Wywiad z Lechem Obarą, radcą prawnym z kancelarii Lech Obara i Współpracownicy w Olsztynie - W mediach pojawiają się co jakiś czas kolejne informacje o zwrotach tzw. „nieruchomości poniemieckich”. Jakich to dotyczy nieruchomości?

Wiąże się to z historią Polski, tzn. z odzyskaniem przez nasz kraj po II Wojnie Światowej obszarów, które wcześniej znajdowały się w granicach III Rzeszy. Nieruchomości, które były położone na tym obszarze i stanowiły własność obywateli Rzeszy Niemieckiej i byłego Wolnego Miasta Gdańska, na podstawie art. 2 ust. 1 lit. b dekretu z dnia 8 marca 1946 r. o majątkach opuszczonych i poniemieckich (Dz. U. Nr 13, poz. 87 ze zm.), przechodziły na własność Skarbu Państwa; majątek zaś osób narodowości polskiej lub innej przez Niemców prześladowej nie przechodził na własność Skarbu Państwa. Oznaczało to, że po wojnie, aby zachować własność nieruchomości na terenach Ziem Odzyskanych należało legitymować się narodowością polską. Kryteria dla ustalenia polskiej narodowości ludności autochtonicznej określone zostały przede wszystkim w zarządzeniu Ministra Ziem Odzyskanych z dnia 6 kwietnia 1946 r., gdzie przyjęto dwie podstawy dla ustalenia narodowości polskiej: pochodzenie polskie lub łączność z narodem polskim. W oparciu o powyższe uregulowania prawne, szereg obywateli Rzeszy Niemieckiej i byłego Wolnego Miasta Gdańsk, wykorzystując obowiązującą ówcześnie procedurę, uzyskiwały stwierdzenie narodowości polskiej. W rezultacie, należące do nich nieruchomości, położone na tzw. Ziemiach Odzyskanych, nie przeszły z mocy prawa na własność Skarbu Państwa.

Jaki to ma związek z tzw. „późnymi przesiedleńcami”, którzy w latach 1961-1985 wyjeżdżali na stałe do RFN, a dzisiaj domagają się swoich nieruchomości?

Od 1956r. władze polskie, w ramach programu „łączenia rodzin”, otworzyły granice naszego kraju przed emigrantami, którzy chcieli na stałe zamieszkać w RFN. Ci wyjeżdżający na stałe do RFN to byli właśnie wspomniani wcześniej autochtoni, którzy po wojnie deklarowali przynależność do narodowości polskiej, zachowując w rezultacie własność nieruchomości położonej na Ziemiach Odzyskanych, a także ich spadkobiercy. Ponadto, wśród wyjeżdżających były takie osoby, które przed wyjazdem nabyły „nieruchomości poniemieckie” w drodze umowy inter vivos, np. w drodze umowy sprzedaży lub umowy darowizny.

Wcześniej osoby te musiały zrezygnować z obywatelstwa polskiego, zadeklarować przynależność do narodowości niemieckiej, a także złożyć wniosek o wyrażenie zgody na zmianę obywatelstwa polskiego i o uzyskanie zgody na wyjazd za granicę. Konieczność złożenia wniosku o zmianę obywatelstwa wynikała z przepisu art. 11 ust. 1 ustawy z dnia 8 stycznia 1951r. o obywatelstwie polskim (Dz. U. Nr 4, poz. 25 ze zmian.), zgodnie z którym obywatel polski mógł nabyć obywatelstwo obce jedynie po uzyskaniu zezwolenia władzy polskiej na zmianę obywatelstwa. Konsekwencją zaś nabycia obywatelstwa obcego była, zgodnie z art. 11 ust. 5 w/w ustawy, utrata obywatelstwa polskiego. Rada Państwa uchwałą nr 37/56 z dnia 16 maja 1956r. w sprawie zezwolenia na zmianę obywatelstwa polskiego repatriantom niemieckim, postanowiła zezwolić na zmianę obywatelstwa polskiego na niemieckie obywatelom polskim, którzy opuścili lub opuszczą obszar PRL i udali się lub udadzą jako repatrianci do NRD lub RFN. W uchwale określono również regułę, że wspomniane osoby tracą obywatelstwo polskie po przekroczeniu granicy PRL. Na tej podstawie repatrianci niemieccy uzyskiwali dokument podróży, uprawniający ich do opuszczenia PRL.

„Późni przesiedleńcy”, opuszczając granice PRL, porzucali swoje nieruchomości. Nieruchomości te następnie były przejmowane w zarząd przez Skarb Państwa, na podstawie przepisu art. 38 ust. 3 ustawy o gospodarce terenami w miastach i osiedlach. Zgodnie z przepisem tym, z mocy samego prawa na własność Skarbu Państwa przechodziły nieruchomości stanowiące zgodnie z art. 2 ust. 1 lit. b dekretu z dnia 8 marca 1946 r. o majątkach opuszczonych i poniemieckich własność osób, którym wobec uzyskania przez nie stwierdzenia narodowości polskiej służyło obywatelstwo polskie, jeżeli osoby te w związku z wyjazdem z kraju utraciły lub utracą obywatelstwo polskie.

