ROZMAWIAMY ZE ZBIGNIEWEM LASOCIKIEM, dziekanem Wydziału Prawa w Wyższej Szkole Handlu i Prawa im. Ryszarda Łazarskiego w Warszawie - Kształcą państwo, jak na uczelnię niepubliczną, dużo studentów prawa. Czy nie obawiacie się, że tak duża ich liczba nie pozwala na indywidualne podejście do nich?

- Zupełnie nie. Stawiamy na indywidualne podejście do studenta i praktyczne nauczanie prawa. Oczywiście nie zawsze jest to możliwe. Jest to szczególnie trudne na początku studiów, ale z każdym rokiem lepiej znamy naszych studentów i więcej mamy im do zaoferowania, bo studia prawnicze w Uczelni Łazarskiego łączą w sobie tradycję i najnowocześniejsze trendy w nauczaniu prawa na świecie. Dzięki dobrej kadrze naukowej studenci zdobywają wiedzę i nabywają umiejętności samodzielnego posługiwania się prawem. Mogą rozwijać swoje talenty czy zainteresowania w ramach funkcjonujących na Uczelni struktur – na przykład Studenckiej Poradni Prawa, programu „Prawo na co dzień” Street Law, szkoły prawa rosyjskiego czy konkursu prawa rzymskiego.

A czy interesują się Państwo swoimi absolwentami?

- Tak. Robimy to już od lat. Ostatnio pracujemy nad kompleksowym projektem badawczym śledzenia losów absolwentów. Chcemy dotrzeć do możliwie największej grupy. Będziemy ich pytać nie tylko o ocenę przydatności w życiu zawodowym tego, czego nauczyli się podczas studiów, ale także o to, w jakim stopniu nabyta wiedza stwarza im możliwość rozwoju zawodowego. Absolwenci będą też podpowiadać Uczelni, co zmieniliby w toku nauki, patrząc dziś z perspektywy doświadczenia zawodowego. Chcemy w ten sposób doskonalić naszą ofertę dla obecnych i przyszłych studentów Wydziału Prawa.

A na co absolwenci zwracają uwagę? Co chwalą, a co wskazują jako niedociągnięcia?

- Nie tylko absolwenci, ale także studenci niezmiennie od lat twierdzą, że podstawową zaletą naszego Wydziału jest kadra naukowa. Chwalą zarówno profesjonalizm naszych pracowników, jak i ich stosunek do studentów. Druga rzecz, którą uważają za bardzo cenną, to dobre przygotowanie do aplikacji. Możemy się pochwalić specjalnym programem o nazwie Repetytorium. Absolwenci i studenci doceniają też to, że staramy się wprowadzać do oferty dydaktycznej przedmioty, które nie należą do głównego nurtu edukacji prawniczej, ale które poszerzają zakres ich wiedzy. Chodzi tu na przykład o warsztaty kryminalistyczne. Ponadto zajęcia w Uczelni Łazarskiego często są prowadzone przez praktyków – adwokatów, sędziów, radców. Dzięki temu studenci poznają także prawo w działaniu.

Jako jedyna niepubliczna uczelnia mają Państwo prawo do nadawania stopnia doktora. Czy zamierzacie ubiegać się także o prawo nadawania stopnia doktora habilitowanego?

- Tak, mamy taką ambicję. To zresztą naturalny etap w procesie rozwoju placówki naukowej. Jednak zdajemy sobie sprawę, że mamy jeszcze trochę pracy przed sobą.

Uczelnie niepubliczne mają zdecydowanie niższe osiągnięcia, niż publiczne jeśli chodzi o organizację konferencji naukowych. Czy zmierzają Państwo być bardziej aktywni w tym zakresie?

Oczywiście, że chcemy być bardziej aktywni. Ale z taką jednoznaczną oceną, jaką Pan formułuje warto być ostrożnym i relatywizować ją do możliwości i potencjałów różnych szkół. Ostatnio odbyła się u nas konferencja, którą nasi białoruscy goście uznali, za jedną z najlepszych nt. Białorusi. Budujemy również atmosferę naukową. Zachęcamy naszą kadrę zarówno do wyjazdów na konferencje, jak i organizowania konferencji w ramach Wydziału Prawa. Zachęcamy też naszych profesorów do organizowania seminariów doktorskich – to ważna forma pracy naukowej. Trzeba również dodać, że gościmy coraz więcej zagranicznych profesorów, którzy przyjeżdżają do Łazarskiego z ciekawymi (obcojęzycznymi) wykładami. Wydaje mi się, że pod tym względem jest coraz lepiej i chyba jesteśmy skazani na sukces.