I prezes SN wypowiedziała umowy, na podstawie których sędziowie w stanie spoczynku użytkują służbowe mieszkania będące własnością Sądu Najwyższego. Sami byli orzekający nie widzą podstaw, by je zwrócić.
ikona lupy />
DGP
To ciąg dalszy sprawy dotyczącej zajmowania mieszkań służbowych przez sędziowskich „emerytów”. Ujawniliśmy ją w czerwcu 2020 r. („Mieszkanie dla sędziego na wieczny spoczynek”, DGP z 25 czerwca 2020 r.). W największym skrócie: sędziemu Sądu Najwyższego spoza Warszawy przysługuje mieszkanie w stolicy. Do 2015 r. wewnętrzne przepisy wskazywały, że w takim lokalu mogą zamieszkiwać ‒ w zasadzie przez nieograniczony czas ‒ również sędziowie już nieorzekający. W 2015 r., już za kadencji prof. Małgorzaty Gersdorf, regulacje zmieniono, ograniczając w ten sposób przekazywanie lokali w ręce osób nieorzekających. Ale sędziów w stanie spoczynku, którzy już mieszkania zajmowali, nie pozbawiono przywileju. W efekcie w 2020 r. spośród 19 mieszkań rodzinnych aż dziewięć zajmują osoby nieorzekające. Ponoszą jedynie realne koszty utrzymania lokali – czyli nie płacą np. do kasy SN za najem.

Wypowiedziane umowy

I prezes SN Małgorzata Manowska na łamach DGP zapowiedziała, że poprosi sędziów w stanie spoczynku o zwrot lokali. A jeśli ci nie będą chcieli oddać – zostaną wypowiedziane umowy.
Z informacji przekazanych nam przez SN wynika, że prof. Manowska rzeczywiście poprosiła o zwrot. Wszyscy sędziowie jednak odmówili. Tylko jeden zadeklarował gotowość zwolnienia mieszkania w czerwcu 2021 r., o ile nie wystąpią jakieś przeciwności. Podkreślił on, że musi przeprowadzić remont mieszkania w miejscu zameldowania poza Warszawą i gdy remont się zakończy, wówczas gotów jest opuścić lokal.
– Poza tym przypadkiem wszyscy sędziowie odmówili zwolnienia mieszkań służbowych, które zajmują po zakończeniu służby, i nie dostrzegają nic problematycznego w ich dalszym użytkowaniu. Podkreślają, że Sąd Najwyższy jest związany umowami użyczenia zawartymi przez poprzednich I prezesów SN, oni zaś wywiązują się z obowiązków wynikających dla nich z tych umów – wyjaśnia SSN Aleksander Stępkowski, rzecznik prasowy sądu.
W związku z tym 31 lipca 2020 r. I prezes wystosowała pisma wypowiadające umowy, na podstawie których sędziowie w stanie spoczynku użytkują służbowe mieszkania będące własnością SN. Wskazano w nich trzymiesięczny okres wypowiedzenia, tak aby sędziowie mieli możliwość uporządkować swoje sprawy. Sędzia Aleksander Stępkowski zaznacza, że zgodnie z art. 53 ustawy o SN bezpłatne zakwaterowanie w Warszawie przysługuje jedynie sędziom zamieszkującym na stałe poza Warszawą.
– Jako I prezes SN chętnie zawsze będę starała się zapewnić możliwie najlepsze warunki sędziom SN, jednak może to mieć miejsce jedynie w granicach prawa i zgodnie z zasadami racjonalnego gospodarowania majątkiem publicznym – mówi DGP prof. Małgorzata Manowska.

Nazwiska sędziów

Doktor Bartłomiej Wróblewski, poseł Prawa i Sprawiedliwości, pozytywnie ocena ruch Małgorzaty Manowskiej. Jego zdaniem nie ma żadnego racjonalnego powodu, ażeby sędziowie w stanie spoczynku korzystali z mieszkań należących do Skarbu Państwa, skoro nie pomagają one w orzekaniu. Istotą lokalu służbowego powinno być – zdaniem Wróblewskiego – jego związanie ze świadczoną pracą. W tym przypadku zaś tego związku już brak. W efekcie zajmowanie mieszkania przez sędziego w stanie spoczynku bardziej przypomina przywilej. O tyle niezrozumiały dla posła, że przecież chodzi o ludzi majętnych, którzy – jeśli tylko by chcieli – mogli mieszkać nadal w Warszawie. Tyle że w swoich własnych mieszkaniach.
Doktor Robert Kropiwnicki, poseł Koalicji Obywatelskiej, mówi, że nie chciałby oceniać ani zajmowania mieszkań służbowych przez sędziów w stanie spoczyku, ani działań podjętych przez Małgorzatę Manowską.
– To wewnętrzna sprawa sądu. Czynni politycy, a takim przecież jestem, nie powinni mieszać się do spraw pomiędzy kierującą sądem a sędziami tegoż sądu, choćby w stanie spoczynku – wskazuje Kropiwnicki.
Bartosz Pilitowski, prezes zarządu fundacji Court Watch Polska, spostrzega z kolei, że odmowa zwolnienia mieszkań służbowych przez sędziów SN, którzy zakończyli już pracę w Warszawie, świadczyłaby o ich oderwaniu od obowiązujących w naszym społeczeństwie norm etycznych.
– Dlatego niezrozumiałe jest dla mnie, dlaczego SN nie informuje, o kogo chodzi. Po pierwsze, ci sędziowie, pozostając anonimowymi, rzucają cień podejrzenia o nieetyczną postawę na wszystkich sędziów SN w stanie spoczynku. Po drugie, powinni oni mieć możliwość obrony, tj. wyjaśnienia opinii publicznej dlaczego uważają, że te dodatkowe świadczenia im się należą – argumentuje Pilitowski. I dodaje, że z punktu widzenia długofalowego budowania zaufania społecznego do SN powinniśmy wiedzieć, o kogo konkretnie chodzi. Korzystanie przez przedstawicieli władzy publicznej z majątku państwowego jest bowiem sprawą publiczną. A rozliczalność funkcjonariuszy publicznych przed społeczeństwem to elementarz demokratycznego państwa prawa.
Władze SN nie chcą jednak eskalować powstałego napięcia. Cały czas liczą na koncyliacyjne rozwiązanie sprawy.