Nie widzę powodów, by sędzia Michał Laskowski jakoś bojkotował fakt otrzymania nominacji na prezesa Izby Karnej SN z rąk prezydenta; cieszę się, że Izba ta wreszcie będzie mogła normalnie funkcjonować - powiedział w poniedziałek sędzia SN Włodzimierz Wróbel.
W poniedziałek prezydent Andrzej Duda zdecydował o powołaniu Małgorzaty Manowskiej na 6-letnią kadencję Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, a Michała Laskowskiego na Prezesa SN kierującego pracą Izby Karnej.
"Sędzia Laskowski, z czego się ogromnie cieszę, otrzymał wreszcie nominację na prezesa Izby Karnej w sposób absolutnie prawidłowy. Nie widzę żadnych powodów, żeby jakoś bojkotował fakt, że otrzymał tę nominację z rąk organu państwowego, jakim jest prezydent. Tylko mogę mu gratulować" - powiedział sędzia Wróbel pytany w TVN24 o nominację dla sędziego Laskowskiego. Jak dodał, bardzo się cieszy, że "Izba Karna wreszcie będzie mogła normalnie funkcjonować".
27 lutego br. Zgromadzenie Izby Karnej Sądu Najwyższego wyłoniło trzech kandydatów na prezesa tej Izby. Wówczas kandydatami, spośród których prezydent powołał prezesa Izby Karnej, zostali sędziowie: Jerzy Grubba, Jarosław Matras i Michał Laskowski. Wybór nowego prezesa Izby Karnej był konieczny po przejściu w stan spoczynku w połowie lutego sędziego Stanisława Zabłockiego - poprzedniego prezesa Izby Karnej.
Z kolei wyboru sędzi Manowskiej na I prezesa SN prezydent dokonał spośród pięciorga kandydatów przedstawionych w sobotę przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN; byli to: Włodzimierz Wróbel, który uzyskał 50 głosów, Małgorzata Manowska - 25 głosów, Tomasz Demendecki - 14 głosów, Leszek Bosek - 4 głosy, Joanna Misztal-Konecka - 2 głosy.
Wróbel zaznaczył, że prezydent "mógłby wybrać nawet kandydata z jednym głosem poparcia, gdyby takiego kandydata finalnie przedstawiło zgromadzenie ogólne SN". Do powołania I prezesa SN - w jego ocenie - doszło jednak "z niedopełnieniem warunków konstytucyjnych". "Fundamentalny brak, to że procedura się nie zakończyła i po głosowaniach wskazujących, który kandydat ma jak duże poparcie, zgromadzenie ogólne musi zaakceptować tych kandydatów i przedstawić ich prezydentowi. Niestety prowadzący obrady nie dopuścił do tego faktu i ta uchwała nie zapadła" - powiedział sędzia.
"Kompetencje prezydenta do powołania I prezesa SN reguluje konstytucja, to jest akt, który wskazuje na uprawnienia prezydenta i to konstytucja o tym mówi, że zgromadzenie ogólne ma przedstawić kandydatów. To jest powtórzone także w ustawie o SN, jako kompetencja tego zgromadzenia i nie da się tego w jakikolwiek sposób sprowadzić do faktu, że jakaś grupka sędziów idzie do prezydenta z dokumentem i mówi, że oni na kogoś głosowali, albo przewodniczący zgromadzenia z tym idzie" - mówił sędzia Wróbel.
Zastrzegł jednocześnie, że "I prezes SN, to nie jest Sąd Najwyższy". "Sąd będzie funkcjonował i wydawał orzeczenia. (...) To obciążenie, jakie ciąży na osobie, która podjęła się pełnienia tej funkcji z rąk prezydenta w sytuacji tak gigantycznych wad prawnych, będzie miało pewnie swoje konsekwencje. Pewnie nie tylko w ramach SN, ale też z zewnątrz będą próby badania, czy ta nominacja jest prawidłowa, zgodna z prawem" - oceniał sędzia Wróbel.
Po zakończeniu obrad zgromadzenia SN ich przewodniczący sędzia Aleksander Stępkowski wskazywał zaś, że na liście z kandydatami na I prezesa SN znalazły się osoby, na które głosy oddali wszyscy członkowie zgromadzenia tego sądu. "Pojawiające się w mediach wątpliwości co do tego, czy ta lista kandydatów będzie listą całego zgromadzenia ogólnego, można uznać za niebyłe (...) Jest to lista kandydatów przedstawionych przez wszystkich członków Zgromadzenia Ogólnego Sędziów SN" – podkreślał Stępkowski.
i