Wpis na listę aplikantów nie jest uzależniony od znalezienia patrona. Adwokaci chcą wykorzystać unijne środki do szkolenia aplikantów. Ministerstwo nie zamierza pomóc samorządom w organizowaniu szkolenia.
Rekordowo duża liczba aplikantów, trudności ze znalezieniem patronów, likwidacja obowiązkowych praktyk w sądach. Tak w dużym skrócie można opisać tegoroczne zamieszanie wokół aplikacji prawniczych. Niestety, Ministerstwo Sprawiedliwości bagatelizuje problem. Zdaniem resortu problemów ze szkoleniem i patronami nie będzie, bowiem nie każdy, kto zdał w tym roku egzamin, musi rozpocząć aplikację.

Reformy palestry

Na takie bagatelizowanie trudnej sytuacji nie mogą sobie pozwolić korporacje prawnicze, które są odpowiedzialne za szkolenie. Tylko do końca tego roku mają one więc czas na rozwiązanie wszystkich problemów związanych ze zorganizowaniem nauki do zawodu adwokata, radcy prawnego i notariusza. Czasu jest mało, więc korporacje już pracują nad nowymi koncepcjami. Adwokaci chcą np. uruchomić środki unijne na wspomaganie finansowania aplikacji.
– Byłyby to fundusze z puli przeznaczonej na doskonalenie zawodowe pracowników – wyjaśnia Paweł Rochowicz, rzecznik Naczelnej Rady Adwokackiej.
Dodatkowo Prezydium Naczelnej Rady Adwokackiej zleciło specjalnemu zespołowi przygotowanie wniosków dotyczących usprawnienia toku aplikacji. Ma się ona stać bardziej praktyczna.
– Prezes NRA zwróciła się do dyrektora Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury z prośbą o określenie możliwości, jakie może zaoferować Szkoła dla znacznie większej liczby aplikantów adwokackich – mówi Paweł Rochowicz.
Prezydium NRA chce też zwrócić się do prezesów sądów okręgowych o zorganizowanie praktycznych zajęć sądowych w terminach i warunkach dogodnych dla sędziów. Dla aplikantów ta forma kształcenia byłaby bardzo cenna, szczególnie wobec zniesienia obowiązkowych praktyk sądowych.

Problemy z patronami

Także specjalny zespół Krajowej Rady Radców Prawnych chce wprowadzić zmiany do regulaminu aplikacji, aby m.in. rozwiązać problem patronatu.
– Rozwiązaniem nie może być proste zwiększenie liczby aplikantów na jednego patrona, lecz zmiana modelu sprawowania patronatu. To właśnie będzie przedmiotem rozstrzygnięć KRRP jeszcze przed rozpoczęciem nowego roku szkoleniowego – tłumaczy Robert Kamionowski, wiceprezes Krajowej Rady Radców Prawnych.
Zdaniem prawników pomóc mogłoby wprowadzenie systemu zachęt dla patronów. W przeszłości liczba aplikantów odpowiadała mniej więcej zapotrzebowaniu adwokatów na pracę aplikantów. Ich interesy były więc zbieżne. Dziś interesy te się trochę rozchodzą.
– W tej sytuacji oczekiwanie przez patrona zapłaty za jego pracę wydaje się w pełni uzasadnione – mówi adwokat Ziemisław Gintowt, dziekan Izby Adwokackiej w Warszawie.



Dodatkowe wynagrodzenie

Podobnego zdania jest Piotr Trębicki, radca prawny z Kancelarii Gessel.
– Sprawowanie patronatu nad pięcioma czy ośmioma aplikantami należy rozpatrywać wyłącznie jako nakład pracy i dodatkowy obowiązek – mówi Piotr Trębicki.
Wynagrodzenie za sprawowanie patronatu mogłoby zachęcić prawników do przyjmowania na szkolenie większej liczby aplikantów.
– Wynagradzanie patronów za ich wkład pracy w szkolenie aplikantów na pewno zachęciłoby radców do większego wysiłku, także co do większej liczby osób pod swoją opieką. Oczywiście w ramach ustalonych limitów – uważa Robert Kamionowski.
Problemy z patronatem mają także notariusze. W tym roku na aplikację notarialną dostało się bowiem aż ponad 1100 osób. Zdaniem jednak notariatu nawet dofinansowanie wynagrodzeń dla patronów przez Ministerstwo Sprawiedliwości nie rozwiąże problemu.
– Propozycja dofinansowania przez Ministerstwo Sprawiedliwości notariuszy, którzy zdecydują się objąć patronatem aplikantów, nie rozwiązuje najważniejszego problemu – obniżającej się jakości szkolenia – uważa notariusz Renata Greszta, członek Krajowej Rady Notarialnej.
W obecnej sytuacji budżetu realizacja tego pomysłu wydaje się też mało prawdopodobna. Ponadto, jak podkreśla prof. Marek Wierzbowski, zachęcanie do formalnego patronatu, który nie wiąże się z żadną działalnością aplikanta w kancelarii patrona, podważa podstawowy cel aplikacji jako praktycznej nauki wykonywania zawodu.



Obawy aplikantów

Problemy z patronami są dużym zmartwieniem dla osób, które w tym roku zdały egzamin na aplikacje. Obawiają się one, że bez patrona nie będą mogły rozpocząć szkolenia. Jak jednak zapewniają korporacje, tegoroczni zdający nie powinni martwić się na zapas. Zgodnie bowiem z prawem samorządy zawodowe nie mogą uzależniać wpisu na listy aplikantów od znalezienia przez kandydatów patrona. Jak tłumaczy Naczelna Rada Adwokacka, wszystkie osoby, które zdały egzaminy wstępne i zastosują się do procedury wpisu na listę aplikantów, będą miały możliwość rozpoczęcia aplikacji.
– Powinno to nastąpić do 1 stycznia 2010 r., jednak przez pierwsze kilka miesięcy aplikacji odbywają się głównie zajęcia teoretyczne, niewymagające bezpośredniej współpracy z patronem – mówi Paweł Rochowicz.
Także z przepisów ustawy o radcach prawnych nie wynika wymóg znalezienia przez aplikanta patrona, aby móc rozpocząć szkolenie.
– Zasadniczą przesłanką rozpoczęcia szkolenia aplikacyjnego jest bowiem uzyskanie pozytywnego wyniku egzaminu – mówi Krzysztof Lange, radca prawny z kancelarii Chałas i Wspólnicy.
Podobne deklaracje składa Krajowa Rada Notarialna.
– Wszyscy tegoroczni kandydaci, którzy uzyskali pozytywny wynik egzaminu wstępnego i spełniają dodatkowo warunki ustawowe, są uprawnieni do złożenia wniosku o wpis na listę aplikantów – mówi notariusz Renata Greszta.

Bez środków przymusu

Jeżeli więc osoba, która zdała egzamin na aplikację, nie będzie w stanie samodzielnie znaleźć sobie patrona, to i tak zostanie wpisana na listę aplikantów, a patrona wyznaczy jej w toku szkolenia korporacja. Sprawę komplikuje jednak fakt, że władze samorządów nie dysponują żadnymi środkami przymusu wobec wyznaczonych opiekunów.
– Dziś najprawdopodobniej zaistnieje potrzeba, aby dziekan mocą decyzji administracyjnej wyznaczał aplikantowi patrona, zobowiązując tego drugiego do podjęcia obowiązków patronatu. Sytuacja ta najprawdopodobniej zrodzi konflikty na niespotykaną dziś skalę – obawia się Ziemisław Gintowt.