Stosownie do tego przepisu, Skarb Państwa rozporządzał nieruchomościami opuszczonymi przez wyjeżdżających repatriantów, m.in. powierzając je w zarząd agencjom państwowym, zbywając je na rzecz podmiotów prywatnych bądź oddając im w używanie na podstawie umowy najmu. Część nieruchomości, na podstawie przepisów art. 5 ust. 1-4 ustawy z dnia 10 maja 1990r. - Przepisy wprowadzające ustawę o samorządzie terytorialnym i ustawę o pracownikach samorządowych (Dz. U. z 1990 r., Nr 32, poz. 191 ze zmian.), przeszła na własność gmin (w drodze tzw. komunalizacji). Nieruchomości wciąż znajdujące się w zasobach Skarbu Państwa – stosownie do przepisu art. 11 ust. 1 ustawy z dnia 21.07.1997 r. o gospodarce nieruchomościami (t.j. Dz.U.2004,Nr 261,poz.2603 ze zmian.) - są zarządzane przez starostów (w przypadku miast na prawach powiatu, stosownie do przepisu art. 4 ust. 1 pkt 9b ugn, przez prezydentów miast). To w konsekwencji powyższego samorządy terytorialne zostały uwikłane w problem roszczeń „późnych przesiedleńców”.

Kolejne publikacje o zwycięstwach „późnych przesiedleńców” pokazują, że ich roszczenia znajdują swoje uznanie przed sądami polskimi. Z czego wynika taka skuteczność tych roszczeń?

„Późni przesiedleńcy” wykorzystują korzystną dla siebie wykładnię nieprecyzyjnych przepisów prawa. Przede wszystkim, chodzi o wyrok Sądu Najwyższego z dnia 17 września 2001r. (III RN 56/01, OSNP 2002, nr 13, poz. 299), w którym uznano, że w/w uchwała Nr 37/56, zbiorczo udzielające zezwolenie na zmianę obywatelstwa polskiego, nie mogła być uznana za takie zezwolenie, albowiem powinno ono mieć charakter aktu indywidualnego, skierowanego do określonego adresata, podczas gdy omawiana uchwała jest aktem normatywnym generalnym. Pogląd ten jest powtarzany przez Naczelny Sąd Administracyjny, choć w wielu wyrokach Wojewódzkich Sądów Administracyjnych można znaleźć próby sformułowania odmiennego poglądu uznającego skuteczność uchwały Rady Państwa. Oznacza to, że zdaniem Naczelnego Sądu Administracyjnego, skoro w stosunku do „późnych przesiedleńców” nie podjęto indywidualnych decyzji skierowanych do konkretnej osoby, to w rezultacie nie utracili oni obywatelstwa polskiego. Tymczasem, jedną z przesłanek zastosowania art. 38 ust. 3 ustawy o gospodarce terenami w miastach i osiedlach (czyli przejścia własności nieruchomości poniemieckiej na rzecz Skarbu Państwa), jest właśnie utrata przez wyjeżdżającego repatrianta obywatelstwa polskiego.

Istotny jest również wyrok Sądu Najwyższego z dnia 13 grudnia 2005r. (IV CK304/05), zgodnie z którym utrata własności nieruchomości, o której mowa we wspomnianym przepisie, dotyczy jedynie tych osób, które po stwierdzeniu narodowości polskiej i uzyskaniu obywatelstwa polskiego zachowały własność nieruchomości należących do nich przed dniem 1 stycznia 1945 r., a następnie w związku z wyjazdem z kraju utraciły obywatelstwo polskie; nie dotyczy to zaś następców prawnych tych osób. Zgodnie z tym poglądem, to jedynie wyjazd tych autochtonów, którzy po 1945r. zadeklarowali narodowość polską i zachowali własność nieruchomości na terenie Ziem Odzyskanych, mógł prowadzić do przejścia własności tej nieruchomości na rzecz Skarbu Państwa na podstawie art. 38 ust. 3 ustawy o gospodarce terenami w miastach i osiedlach. Przepis ten zaś nie będzie już dotyczył np. ich dzieci lub wnuków oraz osób, które zakupiły nieruchomość lub otrzymały ją w darowiźnie.

Czy ujawnienie w księdze wieczystej prawa własności na rzecz Skarbu Państwa lub gminy wyłącza możliwość odzyskania przez repatrianta niemieckiego nieruchomości?

