Wojsko będzie mogło zastrzec, że do 30 proc. zamówienia będą musieli realizować podwykonawcy. To dodatkowa szansa na udział w kontrakcie dla polskiego przemysłu.
Polska zbrojeniówka wkrótce będzie musiała się zmierzyć z zagraniczną konkurencją. Także na własnym podwórku. O zamówienia publiczne dla polskiej armii, podobnie jak w innych krajach UE, przyjdzie jej walczyć w otwartych przetargach. Taką zmianę przewiduje projekt założeń do nowelizacji prawa zamówień publicznych. Wczoraj przyjął go rząd.

Zastrzeżenia firm

Teraz założenia muszą być jeszcze przełożone na projekt nowelizacji i przejść ponownie przez rząd oraz przez parlament. To oznacza, że Polska nie zdąży do 21 sierpnia wdrożyć dyrektywy obronnej, która nakazuje otwarcie rynku obronnego na konkurencję. Komisja Europejska może wobec nas wszcząć postępowanie.
Zmianom od początku niechętne są polskie firmy z sektora zbrojeniowego. Jednak Urząd Zamówień Publicznych zapewnia, że nowelizacja będzie zawierała rozwiązania, które zwiększają szanse naszej zbrojeniówki.
– Będzie możliwość wyłączenia spod reżimu zamówień publicznych dostaw uzbrojenia i sprzętu wojskowego, gdy przetarg byłby zagrożeniem dla istotnych interesów bezpieczeństwa państwa – przekonuje Jacek Sadowy, prezes Urzędu Zamówień Publicznych.
Zdaniem prezesa UZP korzystne dla naszego przemysłu będą także tzw. preferencje europejskie.
– Jest to rozwiązanie nie- przewidziane w dyrektywie, które proponujemy wdrożyć do naszego porządku prawnego. Jest to instrument prawny ochrony naszego rynku i wywierania presji, aby inne rynki otwierały się na nasz przemysł na zasadzie wzajemności – wskazuje prezes.

1/3 dla podwykonawców

Ponadto zamawiający będzie mógł zastrzec, że do 30 proc. zamówienia trafi do podwykonawców.
– Zamawiający będzie mógł nałożyć na wykonawcę obowiązek wyboru podwykonawców w otwartym trybie. To dodatkowa szansa dla naszego przemysłu, aby wziąć udział w realizacji zamówienia. Siłą rzeczy większe szanse na podwykonawstwo mają firmy, które są najbliżej miejsca realizacji zamówienia – uważa Jacek Sadowy.
Wojsko będzie mogło także stosować jako kryterium oceny ofert bezpieczeństwo dostaw.
Dodaje, że w razie konfliktu zbrojnego znaczenie może mieć to, gdzie znajduje się zakład produkujący amunicję i zapewnienie ciągłości dostaw. To może być też zachętą do lokalizowania produkcji na terenie naszego kraju przez przedsiębiorców zagranicznych.
– Implementacja dyrektywy to także szansa dla polskich przedsiębiorców. Jej wprowadzenie na terenie Unii spowoduje otwarcie na konkurencję nie tylko polskiego rynku obronności i bezpieczeństwa, ale też rynków pozosta-łych państw członkowskich – ocenia Jan Roliński, adwokat, partner, WKB Wierciński, Kwieciński, Baehr. Według niego umożliwi to polskim producentom dostęp do nowych rynków, technologii, kooperację w skali europejskiej.
Ważne dla polskich przedsiębiorców będą otwarte przetargi na podwykonawców organizowane przez te podmioty, które uzyskają zamówienie.