Do ministra kultury w ciągu kilku tygodni trafi projekt obciążania abonamentem radiowo-telewizyjnym wszystkich, którzy mają w domu prąd. Umożliwi to nowelizacja ustawy medialnej, którą zapowiedział w radiowej „Trójce” Jan Dworak, przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (KRRiT).
W celu uszczelnienia systemu ściągania abonamentu zostanie zlikwidowany obowiązek rejestrowania odbiorników na poczcie. Pojawi się domniemanie, że każdy, kto ma doprowadzoną do domu energię elektryczną, ogląda telewizję lub słucha radia.
– Zarejestrowane odbiorniki ma około 50,3 proc. gospodarstw domowych i 4,4 proc. podmiotów gospodarczych. Z energii elektrycznej korzysta zaś prawdopodobnie 99 proc. tych podmiotów – wyjaśnia sens zmiany Katarzyna Twardowska, rzecznik prasowy KRRiT.
Dodaje, że wiele osób, szczególnie młodych, nie ma nawyku i wiedzy, że musi zarejestrować kupiony odbiornik.
Jak zauważył Jan Dworak, nawet jeśli ktoś nie ma telewizora i radia, ma na ogół komputer. A zgodnie z ustawą odbiornikiem jest każde „urządzenie techniczne dostosowane do odbioru programu”. Dlatego racjonalnie będzie pobierać opłatę ze względu na samo posiadanie dostępu do elektryczności.
– Przyjęcie założenia, że samo posiadanie prądu w gniazdkach zmusza do płacenia abonamentu, jest nieuzasadnionym poszerzaniem kręgu podmiotów zobowiązanych do łożenia na telewizję publiczną, w zupełnym oderwaniu od tego, czy rzeczywiście korzystają z jej usług – uważa Piotr Dynowski, prawnik z kancelarii Bird & Bird.