Trybunał już w 2015 r. wskazał na zastrzeżenia natury konstytucyjnej co do obsadzania stanowisk sędziowskich przez Sejm. Nie usuwając tych zastrzeżeń, orzekanie w sprawie tak fundamentalnej i delikatnej zarazem jak życie ludzkie, trudno zaliczyć do roztropnych – mówi prof. Marek Zubik, konstytucjonalista, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku.
DGP
Artykuł 4a ust. 1 pkt 2 ustawy o planowaniu rodziny jest niezgodny z art. 38 (zasada ochrony życia) w związku z art. 30 (ochrona godności człowieka) i art. 31 ust. 3 (wolność i przesłanki jej ograniczenia) konstytucji – uznał trybunał. Czy to oznacza koniec dopuszczalności przerywania ciąży ze względu na duże prawdopodobieństwo ciężkiego upośledzenia płodu lub choroby zagrażającej jego życiu?
Rozmawiamy bez znajomości pisemnego uzasadnienia wyroku. Nie wiemy też, czego dotyczą zdania odrębne zgłoszone przez dwóch sędziów: kwestii proceduralnych czy materialnych. Niezależnie od sporów światopoglądowych czy etycznych, jest to wyrok o doniosłym znaczeniu. Po pierwsze, zapadł w pełnym składzie orzekającym. Wiązać będzie mniejsze składy TK w kolejnych sprawach. Po drugie, o ile dobrze rozumiem, TK odniósł konstytucyjne przepisy dotyczące prawnej ochrony życia do osoby, która ma się dopiero urodzić – nasciturusa (określenie z prawa rzymskiego mówiące o dziecku poczętym – red.). Tym samym opowiedział się za bardzo szeroką koncepcją gwarancyjnego charakteru praw człowieka określonych w konstytucji, wychodząc poza osoby już urodzone. Po trzecie, przyjął, jak się wydaje, pogląd o niestopniowalności prawnej ochrony życia. Objął nim już najwcześniejsze jego początki.
Jakie ma to znaczenie dla samej ustawy o planowaniu rodziny?
Stwierdzenie niekonstytucyjności jednej z przesłanek niekaralności przerwania ciąży oznacza zmianę w treści obowiązującego prawa. Odpadnie ta, która popularnie zwana była przesłanką eugeniczną.
Czy to oznacza otwarcie drogi do delegalizacji również pozostałych przesłanek z art. 4a?
Jak wspomniałem, jedną z najdonioślejszych kwestii tego wyroku jest uznanie niestopniowalności prawnej ochrony życia. To siłą rzeczy zmusza do refleksji na temat innej ustawowej przesłanki niekaralności aborcji, którą nazywa się przesłanką prawną: gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego. Choć nie była ona przedmiotem tego wniosku, po rozstrzygnięciu TK z 22 października nie można wykluczyć w przyszłości kolejnego orzeczenia.
A co z przesłanką mówiącą o zagrożeniu życia czy zdrowia kobiety ciężarnej?
Trudno wyobrazić sobie, by TK mógł kiedykolwiek, z punktu widzenia poprawnie rozpoznawanej hierarchii wartości uznać, że życie nasciturusa stoi wyżej niż życie matki. Pytania pojawiają się natomiast przy konflikcie dóbr: życie oraz zdrowie. Szczególnie przy ocenie stopnia zagrożenia zdrowia matki.
Czy za delegalizacją przesłanki embriopatologicznej idzie automatycznie większa penalizacja?
Polskie ustawodawstwo w tej materii stoi na stanowisku zakazu dokonywania aborcji. Artykuł 4a ustawy przynosi wyjątki od niego, wyłączające bezprawność. Delegalizacja przesłanki de facto poszerza zakres czynów karalnych.
Jak wygląda teraz ustawa o planowaniu rodziny na tle podobnych rozwiązań na świecie?
Są dwa modele podejścia do normowania aborcji przez demokratycznego prawodawcę. Pierwszy jest ukształtowany na gruncie rozwiązań konstytucjonalizmu USA. W 1973 r. Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych rozpatrywał sprawę, w której uznał, że kobieta ma prawo do dokonania aborcji, wynikające z jej prywatności oraz wolności, gwarantowanych przez 14. poprawkę do konstytucji. Ale uznał też, że władze mają prawo ograniczać możliwość aborcji w drugim i trzecim trymestrze ciąży. Co więcej, w trzecim trymestrze stan może zakazać aborcji, ale musi dopuszczać ją w sytuacji, gdy ciąża zagraża życiu lub zdrowiu matki. Taka koncepcja ugruntowała się w prawodawstwie, choć wywołała kontrowersje, które trwają do dziś. W Europie dominuje pogląd odwrotny, uznający, że aborcja jest zabroniona, a co najwyżej prawodawca w pewnych wypadkach może przewidzieć niekaralność. Najbardziej restrykcyjne ustawodawstwo obowiązuje na Malcie (niemal całkowity zakaz). Do niedawna – także w Irlandii, gdzie w 1983 r. do konstytucji wpisany został wprost zakaz przerywania ciąży. Jednak po referendum w 2018 r. doszło do zmian, za którymi opowiedziała się znaczna większość obywateli. W Polsce wraz z transformacją ustrojową zaczęła się debata nad ustawą z 1956 r. o warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. W 1993 r. ukształtował się kompromis, pozwalający przyjąć nową ustawę. Jak to z kompromisami społecznymi, nie mógł zadowolić wszystkich, ale pozwolił na ostudzenie sporu światopoglądowego. Jednak niecałe trzy lata później większość sejmowa wprowadziła do prawodawstwa kolejną przesłankę dopuszczająca niekaralność aborcji, tzw. społeczną. Dopuszczała ją ze względu na ciężkie warunki życiowe kobiety lub jej trudną sytuację osobistą. Rok później TK zakwestionował konstytucyjność tego rozwiązania. Ukształtowany w ten sposób stan prawny utrzymał się przez 23 lata, aż do ostatniego wyroku TK.
W odpowiedzi na ostatni wyrok trybunału część posłów zapowiedziała złożenie w Sejmie projektu ustawy depenalizującej zabiegi aborcji.
Nie chcę komentować hipotetycznych zamierzeń polityków. Nie zapominajmy, że trybunał wydał wyrok w pełnym składzie orzekającym. Odstąpienie od tego poglądu mogłoby nastąpić tylko w analogiczny sposób. Istotne teraz będzie uzasadnienie pisemne orzeczenia. Trybunał może swój pogląd zniuansować. Inne znaczenie prawne będzie miało wskazanie przez TK, jako motywu rozstrzygnięcia, zarzutu niedostatecznej precyzji ustawowo określonej przesłanki eugenicznej, w kontekście wagi dobra chronionego, jakim jest życie. Wówczas taki wyrok TK mógłby dawać ustawodawcy pewną przestrzeń do wypracowania nowej konstrukcji prawnej. Jeśli jednak całe rozumowanie zostanie oparte na twierdzeniu, że w świetle konstytucji w ogóle niedopuszczalne jest odstąpienie od karania za przerwanie ciąży ze względu na przesłankę embriopatologiczną, losy kolejnych prób jej przywrócenia – przy tym rozkładzie poglądów w TK – będą przesądzone.
„Fakt upośledzenia płodu lub jego nieuleczalnej choroby nie może samodzielnie przesądzać o dopuszczalności zabiegu przerywania ciąży w perspektywie konstytucyjnej. (…) Ani bowiem dbałość o jakość przekazywanego kodu genetycznego, ani wzgląd na ewentualny dyskomfort życia chorego dziecka nie może usprawiedliwiać decyzji o podjęciu działań zmierzających do spowodowania jego śmierci” – podkreślał TK w ustnym uzasadnieniu.
Dlatego jestem ciekawy, co znajdzie się w pisemnym uzasadnieniu. W szczególności: czy trybunał zauważy problem braku lub śmierci mózgu mającego się urodzić dziecka. Tutaj prawnikowi z pomocą powinny przyjść nauki medyczne. Jeżeli medycyna, a za nią prawo, zaakceptowały uznanie śmierci mózgowej jako śmierci człowieka, nie wydaje się zasadne różnicowanie tego poglądu w perspektywie aborcji. To są realne problemy, z którymi spotkać się mogą przyszli rodzice i lekarze. Prawo nie powinno tworzyć pułapki, z którą się wiązać będzie odpowiedzialność karna, nie wspominając już o poważnych rozterkach o charakterze egzystencjalnym.
Część środowiska sędziowskiego ocenia, że to orzeczenie TK jest obarczone wadą związaną m.in. z kontrowersjami przy wyborze sędziów trybunału.
Byłem jednym z sędziów sprawozdawców w sprawie, w której wyrok zapadł 3 grudnia 2015 r. (sygn. akt K 34/15). Tam trybunał wskazał na zastrzeżenia natury konstytucyjnej co do obsadzania stanowisk sędziowskich przez Sejm. Problem jest doniosły ustrojowo i szeroko znany. Nie usuwając tych zastrzeżeń, orzekanie w sprawie tak fundamentalnej i delikatnej jak życie ludzkie trudno zaliczyć do roztropnych. Losy październikowego wyroku TK, o którym rozmawiamy, mogą zależeć od reakcji sądów powszechnych. Jeśli w postępowaniu karnym będą podnoszone zarzuty dotyczące wątpliwości co do stanu prawnego ze względu na sposób wydania wyroku przez TK, a sądy rozstrzygną tę okoliczność na korzyść podsądnego, pojawi się systemowy problem. Wówczas może to oznaczać faktyczną bezskuteczność wyroku TK. Nie wykluczałbym też, choć to daleka perspektywa, wypowiedzi ETPC, m.in. w kontekście zasad ponoszenia odpowiedzialności karnej.