Unijna dyrektywa, której projekt został przedstawiony przez Komisję Europejską, ma rozwiać wątpliwości co do tego, kiedy i na jakich zasadach można rozpowszechniać dzieła, których autor jest nieznany, lub do którego trudno dotrzeć. Problem jednak w tym, że zakres dyrektywy jest zbyt wąski, m.in. dlatego że dotyczy publikowania takich utworów tylko w interencie.
Unijna dyrektywa, której projekt został przedstawiony przez Komisję Europejską, ma rozwiać wątpliwości co do tego, kiedy i na jakich zasadach można rozpowszechniać dzieła, których autor jest nieznany, lub do którego trudno dotrzeć. Problem jednak w tym, że zakres dyrektywy jest zbyt wąski, m.in. dlatego że dotyczy publikowania takich utworów tylko w interencie.
Co więcej projekt obejmuje dzieła anonimowe pochodzące tylko z zasobów bibliotek czy archiwów państwowych. Zdaniem ekspertów oraz polskiego Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego tak wąski zakres dyrektywy spowoduje, że nadal nie będzie wiadomo, na jakich zasadach będzie można np. sprzedawać książki nieznanych autorów.
/>
– Zaproponowane przepisy regulują tylko częściowo kwestię dzieł osieroconych, a to może spowodować, że problem, który ich dotyczy, będzie wracał – ostrzega prof. Jan Błeszyński, specjalista od prawa autorskiego.
Projekt unijnych przepisów mówi na razie tylko o digitalizacji i udostępnianiu w sieci dzieł osieroconych, które zalegają w archiwach, bibliotekach, muzeach i instytucjach odpowiedzialnych za dziedzictwo filmowe. Chodzi o książki, magazyny, czasopisma czy filmy. Takie rozwiązanie krytykuje dr Arkadiusz Michalak z Centrum Praw Własności Intelektualnej im. H.Grocjusza.
– W dyrektywie został całkowicie przeoczony fakt, że takie dzieła to nie tylko stare księgi, druki, ale też tysiące utworów udostępnianych i modyfikowanych codziennie w interencie – dodaje dr Michalak.
Przykładem dzieła, które nie będzie mogło być wprowadzone do sprzedaży np. na nośniku DVD, a którego autor jest nieznany, jest film pt. „Mania. Historia pracownicy fabryki papierosów” (jeden z pierwszych filmów polskiej gwiazdy kina niemego Poli Negri). Jeżeli dyrektywa wejdzie w życie w obecnym kształcie, to jeszcze długo nie będziemy mogli tego filmu kupić.
Zaproponowana dyrektywa nie przewiduje swobodnego wykorzystywania dzieł nieznanych twórców przez prywatne firmy czy organizacje zbiorowego zarządzania. Innymi słowy – nie będą one mogły zarabiać np. na wydawaniu książek nieznanych autorów.
– Dyrektywa nie rozwiązuje problemów dzieł osieroconych, z jakimi borykają się nadawcy i wydawcy – przyznaje prof. Jan Błeszyński.
Zdaniem Arkadiusza Michalaka to zbędne ograniczenie.
– Podmioty prywatne mogą przecież tworzyć genialne projekty w oparciu o dzieła osierocone, czego sztandarowym przykładem jest projekt Google Books – komentuje dr Arkadiusz Michalak.
Jego zdaniem prywatne przedsiębiorstwa powinny mieć prawo do udostępniania dzieł osieroconych za darmo. Dzięki temu działałyby w celach publicznych, a zyski czerpałyby np. z reklamy internetowej.
Nie wiadomo także, czy i na jakich zasadach prawami do utworów anonimowych twórców będą mogły zarządzać organizacje zbiorowego zarządzania.
Niektóre z nich, np. Związek Autorów i Kompozytorów Scenicznych (ZAiKS), podchodzą jednak z dystansem do zaproponowanych przepisów, tłumacząc że prace nad dyrektywą są dopiero w zalążku. Przyznaje jednak, że obecny kształt przepisów nie spełnia oczekiwań.
