17 mieszkańców Sandomierza (Świętokrzyskie) oraz Tarnobrzega i Gorzyc (Podkarpackie), poszkodowanych podczas powodzi w maju i czerwcu, złożyło w środę w Sądzie Okręgowym w Krakowie pozew zbiorowy przeciwko Skarbowi Państwa.

Do pozwu mają przyłączyć się inni poszkodowani.

Postępowanie na tej drodze umożliwiła ustawa o dochodzeniu roszczeń w postępowaniu grupowym, która weszła w życie 19 lipca.

Poszkodowani domagają się odszkodowań na łączną kwotę ok. 8,5 mln zł. Ich roszczenia skierowane są do reprezentujących Skarb Państwa: wojewody świętokrzyskiego, Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie (RZGW), Świętokrzyskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Kielcach, powiatu sandomierskiego i gminy miejskiej Sandomierz.

Jak poinformował reprezentujący powodzian adwokat Paweł Sikora z krakowskiej kancelarii Kubas, Kos, Gertner, o wyborze sądu w Krakowie zadecydowały kwestia łatwiejszego dostępu do pełnomocnika i ustalenia wewnętrzne.

Poszkodowani domagają się odszkodowań od 100 tys. zł, po 400 i 600 tys. aż do miliona

Wśród osób, które złożyły pozew, są przedsiębiorcy, którym woda zniszczyła zakłady oraz mieszkańcy, którym woda zalała domy i posesje. W różnych podgrupach domagają się odszkodowań od 100 tys. zł, po 400 i 600 tys. aż do miliona.

Według jednego z inicjatorów pozwu zbiorowego, sandomierskiego przedsiębiorcy Zbigniewa Rusaka, przyłączenie się do pozwu zadeklarowało kolejnych ok. 250-300 osób z okolic Sandomierza. W zależności od ich liczby wzrośnie również wysokość roszczeń. Sąd określi termin, w którym do pozwu będą mogły przystępować inne osoby.

"Zdecydowaliśmy się na zamknięcie sprawy przy 17 osobach, ponieważ dalsze zbieranie dokumentacji mogłoby potrwać jeszcze pół roku. Wiele osób interesuje się, zbiera informacje i sądzę, że po zakreśleniu przez sąd terminu, do pozwu przyłączy się jeszcze 250-300 osób" - powiedział Rusak.

Jego zdaniem, roszczenia powodzian są "jak najbardziej uzasadnione". "Od samego początku wiedziałem, że to nie jest wina natury ani przypadku losowego, tylko zaniedbania rządu i instytucji odpowiedzialnych za gospodarkę wodną" - powiedział.

"Jeżeli urzędnicy zaniedbują swoje obowiązki i w wyniku tych zaniedbań dochodzi do powodzi, to dlaczego my, jako obywatele, mamy cierpieć przez urzędników i przez rządzących, którzy nie wywiązali się ze swoich obowiązków? To jest karygodne i dlatego nie możemy temu pobłażać. Przez 20 lat na Wiśle nie robiono nic" - powiedział Zbigniew Rusak. Jak podał, pozew w głównej mierze opiera się na raporcie po kontroli NIK, stwierdzającym zaniedbania, do którego "mieli dostęp wszyscy najważniejsi urzędnicy".

"Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Krakowie jest odpowiedzialny za utrzymanie obiektów hydrotechnicznych w górnej Wiśle, i pod tym względem nie mamy sobie nic do zarzucenia - ani w pierwszej, ani w drugiej, ani w trzeciej, ani w czwartej fali, którą obecnie usiłujemy przepuszczać i na tym się koncentrujemy" - powiedział w środę dyrektor RZGW w Krakowie Jerzy Grela.



Jak dodał, jego instytucja jest również odpowiedzialna za utrzymanie brzegów w rejonie Sandomierza. "Na ile środki pozwalały, to realizowaliśmy to, ale podczas powodzi uszkodzenia brzegów nie są do przewidzenia" - dodał dyrektor RZGW, powołując się zarówno na "prawo natury", przesądzające o stanie brzegów podczas powodzi, jak i na "permanentny brak środków, znany władzom i parlamentarzystom". "To bardzo zaniedbana działka, ale nikt nie ma woli politycznej, by na tę działalność finanse udostępnić" - powiedział Grela.

"Sąd będzie musiał ustalić, czy można wskazać wprost odpowiedzialnych za szkody"

Wojewoda świętokrzyski Bożentyna Pałka-Koruba poproszona o komentarz podkreśliła, że trzeba poczekać, aż złożony wniosek zostanie zaakceptowany przez sąd pod względem formalno-prawnym. "Sąd będzie musiał ustalić, czy można wskazać wprost odpowiedzialnych za szkody, które spowodowała powódź. Myślę, że pozwane instytucje będą miały argumenty na swoją obronę" - dodała wojewoda.

Burmistrz Sandomierza Jerzy Borowski powiedział, że nie wie dlaczego roszczenia powodzian są skierowane także przeciw gminie.

"Dlaczego nie pozwali ekologów? Gdyby drzewa i krzewy w międzywalu były wcześniej wycięte, to mielibyśmy tam metr mniej wody i prawdopodobnie Wisła nie przelałaby wałów" - mówił. Podkreślił, że wystąpił do krakowskiego RZGW o zgodę na wycięcie roślin. Burmistrz nawiązał do chronionych obszarów "Natury 2000", które powstały w międzywałach polskich rzek.

Borowski dodał, że bardziej szczegółowo ustosunkuje się do sprawy gdy zobaczy pozew.

Dyrektor Świętokrzyskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Kielcach Janusz Kubiakowski powiedział, że instytucja dobrze wywiązała się ze wszystkich swoich zobowiązań. "Ludzie mają prawo składać pozwy, a sprawa będzie wyjaśniana" - dodał dyrektor.

Prokuratoria jest na takie pozwy przygotowana

Prezes Prokuratorii Generalnej Marcin Dziurda powiedział w środę, że jak dotąd do Prokuratorii nie dotarły żadne pozwy przeciwko Skarbowi Państwa od poszkodowanych w czasie powodzi. Dodał, że Prokuratoria jest na takie pozwy przygotowana i jeśli je otrzyma, to poza zapoznaniu się z ich treścią, wypracuje stanowisko w tej sprawie.

"Zdajemy sobie sprawę, że takie pozwy mogą się pojawiać. Tak też wynika z doniesień medialnych. Jednak stanowisko będziemy mogli przygotować dopiero po zapoznaniu się z argumentacją roszczeń" - podkreślił Dziurda.

Według uchwalonych w grudniu ubiegłego roku przepisów ustawy, pozew zbiorowy może złożyć przynajmniej 10 osób; warunkiem jest oparcie go na jednakowej podstawie - mogą go złożyć np. osoby poszkodowane w wyniku korzystania z tego samego leku lub usług tej samej firmy.