Niektórzy sędziowie wymagają od pełnomocników zasłaniania ust i nosa ze względów bezpieczeństwa epidemicznego. Część adwokatów uważa jednak, że jest zwolniona z tego obowiązku.
Przymus noszenia maseczek wywołuje coraz większy opór społeczny (zwłaszcza, że jego podstawa prawna jest dyskusyjna i że jest niekonsekwentnie egzekwowany przez władzę). Protesty słyszalne są także wśród adwokatów. Ich zastrzeżenia można zrozumieć – w końcu w sądach pracują głównie przemawiając, a maseczki czy nawet przyłbice utrudniają mówienie. Ale prócz argumentów praktycznych można też podnieść argumenty prawne.
Tak zrobił pewien poznański adwokat w piśmie do prezesa tamtejszego sądu okręgowego. Dotyczyło ono bezpośrednio jednej ze spraw, ale – jak autor zwrócił uwagę na wstępie – problem ma szerszy charakter. Mianowicie podczas rozprawy (dodajmy – w największej sali w sądzie) obecne były cztery osoby: sędzia, protokolant i dwóch pełnomocników stron. Sędzia poprosiła autora pisma o założenie maseczki, ten jednak odmówił powołując się na par. 24 ust. 3 rozporządzenia Rady Ministrów z 7 sierpnia 2020 r. w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii (Dz.U. z 2020 r. poz. 1356). Przewiduje on, że obowiązek zakrywania twarzy nie dotyczy osób wykonujących czynności zawodowe, służbowe lub zarobkowe w budynkach, zakładach, obiektach, placówkach i targowiskach z wyjątkiem osób wykonujących bezpośrednią obsługę interesantów lub klientów w czasie jej wykonywania.
Przewodnicząca składu orzekającego najpierw poleciła adwokatowi przesiąść się do ostatniego rzędu, argumentując to koniecznością ochrony protokolantki (choć odległość między jej stanowiskiem a ławą obrońcy wynosiła ok. 4 m). Następnie zaproponowała adwokatowi udostępnienie maseczki z zasobów sądu, jednak ten ponownie odmówił. Wobec tego sędzia zarządziła godzinną przerwę, w której trakcie ustaliła interpretację przepisów dotyczących maseczek. Po przerwie poleciła adwokatowi zająć miejsce na galerii nad salą. Stwierdziła też, że obowiązek zasłaniania twarzy dotyczy wszystkich interesantów i wynika z zarządzenia prezesa sądu.
W piśmie do prezesa adwokat podniósł, że nie jest interesantem, a w sądzie wykonuje czynności służbowe i zawodowe, a w związku z tym nie ulega wątpliwości, że dotyczy go przytoczony przepis rozporządzenia. Wskazał też, że wielokrotnie od czasu tzw. odmrożenia gospodarki brał udział w rozprawach w tym samym sądzie i nigdy nie zasłaniał twarzy, gdyż we wcześniejszych tarczach również istniały przepisy zwalniające adwokatów z tego obowiązku.
Na zakończenie autor pisma wyraził pogląd, który przedstawia jako swój własny, jednak „podzielany przez znaczną część koleżanek i kolegów adwokatów”, mianowicie, że przeszkoda w oddychaniu, jaką jest maseczka, szkodzi zdrowiu (i do stwierdzenia tego nie potrzeba jego zdaniem pogłębionej wiedzy medycznej). Ponadto uczestnicy rozpraw (często trwających wiele godzin) muszą zachowywać pełną koncentrację i zabierać głos. A do tego potrzebny jest prawidłowy dopływ tlenu. Ponadto wypowiedzi osób w maseczkach czy przyłbicach są mniej zrozumiałe. Nakazywanie osobom w pełni zdrowym podejmowanie działań szkodliwych dla zdrowia, motywując to troską o innych, jest zdaniem autora pisma nieludzkie w stosunku do tych osób. Na koniec podniósł on też kwestię powagi sądu – rozprawa, podczas której wszyscy uczestnicy są zamaskowani, przywodzi na myśl sąd kapturowy.
Warto zauważyć, że na jednej z adwokackich grup dyskusyjnych na Facebooku, gdzie udostępniono treść pisma, zyskało ono duże poparcie członków grupy i nie było właściwie głosów krytycznych. Wynika z tego, że faktycznie wielu adwokatów podziela zawarte w piśmie tezy.