– Warunki wykorzystania dzieł powinny być przedmiotem szczegółowej regulacji. Przy stosowaniu tych regulacji pomocny może być mechanizm zbiorowego zarządzania prawami autorskimi – wyjaśnia Jerzy Badowski z ZAiKS.
Resort kultury zapewnia, że nasz kraj będzie zabiegał na arenie międzynarodowej o to, by kwestia dzieł osieroconych została uregulowana w dyrektywie w sposób bardziej wyczerpujący.
– Polska chce, by dyrektywa obejmowała jak największy katalog utworów i umożliwiała eksploatacje ich na różne sposoby, nie tylko te zaproponowane w dyrektywie – wyjaśnia Maciej Dydo, naczelnik wydziału prawa autorskiego w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Chociaż nasz kraj objął przywództwo w Radzie Europy, a dzieła osierocone to priorytet Polskiej prezydencji, istnieje ryzyko, że nowe europejskie przepisy będą wyglądały inaczej, niż sobie tego życzymy. W trakcie tego typu prac kraj, który objął przywództwo, nie powinien forsować swojego stanowiska.
– Naszym podstawowym zadaniem jest sterowanie procesem tworzenia nowych przepisów w radzie. Musimy mieć na uwadze stanowiska wszystkich państw członkowskich – wyjaśnia Maciej Dydo z MKiDN.
Nie wszystkie państwa członkowskie chcą rozszerzenia zakresu dyrektywy. Co więcej niektóre kraje uważają, że projekt dyrektywy nawet w obecnym kształcie zawiera regulacje za daleko idące. Państwa te mają już w swoim porządku prawnym przepisy dotyczące dzieł osieroconych.
Jako przykład można podać regulacje funkcjonujące w państwach Skandynawii. Tu najważniejsze są organizacje zbiorowego zarządzania. Reprezentują one interesy twórców bez względu na to, czy autorzy zawarli z tymi organizacjami umowę, czy nie. Automatycznie wszyscy są reprezentowani przez organizacje, a instytucja „starannych poszukiwań” nie istnieje. To stoi w sprzeczności z projektem unijnej dyrektywy, gdzie bez próby znalezienia autora eksploatacja dzieła jest niemożliwa.
Jeśli Skandynawia będzie forsować ten model, wypracowanie kompromisu w zakresie dyrektywy dotyczącej dzieł osieroconych będzie bardzo trudne.
W to, czy model skandynawski sprawdziłby się we wszystkich państwach unii, powątpiewa polski resort kultury.
– Taki system w Skandynawii działa od lat. Tu kształtował się i stopniowo obejmował kolejne pola eksploatacji. Przeszczepienie go w całości do innego kraju może się po prostu nie udać – komentuje Maciej Dydo.
Model skandynawski to nie jedyny przykład systemu korzystania z dzieł osieroconych który już działa w Europie. Rozwiązania prawne na tym polu wypracowali także Węgrzy. W tym kraju, aby skorzystać z dzieła osieroconego, należy najpierw postarać się o licencję udzielaną przez instytucję publiczną. Ta sprawdzi najpierw, czy firma lub osoba, chcąca wykorzystać utwór osierocony, w staranny sposób próbowała odnaleźć nieznanego autora.
Prace nad dyrektywą o dziełach osieroconych mają zostać zakończone w 2012 roku. W tym czasie pierwotny kształt dyrektywy, którą opracowała Komisja Europejska, może zmienić się całkowicie. Dopiero odbyły się trzy spotkania grupy roboczej ds. prawa autorskiego. Dwa z nich miały miejsce podczas polskiej prezydencji. Pierwsze, kiedy przywództwo w Radzie Europy sprawowały Węgry.
Pierwsze czytanie projektu dyrektywy w Komisji Europejskiej zostało zakończone 2 września. Teraz Polska musi przygotować kwestionariusz, by kraje wypowiedziały się na temat propozycji, które padły ze strony państw członkowskich. Te opinie wpłyną na kształt dyrektywy.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama