W tej chwili jesteśmy w sytuacji, w której nie ogłoszono skutecznie zarzutu naszemu klientowi i co za tym idzie, nie można wobec niego stosować jakichkolwiek środków zapobiegawczych - powiedział w rozmowie z PAP obrońca Romana Giertycha mec. Jakub Wende, odnosząc się do informacji prokuratury, która podała, że stan zdrowia zatrzymanego przez CBA adwokata pozwalał na jego przesłuchanie i postawienie mu zarzutów.
Obrońca Romana Giertycha mec. Jakub Wende w rozmowie z PAP poinformował w sobotę, że jego klient cały czas jest badany oraz że zaplanowane są kolejne badania diagnostyczne oraz konsultacje i będą one trwały co najmniej do poniedziałku lub wtorku.
Odniósł się także do decyzji prokuratury o postawieniu Romanowi Giertychowi zarzutów. "Prokurator próbował ogłosić zarzuty naszemu klientowi, ale uważamy, że to się odbyło w sposób nieskuteczny dlatego, że w trakcie odczytywania zarzutów przez panią prokurator nasz klient był nieprzytomny. W związku z czym uważamy że z prawnego punktu widzenia nie doszło do skutecznego ogłoszenia zarzutu" - powiedział mec. Wende.
Przekazał też, że były dwie opinie medyczne dotyczące zdrowia Romana Giertycha. "Najpierw była pierwsza opinia, która wpłynęła do prokuratury około godz. 14. To była opinia wydana na podstawie dokumentacji papierowej, medycznej, która została do biegłych przesłana. Podkreślam, że to są biegli powołani przez prokuraturę, więc to nie są lekarze ze szpitala Bródnowskiego. Oni na podstawie tej dokumentacji medycznej, pisemnej wydali ogólną opinie, w której stwierdzili, że pan mecenas może brać udział w czynnościach procesowych. Na podstawie tej opinii pani prokurator z Poznania próbowała ogłosić naszemu klientowi zarzut, ale to było nie możliwe dlatego, że on nie był przytomny " - zaznaczył mec. Wende.
Podkreślił też, że Roman Giertych w trakcie tej czynności nie podał swoich danych osobowych, nie oświadczył, czy rozumie treść zarzutów oraz czy się do nich przyznaje, czy też nie. Nie mógł również złożyć ewentualnych wyjaśnień do czego ma prawo. "W efekcie później do szpitala przyjechali ci sami biegli, którzy wydawali pierwszą opinię i zbadali pana mecenasa Giertycha w szpitalu, po czym wydali drugą opinię uzupełniającą, tym razem w oparciu o badanie przedmiotowe, podmiotowe i dokumentacje medyczną, którą jak rozumiem raz jeszcze przeanalizowali" - stwierdził mec. Wende.
Dodał, że w tej drugiej opinii biegli podtrzymali swoją wcześniejszą opinię, że Roman Giertych może brać udział w czynnościach procesowych. "Natomiast dodali, po pierwsze, że te czynności procesowe mogą się odbywać wyłącznie w warunkach szpitalnych, po drugie, że pan mecenas Giertych nie może być gdziekolwiek transportowany i po trzecie najważniejsze, że stan jego zdrowia nie pozwala na zastosowanie wobec niego tymczasowego aresztowania, bowiem to mogłoby narazić jego życie i zdrowie na niebezpieczeństwo" - wyjaśnił mec. Wende.
W jego opinii pomimo tego, że wykonuje zawód adwokata ponad 20 lat, ani on ani którykolwiek z jego kolegów, z którymi o tej sprawie rozmawiał nie miał do czynienia z podobną sytuacją. "Rozmawiałem z wieloma znajomymi, bo sprawa jest oczywiście w obszarze zainteresowania nie tylko adwokatów, ale także radców prawnych, sędziów i nikt nigdy nie miał do czynienia z taką sytuacją, żeby prokurator usiłował ogłosić zarzut podejrzanemu, który jest nieprzytomny" - stwierdził mec. Wende
"Nie wiem jakie będą dalsze decyzje prokuratury. Natomiast, moim zdaniem, jesteśmy w tej chwili w sytuacji, w której nie ogłoszono skutecznie zarzutu naszemu klientowi i co za tym idzie, nie można wobec niego stosować jakichkolwiek środków zapobiegawczych" - powiedział w rozmowie z PAP.
W piątek Prokuratura Regionalna w Poznaniu poinformowała, że rozpoczęła czynności procesowe z udziałem Romana G. po uzyskaniu zgody zespołu biegłych lekarzy – specjalistów w dziedzinie kardiologii, neurologii i medycyny sądowej, którzy zgodnie uznali, że stan zdrowia zatrzymanego pozwala na jego przesłuchanie i postawienie zarzutów.
Jak wyjaśniono w komunikacie, powyższa zgoda była poprzedzona pełną diagnostyką lekarską, w której Roman Giertych aktywnie uczestniczył nie tylko wykonując polecenia lekarskie, ale również odpowiadając na zadawane pytania.
"W odniesieniu do informacji medialnych dotyczących braku świadomości podczas prowadzonych czynności procesowych należy podkreślić, że Roman G. w dniu dzisiejszym rozmawiał ze swoimi dwoma pełnomocnikami, a także lekarzami i funkcjonariuszami CBA" - przekazała prokuratura.
Prokuratura wskazała także, że jego zachowanie zmieniło się, kiedy uzyskał informację, że w opinii biegłych lekarzy nie ma żadnych przeszkód, by wykonać czynności z jego udziałem. "Wtedy, w ocenie prowadzących czynności procesowe, Roman G. rozpoczął symulowanie braku świadomości" - poinformowała prokuratura.
"Całokształt okoliczności wskazuje, że zachowanie Romana G. miało uniemożliwić przeprowadzenie z nim czynności co potwierdza fakt, że po wyjściu prokuratora powrócił do poprzedniej aktywności. Rozmawiał później m.in. z Zastępcą Rzecznika Praw Obywatelskich, która następnie cytowała fragmenty rozmowy z zatrzymanym" - podano w przekazanym komunikacie.
"Z prokuratorskiej praktyki wynika, że czasami tak zachowują się osoby podejrzane, próbujące w ten sposób, uniknąć wykonania czynności procesowych z ich udziałem" - zwróciła uwagę prokuratura. W wydanym w piątek komunikacie Prokuratura Regionalna w Poznaniu podała, że Ryszard K. i Roman Giertych oraz inne osoby zostały zatrzymane 15 października związku ze śledztwem prowadzonym od 28 lutego 2017 r. Postępowanie prowadzono po zawiadomieniu złożonym przez obecne władze spółki Polnord S.A. Dotyczyło ono nabycia przez Polnord S.A. "bezwartościowych wierzytelności spółki Prokom Investments S.A. w kwocie niemal 73 mln zł".
Zatrzymanym przedstawiono zarzuty dotyczące przywłaszczenia środków spółki Polnord oraz wyrządzenia spółce szkody majątkowej w wielkich rozmiarach, a także prania brudnych pieniędzy. Podejrzanym grozi za to do 10 lat więzienia.
Poza Ryszardem K. i Romanem Giertychem zarzuty usłyszeli także założyciele spółek fasadowych - jak podaje prokuratura - bliscy współpracownicy adwokata - Sebastian J. i Piotr Ś., dawni członkowie władz Polnordu – Bartosz P., Andrzej P., Michał Ś., Piotr W., Wojciech C i Tomasz Sz. oraz dwóch członków ówczesnego zarządu Prokom Investments S.A. (PAP)
Autorka: Aleksandra Kuźniar