Nie. Stan prawny ujawniony w księdze wieczystej zawsze może być podważany na podstawie art. 10 ustawy o księgach wieczystych i hipotece. „Późny przesiedleniec” na tej podstawie może domagać się przed sądem polskim ustalenia, że rzeczywisty stan prawny nieruchomości jest inny niż ujawniony w księdze wieczystej, w rezultacie domagając się wykreślenia Skarbu Państwa lub gminy i wpisania w ich miejsce siebie.

Czy w związku z tym Skarb Państwa i samorządy terytorialne są bezsilne?

Zdecydowanie nie można czuć się bezsilnym w sporach z roszczeniami „późnych przesiedleńców”. Pomimo powyższych korzystnych dla repatriantów wyroków, droga do odzyskania przez „późnego przesiedleńca” nieruchomości, bądź do wywalczenia „odszkodowania” (w rzeczywistości: zwrotu korzyści uzyskanej przez Skarb Państwa w związku ze zbyciem nieruchomości) jest co do zasady prawnie złożona, długotrwała i zapewne również kosztowna. Wierzę, że właśnie ta złożoność problemu stanowi jedną z istotnych przeszkód do realizacji roszczeń niemieckich i tylko „otwartość” polskich prawników na zlecenia obywateli niemieckich czyni to drogę łatwiejszą i możliwą do przejścia.

Ponadto, „późny przesiedleniec” nigdy nie ma pewności, że wynik w ostateczności będzie dla niego korzystny. W znanej w mediach sprawie Agnes Trawny przykładowo Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 11 grudnia 2008r. (IV CSK 302/08) wykluczył możliwość dochodzenia od samorządu gminnego zwrotu bezpodstawnie uzyskanych korzyści na podstawie art. 407 k.c., przynajmniej dopóki nie zostanie wyłączona z obiegu prawnego decyzja komunalizacyjna, na podstawie której samorząd ten nabył nieruchomość poniemiecką. Dodatkowo, w tej samej sprawie, Sąd Apelacyjny w Białymstoku ponownie rozpoznając żądanie zapłaty „odszkodowania” na rzecz A. Trawny, zasądził od Skarbu Państwa jedynie kwotę ok. 191,5 tyś., choć żądała ona ok. 1,5 mln złoty.

Na uwagę szczególną zasługuje wyrok Sądu Najwyższego z dnia 15 lipca 2010r. (IV CSK 90/10), wydany w sprawie, gdzie Prezydent Miasta Olsztyna domaga się ujawnienia w księdze wieczystej nieruchomości prawa własności na rzecz Skarbu Państwa. W wyroku tym zrewidował w/opisany pogląd, zgodnie z którym „późni przesiedleńcy” nie tracili obywatelstwa polskiego, skoro nie został wydany w stosunku do nich indywidualny akt prawny udzielający zezwolenie na zmianę obywatelstwa. Zwrócił mianowicie uwagę, że ówcześnie obowiązujący przepis art. 13 ust. 1 zdanie drugie ustawy o obywatelstwie polskim wyraźnie stanowił, że nabycie obywatelstwa obcego pociągało za sobą utratę obywatelstwa. Ponadto, przyjął założenie, jako fakt powszechnie znany, że „późni przesiedleńcy” nie potrzebowali nawet uzyskiwać obywatelstwa niemieckiego, o które wystąpili, ponieważ na terenie RFN zostało „odnowione” na podstawie prawa miejscowego obywatelstwo niemiecki sprzed 1945r., które zgodnie z prawem RFN nigdy nie wygasło.

Powyższe rozstrzygnięcia pokazują, że samorządy, działają w swoim imieniu lub w imieniu Skarbu Państwa, mogą jeszcze starać się o korzystną dla siebie wykładnię przepisów. W orzecznictwie mogą się jeszcze pojawić poglądy, które ostatecznie wyłączą lub znacznie ograniczą roszczenia niemieckich repatriantów. Najgorszym rozwiązaniem jest udawanie, że problemu roszczeń „późnych przesiedleńców” nie ma i nie dotyczy to ani Skarbu Państwa ani gminy. W rezultacie nieruchomości są wydawane przez samorządu „bez walki”, bez starań o ochronę interesu Skarbu Państwa. Często prowadzi to do tego, że z problemem tym muszą samodzielnie radzić sobie osoby faktycznie korzystające z takiej nieruchomości (najemcy, dzierżawcy, posiadaczy samoistni, którzy otrzymali nieruchomość od samorządu, itp.). Prowadzi to do uzasadnionego poczucia niesprawiedliwości po ich stronie oraz niepotrzebnego żalu tych ludzi do sądów i biernych organów administracji publicznej.

W jaki sposób należy bronić się przed roszczeniami „późnych przesiedleńców”?

Ochrona przed roszczeniami „późnych przesiedleńców” winna polegać przede wszystkim na uporządkowaniu stanu prawnego nieruchomości poniemieckich. W tej materii jednak przede wszystkim należy rozważyć możliwość zasiedzenia nieruchomości poniemieckiej. W sytuacji, kiedy zostały spełnione wszystkie przesłanki jej zasiedzenia, to gmina lub Skarb Państwa powinny podjąć starania o uzyskanie tego potwierdzenia w postępowaniu sądowym. To właśnie postanowienie stwierdzające zasiedzenie nieruchomości poniemieckiej jest najlepszym narzędziem do zatamowania roszczeń „późnych przesiedleńców”. Oczywiście niezależnie należy zakładać księgi wieczyste dla pozostałych nieruchomości poniemieckich i ujawniać w nich prawo własności na rzecz Skarbu Państwa lub samorządu terytorialnego. Ujawnione prawa co prawda potem mogą być weryfikowane przez „późnych przesiedleńców”, jednakże zawsze wiąże się to z koniecznością rozpoczęcia procesu, czyli daje możliwość Skarbowi Państwa i samorządom prowadzenia dalszej walki o korzystną wykładnię przepisów.

Nie można również zapominać, że dzisiejsi posiadacze nieruchomości poniemieckiej często ponieśli nakłady, dzięki którym nieruchomość ta jest więcej warta bądź dzięki którym zachowała ona swoje właściwości. Jest to szczególnie widać w przypadku nieruchomości rolnych, które wielokrotnie zachowały swoje właściwości tylko dlatego, że nie pozostały opuszczone i były zarządzane przez gminę lub Skarb Państwa. Przecież nakłady te ponoszone były ze środków publicznych. Zatem, nawet jeśli nieruchomość podlega zwrotowi bądź zachodzi potrzeba zapłaty „odszkodowania”, to należy domagać się od repatrianta niemieckiego stosownego rozliczenia, tj. zapłaty równowartości tych nakładów. W sytuacji, gdy „późni przesiedleńcy” zdają sobie sprawę, że „odzyskanie” nieruchomości będzie wiązało się z koniecznością rozliczenia tych nakładów, to może spowodować osłabienie ich zamiarów rewindykacyjnych i doprowadzić do ograniczenia skali roszczeń.

W takim razie większą odpowiedzialność za uregulowanie spraw dotyczących nieruchomości przesiedleńców powinno przejąć na siebie Państwo?

Oczywiście dostrzegam tu też powinności Państwa. W orzecznictwie sądu Najwyższego niestety uznano , że osoby zagospodarowujące nieruchomości pozostawione przez przesiedleńców obejmując je działali w złej wierze i muszą legitymować się 30 – letnim okresem samoistnego posiadania (patrz. wyr. SN z dnia 7 października br. – czekamy na uzasadnienie). W tej sytuacji skuteczną tamę wobec roszczeń późnych przesiedleńców stworzyłaby zmiana, skrócenie terminów zasiedzenia. Powrót do terminów z przez 1 października 1990, tj.-10 lat nieprzerwalnego posiadania nieruchomości w dobrej wierze i 20 lat – w zlej wierze. 20 lat istnienia wolnej Polski to wystarczający okres do skutecznego zgłaszania pretensji do pozostawionych nieruchomości. Nieruchomości za które przesiedleńcy uzyskali już w raz w Niemczech stosowne odszkodowania tzw. świadczenia wyrównawcze Lastenausgleichgesetz, dzisiaj przed skierowaniem spraw do polskich sądów czy urzędów zwracają te odszkodowania władzom niemieckim ale według wartości nominalnej, tj. w kwotach bez waloryzacji .Wiemy, że Komisja Kodyfikacyjna Prawa Cywilnego przy Ministrze chce skrócić okres zasiedzenia, właśnie do 10 lat w dobrej i 20 lat w złej wierze nieprzerwalnego posiadania. Na finał prac komisji trzeba czekać jeszcze kilka lat. Sprawa nagli, wiem że posłowie z Warmii i Mazur nie chcą czekać tak długo na pełną stabilizację stosunków własnościowych na naszych ziemiach. Przykładowo poseł Lidia Staroń z pomocą prawników ekspertów pracuje nad wyodrębnieniem sprawy terminów zasiedzenia z materiałów i prac komisji kodyfikacyjnej, tak by projekt jak najszybciej skierować do Sejmu jako inicjatywę poselską. Wątpliwości budzą jedynie przepisy międzyczasowe ale i te zostaną dopracowane. Może władze polskie wynegocjują z rządem niemiecki umowę zgodnie z którą wspomniane świadczenia wyrównawcze będą wyczerpywały wszelkie indywidualne roszczenia obywateli niemieckich do nieruchomości pozostawionych w Polsce.