Wykonawcy będą mieli za mało czasu na zadawanie pytań dotyczących postanowień specyfikacji istotnych warunków zamówienia. Likwidacji ulegnie instytucja protestu. Zbyt wysoka opłata od skargi pozbawi wykonawców prawa do sądu.

W prawie zamówień publicznych (dalej „Pzp”) nadszedł czas na kolejne zmiany. Pierwsza nowelizacja, jak wynika z uzasadnienia, ma zapewnić uwzględnienie przez system zamówień publicznych wyzwań związanych z aktualną sytuacją gospodarczą. Natomiast druga ma na celu implementację postanowień dyrektywy odwoławczej z dnia 11 grudnia 2007 r. Zmiany te wprowadzają jednak wiele istotnych ograniczeń dla wykonawców ubiegających o udzielenie zamówienia publicznego. I nie są one związane z powołanym uzasadnieniem nowelizacji. Oto przykłady.

Za mało czasu

Obecnie obowiązujące pzp pozwala wykonawcom zadawać pytania dotyczące postanowień specyfikacji istotnych warunków zamówienia (SIWZ) nie później niż na 6 lub 4 dni (w zależności od procedury) przed upływem terminu składania ofert w zależności od procedury. Po nowelizacji termin ten ulega znacznemu skróceniu. Wniosek wykonawcy o wyjaśnienie treści SIWZ musi bowiem wpłynąć do zamawiającego nie później niż do końca dnia, w którym upływa połowa wyznaczonego terminu składania ofert. Zadawanie pytań przez wykonawców, jak zauważa sam ustawodawca, jest co do zasady rozwiązaniem korzystnym zarówno dla zamawiających, jak i samych wykonawców. Pozwala bowiem zamawiającym poprawić ewentualne błędy w dokumentacji postępowania, a wykonawcy uzyskują pewność co do zasad, na jakich będzie realizowane zamówienie publiczne. Dzięki temu mogą złożyć właściwą ofertę w postępowaniu. Złożenie oferty nie jest bowiem celem samym w sobie. Dlatego niezwykle ważna jest analiza zaproponowanych przez zamawiającego postanowień umowy, które kształtują przecież obowiązki wykonawcy. Skrócenie terminu związanego z wyjaśnianiem SIWZ w istocie skraca wykonawcom czas na dogłębne zapoznanie się z ich treścią. Nabiera to szczególnego znaczenia przy przetargach na roboty budowlane, gdzie przedmiotem analizy wykonawców musi być dokumentacja projektowa. Zdaniem ustawodawcy, należało wyeliminować sytuację przedłużania terminu składania ofert w związku z koniecznością udzielenia odpowiedzi na zapytania wpływające na krótko przed jego upływem. Należy jednak zadać sobie pytanie, co jest celem procedury. Czy jest nim szybkie jej zakończenie, czy może wybór wykonawcy dającego rękojmię należytego wykonania zamówienia? Niestety ustawodawca nie zadaje sobie pytania, dlaczego pojawia się tyle pytań ze strony wykonawców.



Bez protestu

Z pzp znika instytucja protestu. Zdaniem ustawodawcy, nadmierne wydłużenie okresu prowadzenia postępowania w trybach otwartych na skutek korzystania ze środków ochrony prawnej zniechęca zamawiających do ich stosowania. To z kolei stanowi istotne zagrożenie dla prawidłowości stosowania procedur. Wyliczono, że eliminacja protestów ma skrócić czas przetargów nawet o 20 dni. Trzeba jednak zastanowić się, czy tak się rzeczywiście stanie. Wykonawcy starający się o uzyskanie zamówienia będą mogli wnieść od razu odwołanie do Krajowej Izby Odwoławczej (KIO) na każdą czynność zamawiającego. Przy zamówieniach poniżej tzw. progów unijnych prawo to jest ograniczone do kilku czynności. Odwołanie rozpoznaje KIO w składzie jednoosobowym. Jedynie w sprawach szczególnie zawiłych lub precedensowych możliwy jest skład trzyosobowy. Co ciekawe, sami członkowie KIO protestowali przeciwko temu rozwiązaniu. Zmiana ta ma pewnie służyć szybkiemu wydawaniu wyroków. W ostatnich miesiącach KIO nie było bowiem w stanie dotrzymać ustawowego piętnastodniowego terminu na rozpoznanie odwołania.

Zbyt wysoka opłata

Wykonawcom niezadowolonym z orzeczenia KIO nadal przysługuje skarga do sądu okręgowego. Dotychczasowa opłata od skargi w wysokości 3 tys. zł ulega jednak drastycznemu podwyższeniu i przyjmuje formę opłaty stosunkowej. Wynosić będzie pięciokrotność wniesionego wpisu od odwołania. Jednak opłata od skargi dotyczącej czynności podjętych przez zamawiającego po otwarciu ofert wynosić będzie aż 5 proc. Wartości przedmiotu zamówienia, nie więcej niż 5 mln zł. Taka zmiana jest w istocie pozbawieniem prawa do sądu. Ustawodawca uznał, że opłata w dotychczasowej kwocie relatywnie zachęca wykonawców do wnoszenia skarg. Postanowił więc relatywnie ich zniechęcić. Zapewne ustawodawca osiągnie swój cel. Wątpliwym jest bowiem, czy wykonawcy zdecydują się na poniesienie takiego ryzyka. Możliwe, że przepisem tym zainteresuje się Trybunał Konstytucyjny. Analizując kolejne nowelizacje pzp pozostaje tylko żałować, że ustawodawca zamówienia publiczne potraktował jako pole walki uczestników postępowań przetargowych, zaś składanie środków zaskarżenia przez wykonawców jako pieniactwo, a tym samym jako główną przyczynę przewlekłości procedur. Pan Jacek Sadowy, prezes Urzędu Zamówień Publicznych, nie ukrywał na łamach prasy, że liczy na rzadsze korzystanie przez wykonawców ze środków ochrony prawnej. I to się prezesowi udało. Należy jednak zastanowić się, czy jest to skuteczna i jedyna droga do walki z kryzysem.

Anna Specht – Schampera, radca prawny, wspólnik w Kancelarii Prawnej Schampera Dubis Zając i Wspólnicy