Jak pisaliśmy we wczorajszym wydaniu DGP, podczas trwającego w tym tygodniu posiedzenia Krajowej Rady Sądownictwa ujawnił się spór na tle interpretacji art. 8 ust. 2 ustawy o KRS (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 84 ze zm.). Zgodnie z nim „Mandat osoby powołanej przez Prezydenta wygasa najpóźniej w ciągu trzech miesięcy po zakończeniu kadencji Prezydenta albo opróżnieniu urzędu(…)”.
W tym konkretnym przypadku chodzi o Wiesława Johanna, który został wskazany do rady przez Andrzeja Dudę już w trakcie jego pierwszej kadencji. Po ponownym wyborze prezydent na cztery dni przed upływem ustawowego trzymiesięcznego terminu wydał postanowienie, w którym ponownie wskazał sędziego Johanna jako swojego przedstawiciela w radzie. W związku z tym sam zainteresowany twierdzi, że do żadnego wygaśnięcia jego mandatu w radzie nie doszło i może nadal sprawować w radzie wszelkie funkcje, które mu powierzono.
Na odmiennym stanowisku stoi inny członek KRS, Maciej Nawacki, uważając, że do wygaśnięcia mandatu doszło jednak 6 listopada br., a decyzja prezydenta oznacza tylko tyle, że sędzia Johann został powołany na nową kadencję, która rozpoczęła się 7 listopada. A skoro tak, to trzeba przeprowadzić na nowo wybory na wiceprzewodniczącego rady. Tę funkcję bowiem pełni Wiesław Johann.
Jak się okazuje, kwestia ta nie jest wcale prosta do rozstrzygnięcia, a spór na temat ciągłości kadencji osoby wskazanej przez głowę państwa po opróżnieniu tego urzędu ujawnił się z całą mocą po tragicznej śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Wówczas jego przedstawicielem w radzie była sędzia Ewa Stryczyńska, która swoje obowiązki w tym organie wykonywała jeszcze kilka miesięcy po katastrofie w Smoleńsku (miała ona miejsce 10 kwietnia 2010 r., a nowy prezydent Bronisław Komorowski odwołał sędzię Stryczyńską dopiero 21 września 2010 r.).
W związku z powyższym pojawiły się wątpliwości, czy przez pewien okres w pracach rady uczestniczyła osoba nieuprawniona. Spór trafił przed Sąd Najwyższy, który w swoim orzeczeniu stwierdził, że tak nie było (sygn. akt III KRS 1/11). Przy czym SN uznał, że należy rozdzielić sytuację, w której do opróżnienia urzędu prezydenta dochodzi na skutek śmierci osoby piastującej tę funkcję, od tej, gdy jest to skutkiem zakończenia kadencji. Orzeczenie SN spotkało się jednak z krytyką. Bo choć ustawodawca rzeczywiście wyraźnie odróżnił zakończenie kadencji głowy państwa od opróżnienia urzędu prezydenta, to jednak, zdaniem prawników, nie jest to rozróżnienie poprawne. A to dlatego, że przecież opróżnienie urzędu jest równoznaczne z zakończeniem kadencji prezydenta. „Trudno jest bowiem dowodzić, że polskie prawo przewiduje trwanie kadencji osoby zmarłej” – zauważa w Przeglądzie Prawa Konstytucyjnego z 2017 r. dr hab. Krzysztof Grajewski z Uniwersytetu Gdańskiego.
W podobnym tonie w wywiadzie z 2010 r. na łamach DGP wypowiadał się prof. Marek Chmaj: „Ustawa o Krajowej Radzie Sądownictwa stanowi, że mandat osoby powołanej przez prezydenta wygasa najpóźniej w ciągu trzech miesięcy po zakończeniu kadencji prezydenta. Tak więc skoro Lech Kaczyński zakończył kadencję wraz z tragiczną śmiercią 10 kwietnia, to pani Ewa Stryczyńska, którą powołał w skład rady właśnie Lech Kaczyński, mogła pełnić swój mandat maksymalnie do 10 lipca 2010 r. Po tym czasie osoba wykonująca obowiązki prezydenta powinna była powołać nową osobę, przy czym nic nie stało na przeszkodzie, żeby powołała ponownie Ewę Stryczyńską”.
Dlatego też zdaniem ekspertów nie można mówić o czymś takim jak ciągłość mandatu osoby powołanej do składu rady przez prezydenta.
– Okres pełnienia funkcji członka KRS osoby powołanej przez prezydenta jest powiązany z kadencją głowy państwa. Na podstawie art. 8 ust. 2 ustawy o KRS jej mandat wygasa z upływem trzech miesięcy po zakończeniu kadencji prezydenta, który ją powołał. Jest to zdarzenie pewne i niewzruszalne – tłumaczy dr hab. Jacek Zaleśny, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego. Dlatego też jego zdaniem mandat sędziego Johanna wygasł 6 listopada. I nie ma tutaj znaczenia fakt, że prezydent ponownie i to na cztery dni przed upływem tego terminu wskazał sędziego Johanna jako swojego przedstawiciela w radzie. – Wraz z wygaśnięciem mandatu zakończeniu podlega pełnienie przez tę osobę funkcji w ramach KRS. Pełnienie funkcji w ramach organizacji wewnętrznej organu jest bowiem pochodną faktu bycia jej członkiem. Skoro zatem nastąpiło wygaśnięcie mandatu, to jego konsekwencją prawną jest zakończenie aktywności osoby w ramach KRS – tłumaczy dr hab. Zaleśny. Bo ustawodawca nie dopuszcza, aby osoba, której mandat wygasł, dalej mogła pełnić funkcje w ramach organizacji wewnętrznej KRS. Nie ma przy tym przeciwwskazań, aby po ponownym powołaniu w skład KRS osoba ponownie została wybrana do pełnienia funkcji wewnątrzorganizacyjnych.
Przeciwnego zdania jest Marek Celej, sędzia, który w latach 1998–2006 r. był w radzie przedstawicielem prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.
– W moim przypadku prezydent, po ponownym wyborze na ten urząd, nie wydał żadnego postanowienia o ponownym powołaniu mnie do składu rady. Uznano bowiem, że skoro nie doszło do odwołania mnie z rady, to nadal z woli prezydenta sprawuję mandat w tym organie – mówi sędzia Celej. Jak jednak zaznacza, w międzyczasie zmieniło się prawo i do ustawy o KRS dodano przepis, który mówi o terminie zakończenia kadencji członka KRS wskazanego przez prezydenta.
– Mimo to uważam, że nie ma potrzeby przeprowadzania na nowo wyboru wiceprzewodniczącego KRS oraz członka prezydium rady. Te organy mają ustawowo określone kadencje. A skoro wolą prezydenta mandat sędziego Johanna nie wygasł, to należy uznać, że dopóki kadencje te nie upłyną, nie ma potrzeby przeprowadzania nowych wyborów do tych organów – uważa sędzia Celej.