Pandemia koronawirusa spowodowała, że zdecydowanie więcej czasu spędzamy w domach. Nie każdy jednak chce rezygnować ze wszystkich dotychczasowych przyjemności, w tym kulinarnych. Czy w świetle prawa możemy rozpalić grill na balkonie? Czy grozi nam za to jakaś kara? Odpowiedź na te pytania znajdziesz w poniższym tekście.

Grill na balkonie

W okresie majówkowym co roku pojawia się pytanie: czy można rozpalić grill na balkonie? W czasach pandemii zyskuje ono na sile. Zalecenia zachowania dystansu i ograniczenia kontaktów niemalże wykluczają możliwość wspólnego grillowania na działce ze znajomymi. Czy możemy to w takim razie robić sami w domowym zaciszu, np. na balkonie?

Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Rozpalenie grilla na balkonie nie jest bowiem nigdzie zakazane i będzie konieczność posiłkowania się przepisami rozsianymi w różnych aktach prawnych.

- W przypadku grillowania na balkonie należy rozróżnić dwa przypadki. Pierwszy, to użycie tradycyjnego węglowego grilla. Musimy pamiętać, że jest to przecież urządzenie, w którym mamy otwarty ogień lub bardzo gorący i żarzący się węgiel. To właśnie „otwarty ogień” w grillu powoduje, że rozpalanie takich urządzeń na balkonie może być potraktowane jako naruszenie przepisów ochrony przeciwpożarowej budynków – mówi Adam Walas, prawnik, Prezes Fundacji Smart Law.

Chodzi tutaj konkretnie o par. 4 ust. 1 pkt 5 rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 7 czerwca 2010 r. w sprawie ochrony przeciwpożarowej budynków, innych obiektów budowlanych i terenów (Dz.U.2010.109.719), zgodnie z którym zabronione jest rozpalanie ognia w miejscu umożliwiającym zapalenie się materiałów palnych albo sąsiednich obiektów.

- Nie trudno sobie wyobrazić, że przy otwartym oknie, przy powiewie wiatru, zająć ogniem może się np. firanka. Właśnie z tego powodu rozpalanie grilla na balkonie uważa się za czynność zabronioną, za którą grozi odpowiedzialność. W skrajnym wypadku, gdy dojdzie do pożaru, nierozważny fan karkówki może zostać oskarżony o popełnienie przestępstwa sprowadzenia katastrofy, stypizowanego w art. 163 kodeksu karnego – tłumaczy Adam Walas. Jest ono zagrożone nawet karą do 10 lat pozbawienia wolności.

To może elektryczny?

Czy wyjściem z takiej sytuacji będą zyskujące coraz większą popularność grille elektryczne? Zdaniem eksperta tak, chociaż nie należy zapominać, że również w ich przypadku zastosowanie mają przepisy ww. rozporządzenia. – Możliwość rozstawienia i uruchomienia tego urządzenia zależy od tego, czy jego zewnętrzne części nagrzewają się powyżej 100 stopni Celsjusza – wyjaśnia Adam Walas.

Z kolei Komenda Główna Państwowej Straży Pożarnej na swojej stronie internetowej wskazuje, że „w świetle obowiązującego prawa dozwolone jest użytkowanie grilli elektrycznych na balkonach i tarasach, pod warunkiem zapewnienia wymaganych odległości tych urządzeń od materiałów palnych, a także elementów wystroju i wyposażenia wnętrz wykonanych z materiałów palnych oraz niedopuszczenie do powstania płomienia, umożliwiającego zapalenia się tych materiałów jak również lokali (balkonów) sąsiednich”.

Nie można zapominać również, że niewłaściwa eksploatacja grilla elektrycznego lub pozostawienie go w stanie mogącym spowodować pożar jest zagrożone karą nagany, grzywny, a w skrajnych przypadkach – aresztu (art. 82 ust. 1 pkt 3 Kodeksu wykroczeń).

Oznacza to, w świetle przepisów ppoż, że teoretycznie dozwolone będzie używanie grilli elektrycznych na balkonach jeżeli zachowamy odpowiednie środki ostrożności.

Ostry dym niezgody

W przypadku grillowania wchodzą w grę nie tylko przepisy ppoż czy karne, ale również cywilne. Przyrządzanie kiełbaski na ruszcie nawet jeżeli nie stwarza ryzyka pożaru to może naruszać prawa osób trzecich (sąsiadów).

Zgodnie bowiem z treścią art. 144 Kodeksu cywilnego właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych.
Powyższy przepis wprowadza tzw. zakaz immisji. Zaliczamy do nich m.in. dymy, ciecze, zapachy czy hałasy.

Nie trudno sobie wyobrazić zatem, że częste grillowanie może stać się na dłuższą metę dla sąsiadów uciążliwe. Regularne zadymianie połączone z nie zawsze przyjemnymi zapachami może spełniać przesłankę „zakłócania korzystania z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę”. W takiej sytuacji sąsiedzi będą mogli wystąpić na drodze cywilnej z roszczeniem o zaniechanie tych naruszeń i przywrócenie stanu zgodnego z prawem.

To jednak nie koniec możliwych dolegliwości. – Niezależnie od rodzaju grilla, musimy pamiętać, że mieszkańca bloku obowiązują także przepisy ustawy o własności lokali. W ustawie tej mamy ciekawe i mało znane uprawnienie wspólnoty mieszkaniowej. Może ona w sytuacji, w której mieszkaniec w sposób rażący lub uporczywy przeciwko obowiązującemu porządkowi domowemu albo przez swoje niewłaściwe zachowanie czyni korzystanie z innych lokali lub nieruchomości wspólnej uciążliwym, żądać sprzedaży lokalu w drodze licytacji. Warto więc dobrze zapoznać się z zapisami regulaminów obowiązujących w danej wspólnocie – tłumaczy Adam Walas.

W tym miejscu należy jednak wspomnieć o wyroku Sądu Okręgowego z dnia 25 stycznia 2016 r. (I C 299/15), w którym stwierdził on, że jeżeli balkon pozostaje wyłącznie do dyspozycji właściciela mieszkania to kwalifikuje się on jako pomieszczenie przynależne. Oznacza to zaś, że nie obowiązują wobec niego zapisy regulaminów wewnętrznych. Wspólnota czy spółdzielnia mieszkaniowa nie mogą nam więc zakazać grillowania na balkonie.

Więcej na temat tego orzeczenia przeczytasz tutaj >>>>

Pamiętajmy o ogrodach

- Oczywiście nie tylko mieszkańcy bloków tęsknią do grilla. W domkach jednorodzinnych, ze względu na posiadanie kawałka zielonej przestrzeni, pokusa rozpalenia paleniska jest jeszcze większa. W tej sytuacji, jeśli mamy odpowiednio duży teren i rozpalenie otwartego ognia nie stanowi zagrożenia pożarowego, rozstawienie grilla jest dozwolone. Trzeba jednak pamiętać, by nie robić tego zbyt często. Możemy bowiem uprzykrzyć naszym zachowaniem życie sąsiadom. Ci mogą poczuć się poszkodowani uciążliwością naszych immisji i zażądać od nas odszkodowania – mówi Adam Walas.