Rząd, szukając oszczędności, wykazuje się dużą hipokryzją. Podwyżkę dostaną np. nauczyciele. Natomiast płace sędziowskie pozostaną na poziomie z 2010 roku
Rząd, szukając oszczędności, wykazuje się dużą hipokryzją. Podwyżkę dostaną np. nauczyciele. Natomiast płace sędziowskie pozostaną na poziomie z 2010 roku
Rozmowa z Waldemarem Żurkiem, sędzią Sądu Okręgowego w Krakowie, członkiem Krajowej Rady Sądownictwa
Czy to już pewne, że wynagrodzenia sędziów zostaną zamrożone w 2012 roku?
Tak. Uzyskaliśmy już oficjalną informację dotyczącą zamrożenia płac sędziowskich w przyszłym roku. Minister sprawiedliwości co prawda przedłożył do prac rządu projekt budżetu z wersją uwzględniającą podwyżki naszych wynagrodzeń, ale otrzymał informację, że w ramach oszczędności trzeba będzie znowelizować ustawę – Prawo o ustroju sądów powszechnych. Nowelizacja jest konieczna, jeśli rząd chce wstrzymać roczną podwyżkę wynagrodzeń.
Tak więc to nie resort sprawiedliwości, a minister finansów chce pozbawić sędziów mechanizmu gwarantującego im coroczny wzrost płac?
Wszystko na to wskazuje. Krajowa Rada Sądownictwa spróbuje jeszcze w tej sprawie spotkać się z premierem.
Dlaczego sędziowie chcą rozmawiać z szefem Rady Ministrów? Klamka przecież już zapadła.
Obecnie to od premiera zależy, czy plany budżetowe w kształcie proponowanym przez resort finansów zostaną wprowadzone w życie.
Państwo znajduje się w trudnej sytuacji finansowej i rząd musi szukać oszczędności budżetowych. Czy sędziowie nie biorą tego pod uwagę?
Sędziowie mają taką świadomość. Rząd, szukając oszczędności, wykazuje się jednak dużą hipokryzją. Jeżeli sytuacja jest aż tak zła, to powinniśmy zamrozić wszystkie płace. Rząd jednak nie traktuje wszystkich tak samo. Waloryzacja rent i emerytur na przykład ma być w przyszłym roku najwyższa od kilku lat. Podwyżki otrzymają także nauczyciele. Sędziowie nie są przeciwko tym działaniom rządu, ale przeciwko nierównemu traktowaniu. Proszę pamiętać, że my nie mamy prawa do strajku, nie możemy zrzeszać się w związkach zawodowych. Kto stanie w naszej obronie? W obecnej sytuacji jednak nie możemy patrzeć bezradnie na to, że ten sam rząd, który nam przyznał gwarancję powstrzymania postępującego przez lata realnego spadku poziomu wynagrodzeń, teraz nam to odbiera. Sędziowie czują się oszukani.
Czym sędziowie będą próbowali przekonać premiera?
Argumentów jest kilka. Chcemy przekonać premiera, że bardzo ważne jest, aby sędziowie mieli zaufanie do państwa. Państwo nie tak dawno gwarantowało przecież sędziom, że ich płace będą utrzymywane na godnym poziomie. Kiedy wprowadzano zmianę w prawie o ustroju sądów powszechnych, która odrywała płace sędziów od sztucznie ustalanej kwoty bazowej, pomysłowi przyklaskiwali wszyscy politycy. Zmianę tę wprowadziła przecież obecna koalicja rządząca. Mimo że nie urealniało to naszych wynagrodzeń wobec innych zawodów prawniczych, rozwiązanie było uczciwe – rośnie średnia płaca – rosną nasze wynagrodzenia. Jeżeli sędzia wskutek błędnych decyzji władz utraci teraz zaufanie do państwa, będzie to ogromna strata. Sędziowie mają przecież stać na straży przestrzegania prawa.
Jakie jeszcze mogą być skutki zamrożenia wynagrodzeń?
Chcemy przypomnieć premierowi, że choć jako jedyni mamy zagwarantowane w konstytucji godne wynagrodzenia, to ich wysokość nadal nijak się ma do nakładu pracy przez nas wykonywanej i jej wartości na rynku. Sędziowie mają świadomość, że radcowie prawni czy adwokaci mogą zarabiać więcej. Trzeba jednak uświadomić sobie, że w obecnej sytuacji nie uda nam się zachęcić do ubiegania się o stanowisko sędziego dobrych przedstawicieli tych zawodów prawniczych. Poza tym zamrożenie płac może spowodować odejście kolejnych osób z sądów.
To chyba jednak nie będzie zbyt mocny argument. Z danych resortu sprawiedliwości wynika, że tych odejść jest najwyżej kilkadziesiąt w ciągu roku.
Patrząc na to zjawisko przez pryzmat statystyki, rzeczywiście może się wydawać, że nie stanowi to większego problemu. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę z tego, że najczęściej odchodzą sędziowie z dużych sądów, a tam jest najwięcej spraw i często są to sprawy skomplikowane. Każdy z tych sędziów ma w referacie po 500 spraw. Jak odejdzie takich sędziów w ciągu roku sześćdziesięciu czy siedemdziesięciu, a można przypuszczać, że ta liczba już niedługo wzrośnie, to łatwo policzyć, ile spraw straci referenta. A przecież za każdą z nich kryją się ludzkie problemy. Na miejsce tych, którzy odejdą, przyjdą oczywiście inne osoby. Będą to jednak ludzie młodzi, niedoświadczeni. Zmiana referenta znacznie wydłuża postępowania cywilne, a w przypadku spraw karnych powoduje konieczność rozpoczęcia przewodu sądowego od początku, a czasami może to skutkować przedawnieniem sprawy. Skutkiem tego będzie także wnoszenie skarg przez strony na przewlekłość postępowania i konieczność zapłaty odszkodowania przed polskimi sądami czy w Strasburgu.
A co w sytuacji, gdy premier nie da się przekonać? Czy Krajowa Rada Sądownictwa ma plan B?
Będziemy wówczas apelować do prezydenta. Zwrócimy się również do Trybunału Konstytucyjnego, aby zbadał, czy nowelizacja prawa o ustroju sądów powszechnych nie będzie naruszać ustawy zasadniczej.
A czy w tej sytuacji KRS nadal będzie krytykować inne organizacje za dni bez wokand i branie urlopów na żądanie?
KRS jest organem, w którym zasiadają nie tylko sędziowie. Rada jednak zwołała nadzwyczajne zabranie delegatów sądów okręgowych i sądów apelacyjnych. Chcemy także spotkać się z prezesami tych sądów. Podczas tych spotkań będziemy rozmawiać również ten temat. Tak więc decyzja KRS w tym zakresie będzie zapewne odzwierciedleniem poglądu środowiska na tego typu akcje protestacyjne.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama