Coraz więcej sędziów nie godzi się na to, w jaki sposób prezesi sądów organizują im pracę. Świadczą o tym dane zawarte w sprawozdaniach z działalności Krajowej Rady Sądownictwa.
Coraz więcej sędziów nie godzi się na to, w jaki sposób prezesi sądów organizują im pracę. Świadczą o tym dane zawarte w sprawozdaniach z działalności Krajowej Rady Sądownictwa.
Choć to ślepy los miał decydować o tym, jakie sprawy trafią do którego sędziego, nadal wiele w tej kwestii mają do powiedzenia prezesi sądów. A to powoduje w sądach napięcia, czego dowodem może być niemal trzykrotny – rok do roku – wzrost liczby odwołań składanych przez sędziów od ustalanych właśnie przez prezesów podziałów obowiązków.
Jak wynika ze złożonej w Sejmie „Informacji z działalności Krajowej Rady Sądownictwa w 2019 r.”, sędziowie odwoływali się w zeszłym roku od ustalanego przez prezesów sądów podziału obowiązków 209 razy. W 2018 r. takich odwołań było zaledwie 83.
/>
‒ Z całą pewnością jest to jeden z najbardziej zapalnych punktów w sądach. Sędziowie są bardzo wyczuleni na tego typu kwestie, a przypadków, kiedy to prezesi, posługując się właśnie podziałami czynności, de facto omijają ustawowe zasady przydziału sędziom spraw, nie jest wcale mało. Dlatego też uważam, że gdyby były inne czasy i KRS cieszyłaby się zaufaniem wśród sędziów, tego typu odwołań byłoby jeszcze więcej – ocenia Piotr Mgłosiek, sędzia Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Krzyków.
Zupełnie inaczej podane liczby interpretuje Maciej Mitera, rzecznik prasowy KRS.
‒ To, że sędziowie coraz częściej wnoszą odwołania, świadczy właśnie o tym, że rada cieszy się coraz większym zaufaniem wśród sędziów – uważa sędzia Mitera.
Powodów wzrostu liczby odwołań składanych od podziałów czynności tak naprawdę może być jednak o wiele więcej.
Sędzia Mgłosiek zauważa, że może to być efektem domknięcia procesu marginalizowania samorządu sędziowskiego.
‒ Podziały czynności muszą zostać zaopiniowane przez kolegia sądów. I wcześniej na tych kolegiach rzeczywiście żywo dyskutowano na takie tematy. Sytuacja się zmieniła, odkąd obecna ekipa rządząca wprowadziła zmiany, w efekcie których kolegia teraz składają się z samych prezesów. Teraz prezesi we własnym gronie oceniają własne decyzje. Przecież to fikcja – stwierdza wrocławski sędzia.
O tym, że statystyki mogą być efektem wprowadzanych w sądownictwie zmian, przekonany jest również sędzia Mitera. On jednak zwraca uwagę na zmiany personalne na stanowiskach funkcyjnych.
‒ Nowi prezesi zaczęli po prostu na nowo porządkować pracę, nie oglądając się na niezadowolenie poszczególnych sędziów, a kierując się jedynie dobrem poszczególnej jednostki – uważa sędzia Mitera.
Podział czynności jest ustalany co roku indywidualnie dla każdego sędziego. W dokumencie tym znajdziemy informacje m.in. o tym, jaki danemu sędziemu przypisany jest wskaźnik procentowy udziału w przydziale spraw wpływających do wydziału. Ale nie tylko. Jak się bowiem okazuje, ustalenie podziału czynności może prowadzić np. do wyodrębnienia w ramach jednego wydziału specjalnej grupy sędziów, którzy mają za zadanie orzekać tylko w jednej, ściśle wskazanej kategorii spraw, czy też do wyłączenia niektórych sędziów, bardzo często funkcyjnych, od rozpatrywania pewnego rodzaju postępowań, najczęściej tych najbardziej uciążliwych czy kłopotliwych. O takich przypadkach kilka razy pisaliśmy już na łamach DGP. Najgłośniejszą sprawą związaną z podziałem czynności była ta dotycząca Waldemara Żurka, sędziego SO w Krakowie. Nowa prezes sądu Dagmara Pawełczyk-Woicka, zmieniając mu zakres czynności, przeniosła go z wydziału odwoławczego do pierwszoinstancyjnego.
‒ Sytuacja w SO w Krakowie jest jednak specyficzna, gdyż wpływ na nią mają czynniki polityczne – uważa Grzegorz Kasicki, sędzia SO w Szczecinie. Należy bowiem przypomnieć, że sędzia Żurek był członkiem poprzedniej KRS, której kadencję skrócono. Z kolei sędzia Pawełczyk-Woicka jest członkiem obecnej rady, wybranej przez polityków, a prezesem krakowskiego sądu została na skutek decyzji obecnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.
‒ W innych sądach nieraz nie do końca sprawiedliwy podział czynności wynika z czegoś zupełnie innego. Jestem sędzią od ponad 20 lat i doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że zawsze były i zawsze będą grupki uprzywilejowanych osób, mających korzystniejszy przydział spraw tylko dlatego, że są po prostu lubiane przez prezesów. Jest to możliwe, bo choć mamy losowy przydział spraw, to jednocześnie istnieją przepisy, które wprowadzają element uznaniowości – stwierdza sędzia Kasicki.
A to może być bardzo niebezpieczne.
‒ Zdarzają się przypadki, że za pomocą takiego wewnętrznego ogólnika, jakim jest podział czynności, prezesi decydują, że np. nie będą sądzić spraw wykroczeniowych albo takich, w których jest więcej niż 10 oskarżonych. Kto zatem zagwarantuje, że jakiś prezes nie wpadnie na pomysł, że tylko on może sądzić w sprawach, w których nazwiska oskarżonych zaczynają się na literę „Z” jak Ziobro? – ostrzega sędzia Mgłosiek.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama