Długi wobec Funduszu Alimentacyjnego nie wykluczają podniesienia alimentów. Trzeba pamiętać, że możliwości zarobkowe zobowiązanego to nie tylko jego legalne dochody.
Komornicy, gminy i urzędy skarbowe od kilku lat mają nowe narzędzia do walki z dłużnikami alimentacyjnymi. Ojcowie, którzy skrzętnie ukrywają swoje dochody i majątek, mogą zostać zobowiązani do pracy, trafić do Krajowego Rejestru Długów, stracić prawo jazdy to, czy – tak jak wcześniej – trafić w kajdankach do prokuratora. Mimo to liczba osób, które wolą ukrywać się przed wymiarem sprawiedliwości, zamiast łożyć na swoje dzieci, nie zmieniła się diametralnie.
– Zadłużenie wobec Funduszu Alimentacyjnego utrzymuje się u nas w ostatnich latach na mniej więcej takim samym poziomie – przyznaje Zofia Nowak, dyrektor Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Bliżynie.

Drugie dno

Jak tłumaczy Jarosław Świeczkowski, prezes Krajowej Rady Komorniczej, to nie działania administracyjne, ale przede wszystkim kryzys powodują, że ogólna skala zaległości wobec funduszu alimentacyjnego się nie zmienia. Część osób rzeczywiście straciła w ostatnim czasie pracę, część wyjechała za granicę, a kwestie egzekucji świadczeń za granicą są w dalszym ciągu utrudnione.
Problem z egzekwowaniem długów alimentacyjnych ma jednak dodatkowe konsekwencje. Okazuje się, że dla niektórych sądów rosnące zaległości na koncie funduszu alimentacyjnego są równoznaczne z brakiem możliwości zarobkowych zobowiązanego.
– Po rozpoznaniu pozwu o podwyżkę alimentów sąd przyznał, że nastąpiła zmiana potrzeb moich dzieci uzasadniającą większe świadczenia. Zwrócił jednak uwagę na to, że mój były mąż jest winny 85 tys. zł Funduszowi Alimentacyjnemu, a komornik nie ma z czego ściągnąć długu – mówi Ewa Kurtek z Łukowa.
Jak podkreśla, uzasadnienie wyroku oddalającego powództwo opierało się m.in. na stwierdzeniu, że zasądzenie od pozwanego wyższych alimentów byłoby podwyższeniem świadczeń od Funduszu Alimentacyjnego, czego – jak podkreślił sąd – nie wolno mu było uczynić. Nieważne, że były mąż jest budowlańcem i notorycznie dorabia na czarno.
Ograniczone możliwości egzekwowania zaległych alimentów dostrzegł ustawodawca, który w trosce o sytuację materialną tysięcy rodzin przywrócił w 2008 r. zlikwidowany Fundusz Alimentacyjny. „Skoro organy państwa nie są w stanie doprowadzić do realizowania przez obywateli prawomocnych orzeczeń sądów zasądzających alimenty, to osobom, które z powodu niemożności wyegzekwowania należnych im alimentów znalazły się w trudnej sytuacji ekonomicznej, państwo ma moralny obowiązek pomóc” – czytamy w uzasadnieniu projektu ustawy z 7 września 2007 r. o pomocy osobom uprawnionym do alimentów.

Podwyżka do 500 zł

– Posiadanie zaległości alimentacyjnych nie jest równoznaczne z tym, że świadczenia nie mogą być podniesione. O zasądzeniu wyższych alimentów powinny decydować zmiana uzasadnionych potrzeb uprawnionego oraz możliwości zarobkowe zobowiązanego do płatności. Sąd nie może ograniczać się tutaj do faktycznie osiąganych zarobków – tłumaczy Jarosław Świeczkowski, prezes Krajowej Rady Komorniczej.
W przypadku dzieci uzasadnioną zmianą potrzeb może być rozpoczęcie edukacji szkolnej, czy wymagające długotrwałego leczenia pogorszenie stanu zdrowia.
– Obowiązujące przepisy pozwalają na wytoczenie powództwa o podwyższenie renty alimentacyjnej, nawet gdy świadczenie alimentacyjne otrzymywane jest z od gminy. Artykuł 29 ustawy o pomocy osobom uprawnionym do alimentów wskazuje wprost na możliwość podniesienia wysokości świadczeń z funduszu na skutek sądowej zmiany wysokości alimentów – mówi adwokat Hubert Masiota z kancelarii Masiota – Adwokaci i Radcowie Prawni z Poznania.
Tłumaczy on, że jedynym ograniczeniem jest maksymalna wysokość świadczenia, jakie można otrzymywać z funduszu. Jest to kwota 500 zł. Tak więc nawet jeśli wysokość zasądzonej renty alimentacyjnej będzie wynosiła 600 czy 700 zł na dziecko, to gmina nie będzie mogła wypłacić różnicy ponad ustawowy limit.



Liczą się możliwości

Praktyka uzależniania możliwości podwyższenia alimentów od posiadania zaległości może prowadzić do tego, że dłużnicy świadomie i celowo będą się zadłużali po to, aby to świadczenie pozostawało na tym samym poziomie. Taka sytuacja nie powinna wpływać na decyzję sądu, który badając sprawę o podwyżkę alimentów powinien dokładnie zbadać możliwości finansowe pozwanego ojca.
– Możliwości zarobkowe można ustalić bardzo łatwo. Sąd powinien wziąć tu pod uwagę zarówno faktycznie uzyskiwane przez niego zarobki i dochody, jak i takie zarobki i dochody, które zobowiązany mógłby uzyskać, gdyby dochował należytej staranności, przestrzegał zasad prawidłowej gospodarki oraz wykorzystał w pełni swoje umiejętności i wykształcenie – podkreśla mecenas Masiota.
– Można tu też sprawdzić oferty dla osób przygotowanych zawodowo w danym kierunku. Sprawdzenie stanu zaległości jest natomiast najkrótszą drogą – podkreśla prezes Świeczkowski.
Artykuł 135 ust. 1 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego nie definiuje, czym są zarobkowe i majątkowe możliwości zobowiązanego. Sąd powinien brać więc tutaj pod uwagę także przychody z nielegalnego zatrudnienia.
– Takie zatrudnienie w szarej strefie najczęściej bardzo trudno udowodnić, przez co dłużnicy pozostają po prostu nietykalni. To dlatego, że brakuje tutaj dokumentów potwierdzających zatrudnienie, a zobowiązany jest najczęściej równocześnie zarejestrowany w urzędzie pracy – tłumaczy Zofii Nowak.
Jedynymi dowodami przed sądem mogą być tutaj zeznania świadków czy samego zobowiązanego. Dość motywującym środkiem do regulowania zadłużenia jest w ostatnim czasie kierowanie wniosków o zatrzymanie prawa jazdy do starosty.

Zadanie dla państwa

Zdaniem Jarosława Świeczkowskiego działania administracyjne wobec dłużników alimentacyjnych nigdy nie będą w stanie zagwarantować pełnej skuteczności egzekucji.
– Komornik nie może na przykład dokonać zajęcia, jeżeli ktoś pracuje w szarej strefie. Rzadko też dochodzi do skazania dłużników za uporczywą niealimentację, bo przykładowo wpłata niewielkiej sumy raz na trzy miesiące powoduje, że tej uporczywości nie ma. Zresztą nie warto skazywać dłużników na karę pozbawienia wolności, bo dodatkowo obciążamy społeczeństwo. Zdecydowanie skuteczniejsza jest kara ograniczenia wolności, która zmusza do pracy w miejscach publicznych, co jest bardziej motywujące dla skazanego – podkreśla.
Ofiarą bezskutecznej walki organów administracji publicznej z dłużnikami alimentacyjnymi nie powinny się stawać uprawnione do comiesięcznych świadczeń dzieci. Dlatego zadaniem sądów i samorządów jest jak najbardziej skrupulatne badanie sytuacji dłużników. Gdy zastosowane przez nie działania okażą się niewystarczające, konsekwencje powinny wyciągać organy ścigania.
Sąd decydujący o alimentach musi się opierać na dowodach

Ewa Waszkiewicz, Prezes Stowarzyszenia Sędziów Sądów Rodzinnych w Polsce

Polskie prawo nie zabrania podwyższania alimentów, w sytuacji gdy zobowiązany do ich płacenia ojciec dziecka lub inna osoba nie robi tego i mają dług wobec funduszu alimentacyjnego. Rozpoznający pozew o podwyższenie alimentów sąd musi się opierać jednak na dowodach. Jeżeli nastąpił wzrost uzasadnionych potrzeb dzieci, a zobowiązany wykazuje brak dochodów, podwyższenie alimentów będzie możliwe po wykazaniu przez uprawnionego faktycznych możliwości zarobkowych zobowiązanego. Istotne są bowiem nie wykazywane dochody, lecz możliwości zarobkowe zobowiązanego. W praktyce dłużnicy alimentacyjni dosyć często pracują w szarej strefie i nie wykazują oficjalnych dochodów. Na podstawie informacji ujawnionych na rozprawie sąd powinien jednak zweryfikować i takie źródła zarobkowania, bo mają one duży wpływ na możliwości zarobkowe. Sąd rodzinny powinien działać przede wszystkim w ochronie interesu dziecka.