Emocje związane z wyrokami TK obecne były od początku istnienia tej instytucji. TK otrzymywał bardziej lub mniej zasłużoną krytykę np. w sprawach dekretów PKW i o stanie wojennym, ustawy o OFE, lustracji czy słynnego sporu kompetencyjnego „o krzesła” na linii głowa państwa-premier. Jakie będzie wyjście z obecnej sytuacji?

Najdobitniej o TK wypowiadała się w 2010 r. prof. Joanna Senyszyn – ówczesna i obecna posłanka lewicy. Tak się wzburzyła po jednym z wyroków TK, że owo ciało nazwała trybunałem prostytucyjnym. Pikanterii dodaje fakt, że chodziło o wyrok K 6/09, w którym sprawozdawcom był prof. Andrzej Rzepliński.

Co tu zrobić z wyrokiem w sprawie aborcji? To oczywiste, że takie pytanie nie będzie rozstrzygane na gruncie argumentacji prawnej, a zostanie zdeterminowane wyborem i kalkulacjami polityków.
Na gruncie prawnym sprawa jest prosta – art. 190 ust. 2 Konstytucji RP – wyroki TK dotyczące ustaw podlegają niezwłocznemu ogłoszeniu w dzienniku ustaw. Koniec. Kropka.

Niemniej gdzie dwóch prawników tam 3 teorie. Uknuto więc i takie oceny, że żaden wyrok nie zapadł, bo TK nie jest niezależny, zasiadają w nim „sędziowie-dublerzy”, a co bardziej kreatywni posługują się jeszcze określeniem „dublerzy-dublerów”. Jeśli tak jest to sprawa jest prosta – nie ma wyroku, nie ma czego publikować i nie ma po co protestować, bo przecież wyrok nie zapadł.

Inni mówią – wyroku nie ma, z grubsza z przyczyn jak powyżej, ale to co jest (niewyrok?) może mieć wpływ na życie społeczne. Tak więc wyrok nie istnieje, jak zostanie opublikowany to nie jest to wyrok tylko powiedzmy luźny zbiór myśli spisanych podczas „spotkania przy kawie i ciastkach”. Ale ponieważ część osób będzie się do niego stosować należy zastanowić się co dalej.

Profesor Ewa Łętowska oceniła, że są duże wątpliwości co do tego, czy decyzję Trybunału Konstytucyjnego można nazwać "orzeczeniem". Ale niezależnie od tego, czy powiemy o nim tak czy siak, praktyczne skutki będą identyczne. Tak więc niektórzy będą zakładać, że jak zostanie opublikowany, to nie będzie to wyrok, tylko powiedzmy luźny zbiór myśli spisanych podczas „spotkania przy kawie i ciastkach”. Niemniej orzeczenie będzie wykonywane.

Ostatnia teoria to założenie, że wyrok jednak zapadł i trzeba zjeść tę żabę.
Rządzący mogą szybko doprowadzić do publikacji wyroku, ale mają też pewne doświadczenie w decydowaniu co i kiedy będą publikować. Prowadzi to do faktycznej kontroli orzeczeń TK przez podmiot do tego nieuprawniony. Prezes Rady Ministrów stwierdził już, że publikacja to zadanie Rządowego Centrum Legislacji, a nie polityków. Niemniej nie można tracić z pola widzenia, że RCL podlega premierowi.

Z treści samej Konstytucji RP – art. 239 – wynika, że Sejm przejściowo miał możliwość odrzucania orzeczeń TK. Bez zmiany ustawy zasadniczej nie ma mechanizmów odrzucania wyroków TK, a ich niepublikowanie jest, nazwijmy to, kontrowersyjne prawnie, gdyż w sposób faktyczny prowadzi do wykonania normy prawnej z art. 239, w czasie kiedy nie można jej stosować.

Po ostatnich zapowiedziach polityków opozycji, trudno sobie wyobrazić znalezienie koniecznej większości parlamentarnej – nawet gdyby koalicjanci mieli silną wolę zmiany konstytucji w tym zakresie. A trzeba mieć też na uwadze, że orzeczenie TK ma swoich wiernych zwolenników zarówno w obozie władzy jak i wśród części posłów koalicyjnych.

Wydaje się, że wybrano wariant z przyjęciem prezydenckiego projektu nowelizacji ustawy „aborcyjnej”. Realnym scenariuszem jest najpierw uchwalenie noweli, a dopiero późniejsze opublikowanie orzeczenia. Czy tak się stanie zadecydują wspomniane już kalkulacje polityczne.

Pojawiają się głosy konstytucjonalistów, że zapadły wyrok jest bezprawiem, a wobec tego można ponownie uchwalić przepis o treści takiej samej jak uchylony. Uchwalanie przepisów o treści jak uchylane przez TK to żaden ewenement, a raczej element swoistego folkloru w naszym porządku prawnym. Zdarzało się już wcześniej i to w sprawach nie wywołujących protestów społecznych, jak ponowne ustalanie kwoty wolnej od podatku na poziomie uznanym za niezgodny z Konstytucja RP.

Przerywanie ciąży z powodu wady płodu nadal jest legalne?

Zgodnie z art. 4a ust. 1 pkt 1 ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, przerywanie ciąży może być dokonane wyłącznie przez lekarza, w przypadku, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej. I owo zdrowie, które także dotyczy zdrowia psychicznego jest kluczowe dla sprawy. Zgodnie z ustawą o ochronie zdrowia psychicznego i jej preambułą zdrowie psychiczne jest fundamentalnym dobrem osobistym, a ochrona praw osób z zaburzeniami psychicznymi należy do obowiązków państwa.

Jeżeli ciąża obarczona wadą płodu wskazującą na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracanego upośledzenia może stanowić zagrożenie dla zdrowia psychicznego kobiety ciężarnej to aborcja będzie dopuszczalna. A tym samym czy za jej zgodą, na podstawie oceny lekarza psychiatry, można dokonać zabiegu przerwania ciąży?

Czy przypadkiem Trybunał Konstytucyjny rugując wyjątkową normę prawną otworzył szerszy dostęp do przerwania ciąży, niż w wtedy, gdy ten wyjątek istniał? Może o to chodziło sędziom Trybunału Konstytucyjnego?

dr Karol Pachnik, adwokat