Współpraca sądów i prokuratur może być utrudniona. Ich właściwości miejscowe nie będą się bowiem pokrywały, tak jak to było do tej pory. To skutek wchodzącego w życie w najbliższą niedzielę rozporządzenia ministra sprawiedliwości. Zmniejsza ono zasięg działania Sądu Apelacyjnego w Warszawie.
W skład apelacji warszawskiej będą wchodziły tylko sądy ze stolicy. Sądy z okręgu płockiego zostaną przeniesione do apelacji łódzkiej, a sądy z okręgu ostrołęckiego do apelacji białostockiej. Zmiany nie obejmą natomiast właściwości prokuratur. Oznacza to, że Prokuratura Apelacyjna w Płocku nadal będzie w apelacji warszawskiej. Taką samą właściwość będzie miała Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce.

Problemy w prokuraturze

Niekonsekwencja ministra sprawiedliwości, który zmienił właściwość sądów, a nie zmienił właściwości prokuratur, wprowadza dość kuriozalną sytuację. Na przykład w Sochaczewie, gdzie w jednym budynku znajdują się sąd i prokuratura, jedna instytucja będzie podlegała Łodzi, a druga Warszawie. Wszystko będzie zależało od tego, na którym piętrze budynku znajdzie się interesant.
Różne właściwości sądów i prokuratur będą jednak w praktyce rodziły bardzo poważne konsekwencje.
– Prokuratorzy z apelacji warszawskiej będą teraz musieli jeździć do sądów apelacyjnych w Łodzi i Białymstoku. Duża odległość i słaby dojazd będą uciążliwe i zwiększą koszty. Innym rozwiązaniem może być więc zwracanie się o pomoc do prokuratorów z apelacji łódzkiej i białostockiej – mówi Maciej Kujawski z Prokuratury Generalnej.
To drugie rozwiązanie ma jednak bardzo poważną wadę. Prokuratorzy udzielający pomocy nie będą bowiem dobrze znali spraw, w których będą występowali przed sądem, a w związku z tym nie będą dobrze przygotowani do prezentowania stanowiska oskarżenia. Między innymi z tych względów prokurator generalny w dwóch pismach – z 18 maja i 8 czerwca – zajął negatywne stanowisko w tej sprawie.
„Zmiana właściwości sądów z dwóch okręgów nie poprawią funkcjonowania apelacji warszawskiej” – pisał do ministra sprawiedliwości Andrzej Seremet.

Mniej zaległości

Resort sprawiedliwości jest innego zdania. Uważa on, że zmniejszenie zasięgu apelacji warszawskiej przyczyni się do szybszego rozstrzygania spraw, które trafiają do stołecznego sądu. Dziś zaległości w tych sądach są największe w kraju. Według danych resortu na koniec ubiegłego roku w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie odnotowano największą pozostałość spraw – 2565. To blisko osiem razy więcej od najmniejszej pozostałości spraw w Sądzie Apelacyjnym w Rzeszowie (287 spraw), cztery razy więcej niż w sądzie apelacyjnym w Białymstoku (540 spraw) oraz dwa razy więcej od pozostałości spraw w Sądzie Apelacyjnym w Łodzi (1221 spraw).
Eksperci nie podzielają jednak optymizmu resortu. Przypominają, że jedynie 11 proc. spraw trafiających do Sądu apelacyjnego w Warszawie pochodzi z okręgu płockiego i ostrołęckiego. Autorami reszty są warszawskie sądy.
– Cel w postaci usprawnienia funkcjonowania sądów apelacji warszawskiej – z uwagi na wagę i marginalną ilość spraw, jaka jest przekazywana do Sądu Apelacyjnego w Warszawie z sądów w Ostrołęce i Płocku – nie zostanie osiągnięty – uważa sędzia Barbara Godlewska-Michalak z Krajowej Rady Sądownictwa.

Wzrost wydatków

Zmiany negatywnie wpłyną na budżet państwa, który i tak jest w dość złej kondycji.
– Trudniejszy dojazd uczestników postępowania do sądu po zmianie właściwości wpłynie na wzrost wydatków z budżetu państwa – przypomina sędzia Barbara Godlewska-Michalak.
13 tys. spraw w 2009 roku wpłynęło do Sądu Apelacyjnego w Warszawie
1,5 tys. spraw pochodziło z okręgów płockiego i ostrołęckiego