawiający będzie mógł skupić się na tym, co najważniejsze, czyli na merytorycznej ocenie ofert. Dzisiaj musi weryfikować stosy dokumentów, choć może się okazać, że firma i tak nie ma żadnych szans na wygranie przetargu – ocenia Ewa Wiktorowska, przewodnicząca Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Konsultantów Zamówień Publicznych.

Propozycję chwalą też przedsiębiorcy.

– To postulat zgłaszany przez nas od lat. Gdyby wreszcie udało się go wprowadzić w życie, przedsiębiorcy mogliby poświęcić więcej energii na lepsze przygotowanie ofert. Jeśli okazałoby się, że przegrali przetarg, zajęliby się innym kontraktem i nie marnowali czasu na zdobywanie masy niepotrzebnych zaświadczeń – mówi Grzegorz Lang z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan.

Gdy okaże się, że firma, która wygrała przetarg, nie spełnia warunków, o przedstawienie dokumentów zostanie poproszona ta, która złożyła drugą w kolejności ofertę.

Ułatwienia mają obowiązywać w przetargu nieograniczonym, negocjacjach bez ogłoszenia i zapytaniu o cenę. W pozostałych trybach (np. w przetargu ograniczonym) obowiązywałyby dotychczasowe zasady, gdyż w nich najpierw następuje ocena ofert, a dopiero później wykonawcy są zapraszani do ich składania.

Po kłopotach z chińską firmą COVEC i innymi inwestycjami UZP próbuje też znaleźć sposób na zaniżanie cen w przetargach.

– To bardzo złożona kwestia. Z jednej strony widać, że zbyt niskie ceny w niektórych przypadkach prowadzą do problemów, z drugiej nie możemy pójść za daleko, gdyż czasem niska cena okazuje się realistyczna i zamówienie jest realizowane bez kłopotów – tłumaczy Jacek Sadowy.

Zgodnie z propozycjami zamawiający musiałby żądać wyjaśnień w sprawie ceny, jeśli byłaby ona niższa o więcej niż 50 proc. od średniej arytmetycznej cen zawartych w pozostałych ofertach lub o 20 proc. niższa od ceny proponowanej w drugiej w kolejności ofercie.

82 proc. zamówień udzielono w ubiegłym roku w trybie przetargu nieograniczonego

Równie istotne może być przeniesienie ciężaru dowodowego z zamawiającego na przedsiębiorcę. Innymi słowy, to firma, która zaproponuje podejrzanie niską cenę, będzie musiała udowodnić w szczegółowych wyliczeniach, że jest ona realistyczna i skąd się wzięły odstępstwa od kwot oferowanych przez konkurencję.

UZP proponuje także usunięcie przepisu nakazującego zatrzymywanie wadium firm, które nie uzupełnią na wezwanie dokumentów.

– To jedna z największych bolączek przedsiębiorców. Ten przepis jest zwyczajnie niesprawiedliwy. Zdarza się, że przedsiębiorcy tracą znaczne kwoty tylko dlatego, że kurier nie dowiózł na czas dokumentów do siedziby urzędu – mówi Grzegorz Lang.

Urząd Zamówień Publicznych w uzasadnieniu propozycji zwraca uwagę, że zabieranie wadium wykonawcom zniechęca ich do udziału w przetargach, co ostatecznie odbija się na zamawiających.

2,74 oferty średnio składano w przetargach odbywających się w 2011 roku

Zmiany mają też otworzyć zamówienia publiczne na internet. Cały przetarg od początku do końca będzie można przeprowadzić w formie elektronicznej, gdyż zostanie zniesiona zasada pisemności postępowania. Dzisiaj przepisy również przewidują możliwość wykorzystania internetu, ale zarówno w licytacji elektronicznej, jak i w aukcji nadal pozostaje etap papierowy.

Dokument z propozycjami zmian został przekazany zespołowi ds. programowania prac rządu, a więc jest dopiero na początku procesu legislacyjnego.

– Wierzę, że zostanie on wkrótce przyjęty, gdyż w mojej ocenie jest to konieczne, jeśli chcemy myśleć o dalszym rozwoju systemu zamówień publicznych – mówi Jacek Sadowy.

W tej chwili rząd kończy pracę nad inną nowelizacją, ale ona dotyczy wyłącznie prawa unijnego.

Co zmieni się w przetargach
Tak jest
Firmy są wykluczane z przetargu, jeśli nie dołączą do oferty wszystkich dokumentów potwierdzających spełnianie warunków
Wykonawca, który nie uzupełni na wezwanie organizatora przetargu dokumentów, traci wadium
Przepisy nie określają precyzyjnie, kiedy zamawiający ma żądać wyjaśnień w stosunku do podejrzanie niskiej ceny
Przetarg prowadzi się w formie pisemnej, a narzędzia elektroniczne służą jedynie jako dodatki
Tak ma być
Na etapie przetargu firmy będą składać oświadczenia, a komplet dokumentów będzie wymagany wyłącznie od tej, której oferta zostanie wybrana
Zostanie wykreślony przepis o zatrzymywaniu wadium z powodu nieuzupełnienia dokumentów
Wyjaśnienia będą wymagane wtedy, gdy cena będzie o 20 proc. niższa od zaproponowanej w kolejnej ofercie
Cały przetarg będzie mógł toczyć się w internecie od momentu publikacji ogłoszenia przez składanie ofert do ogłoszenia wyników









Etap legislacyjny
Propozycje zmian w ustawie