- Przy mojej generalnej aprobacie co do ich kierunku, mam wątpliwości co do trybu, w jakim prawodawca chce je wprowadzić. Tak fundamentalnym zmianom w kodeksie karnym, dotyczącym tak ważnej – także z perspektywy praktyki stosowania prawa – instytucji, musi towarzyszyć pogłębiona refleksja i nie powinny być one dokonywane przy okazji uchwalania ustawy dotyczącej innej problematyki - mówi w rozmowie z DGP dr Maja Klubińska z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
DGP
W ustawie o tarczy 4.0. znalazły się też zmiany przepisów kodeksu karnego dotyczące zasad wymierzania kary łącznej. To powrót do regulacji obowiązujących przed 1 lipca 2015 r., co oznacza m.in., że nie będzie już łączenia wyroków łącznych z kolejnymi wyrokami jednostkowymi. Jak pani ocenia ten pomysł?
Samą ideę powrotu do rozwiązań obowiązujących do 30 czerwca 2015 r. generalnie oceniam pozytywnie. Chodzi o powrót do realnego zbiegu przestępstw – pojmowanego jako sytuacja, w której sprawca popełnił dwa lub więcej przestępstw, zanim zapadł pierwszy, chociażby nieprawomocny wyrok co do któregokolwiek z nich – jako materialnoprawnego warunku orzekania kary łącznej. Nie jestem bowiem, i nigdy nie byłam, zwolennikiem aktualnego modelu orzekania kary łącznej. Po pierwsze uważam, że rezygnacja z realnego zbiegu przestępstw, rozumianego jak wyżej, jako materialnoprawnej podstawy orzekania kary łącznej, która funkcjonowała w polskich kodeksach karnych od 1932 r., była nietrafna i w istotnym stopniu podważyła sens instytucji kary łącznej. Po drugie, aktualnie obowiązujące regulacje dotyczące kary łącznej nie spełniły pokładanych w nich nadziei i bynajmniej nie uprościły i nie przyspieszyły postępowania o wydanie wyroku łącznego. Wręcz przeciwnie, utrudniły drogę dojścia do finalnego rozstrzygnięcia w sprawie, generując w tej sferze szereg istotnych problemów wykładniczych oraz związanych z „techniczną” weryfikacją warunków wydania wyroku łącznego.
W uzasadnieniu zmian bardzo dużo miejsca poświęca się aspektom ekonomicznym takiego rozwiązania, mniej spraw, mniejsze obciążenie policji i służby więziennej. Rozumiem, że nie można od tego abstrahować, lecz czy to jest najistotniejsze w tej kwestii?
Rzeczywiście w uzasadnieniu projektu ustawy bardzo eksponowana jest szczególna sytuacja, w jakiej znajdują się polskie sądy, związana z pandemią COVID-19 i skorelowane z tym dążenie do przyspieszenia postępowań oraz ograniczenia liczby spraw o wydanie wyroku łącznego. Przynajmniej taki efekt, zdaniem projektodawców, mają spowodować proponowane rozwiązania. Jednak moim zdaniem nie jest to wystarczającym usprawiedliwieniem dla tej drogi wprowadzania zmian. Bo przy mojej generalnej aprobacie co do ich kierunku, mam wątpliwości co do trybu, w jakim prawodawca chce je wprowadzić. Tak fundamentalnym zmianom w kodeksie karnym, dotyczącym tak ważnej – także z perspektywy praktyki stosowania prawa – instytucji, musi towarzyszyć pogłębiona refleksja i nie powinny być one dokonywane przy okazji uchwalania ustawy dotyczącej innej problematyki.
Ministerstwo Sprawiedliwości liczy na to, że przyjęcie zmian spowoduje zmniejszenie liczby spraw dotyczących wyroków łącznych nawet o jedną trzecią. Czy według pani jest to możliwe, czy też konieczność uwzględniania nowego stanu prawnego jeszcze bardziej, przynajmniej przez kilka pierwszych lat, skomplikuje zasady orzekania i doprowadzi do sporów na tym tle?
Powrót do starych rozwiązań nie spowoduje, co oczywiste, natychmiastowego spadku liczby postępowań o wydanie wyroku łącznego. Ich wprowadzenie wiąże się również z ryzykiem powstania pewnych problemów o charakterze intertemporalnym, będących następstwem również i tego, że zasady orzekania kary łącznej wyznacza obecnie nie tylko obowiązujący kodeks karny, ale i jego poprzednie wersje. Z tego powodu przedmiotem szczególnej troski prawodawcy powinno być właściwe ukształtowanie przepisów prawa międzyczasowego. Proponowane przepisy przejściowe zawarte w art. 61 projektu ustawy nowelizującej (druk sejmowy nr 382 z 22 maja 2020 r.), w mojej ocenie, nie są wystarczające.