Jak poinformowała PAP rzeczniczka prasowa Sądu Okręgowego w Krakowie Beata Górszczyk, "wobec powyższego prezes Sądu nie wydaje w tym przedmiocie żadnej odrębnej decyzji", a sędzia, której dotyczy orzeczenie SN "powinna powstrzymać się od orzekania". Rzeczniczka dodała, że prezes SO nie wyznaczyła sędzi Morawiec innych czynności w ramach pracy w sądzie.
W zeszły czwartek Morawiec poinformowała PAP, że prezes jej sądu nie wezwała jej do "zaniechania czynności orzeczniczych", a w jej ocenie powinna to zrobić - jako jej przełożona.
W dniu po ogłoszeniu decyzji o uchyleniu immunitetu sędzia pojawiła się w miejscu pracy, czyli w krakowskim sądzie i wydała jeden wyrok. W rozmowie z PAP oceniła wówczas, że póki uchwała ID nie zostanie jej doręczona, nadal jest czynnym sędzią. Kolejnego dnia udała się na wcześniej już zaplanowany urlop, a następnie przebywała na zwolnieniu lekarskim, spowodowanym koniecznością samoizolacji. W pracy ponownie stawiła się w czwartek i tego dnia odebrała z kadr uchwałę ID oraz wszystkie dokumenty, które zostały do niej przysłane.
Z kolei rzeczniczka SO wskazała, że uchwała Izby "w przedmiocie zezwolenia na pociągniecie do odpowiedzialności karnej sędziego i zawieszeniu w obowiązkach służbowych sędziego jest wykonalna z chwilą jej wydania". Do kwestii zawieszenia sędzi wcześniej odniósł się także rzecznik ID Piotr Falkowski, który w rozmowie z PAP podkreślił, że "o ile samo zezwolenie na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej jest nieprawomocne, to decyzja o zawieszeniu sędzi i obniżeniu jej wynagrodzenia na czas tego zawieszenia jest natychmiast wykonalna". "Prezes Sądu Okręgowego w Krakowie został o podjętej uchwale niezwłocznie poinformowany. Pani sędzia w związku z tym nie może wykonywać w sądzie żadnych czynności służbowych, w szczególności sprawować funkcji orzeczniczych" - zaznaczył rzecznik.
Górszczyk podkreśliła z kolei, że prezes sądu nie jest zawiadamiany o terminie posiedzenia SN, a uchwała ogłaszana jest sędziemu, którego sprawa dotyczy oraz jego obrońcom - jeśli są na tym posiedzeniu obecni. Jak dodała, prezes SO "jest tylko organem wykonującym to orzeczenie, a sędzia, którego ta decyzja dotyczy powinien powstrzymać się od orzekania".
Rzecznik przypomniała, że w związku z "natychmiastową wykonalnością" uchwały SN w zakresie zawieszenia Morawiec w wykonywaniu obowiązków służbowych, przewodniczący IV wydziału karnego-odwoławczego krakowskiego sądu "został poinformowany o konieczności podjęcia stosownych decyzji w zakresie dalszego procedowania spraw rozpoznawanych przez Panią sędzię".
Morawiec - po powrocie do pracy ze zwolnienia lekarskiego, czyli 29 października - otrzymała pisemną decyzję prezes SO z informacją o obniżeniu jej wynagrodzenia. Rzeczniczka sądu wyjaśniła, że wcześniej dyrektor instytucji został poinformowany zarówno o tym, jak i o zawieszeniu sędzi w czynnościach służbowych; dodała, że wtedy też "dokonano blokady konta służbowego Pani sędzi". Tę kwestię skomentowała także Morawiec, która wyjaśniła PAP, że po skontaktowaniu się z oddziałem kadr "okazało się, że była to decyzja wydana ustnie". "Żyjemy zatem w czasach, w których decyzją ustną pozbawia się sędziego dostępu do jego komputera służbowego" - podsumowała sędzia.
Izba Dyscyplinarna krakowskiej sędzi immunitet uchyliła nieprawomocnie, w jednoosobowym składzie sędziego Adama Tomczyńskiego. Wnioskowała o to prokuratura, która zamierza postawić sędzi m.in. zarzuty korupcyjne. SN postanowił też o zawieszeniu sędzi w czynnościach służbowych i obniżeniu jej wynagrodzenia o 50 proc.
W poniedziałek rzecznik prasowy SN Aleksander Stępkowski poinformował PAP, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej SN pozostawiła bez rozpoznania wniosek obrońców sędzi Morawiec o wyłączenie z rozpoznawania sprawy jej immunitetu sędziego Tomczyńskiego.
Śledczy zamierzają postawić byłej prezes krakowskiego sądu okręgowego i prezes Stowarzyszenia Sędziów "Themis" zarzuty przywłaszczenia środków publicznych, działania na szkodę interesu publicznego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, nadużycia uprawnień i przyjęcia korzyści majątkowej. Czyny te są zagrożone karą do dziesięciu lat pozbawienia wolności.
Sędzia Morawiec kategorycznie odpiera te zarzuty. "Nie mam sobie nic do zarzucenia i uważam, że te ataki są elementem gry politycznej" - mówiła we wrześniu w rozmowie z PAP. Wsparcie dla niej deklaruje część środowiska prawniczego, w tym sędziowie. Zdaniem RPO Adama Bodnara, w obecnej sytuacji sędzia Morawiec powinna złożyć skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka wraz z wnioskiem o zastosowanie środka tymczasowego.
Na 24 listopada Sąd Apelacyjny w Warszawie wyznaczył termin rozpoznania apelacji od wyroku sądu okręgowego, który orzekł, że minister sprawiedliwości musi przeprosić sędzię Morawiec za naruszenie jej dóbr osobistych. O terminie rozprawy PAP dowiedziała się od pełnomocnika szefa MS Zbigniewa Ziobry. Sędzia zarzuciła szefowi resortu, że ten odwołując ją ze stanowiska, miał podać w komunikacie ministerstwa niezwiązane w żaden sposób z nią informacje o zatrzymaniach w ramach śledztwa dotyczącego korupcji w krakowskich sądach.