- Jest subtelna różnica pomiędzy tym, czego adwokatowi uczynić nie wolno, a tym, co jednak uczynić powinien, nawet jeśli nie musi. Nie każde odstępstwo od tak rozumianego wzorca musiałoby oznaczać popełnienie przewinienia dyscyplinarnego - mówi w wywiadzie dla DGP prof. dr hab. Jacek Giezek, adwokat, przewodniczący Komisji Etyki Naczelnej Rady Adwokackiej.

W niedawnym wywiadzie na łamach “DGP” wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta zapowiedział, że jeśli w nowym kodeksie etyki znajdzie się przepis zabraniający adwokatom zachowań rażąco sprzecznych z uchwałami organów samorządu (par. 52 ust. 2 projektowanego kodeksu etyki adwokackiej) to ministerstwo sprawiedliwości zaskarży ten kodeks.
Rozmawiamy dzisiaj o poddanym środowiskowej dyskusji projekcie, którego ostateczny kształt nie jest przecież przesądzony. Przepis przez Pana wskazany – zresztą jak szereg innych – trzeba czytać w kontekście norm całego Zbioru, rozumiejąc jego ideę.

A na czym polega idea tego zbioru?

Reguły w nim zawarte można by sytuować na dwóch różnych płaszczyznach, z których pierwsza – to etyka obowiązku, natomiast druga – ujmowana nieco bardziej „miękko” – to etyka powinności, będąca zbiorem zachowań rekomendowanych. Opieraliśmy się skłonności do konstruowania Kodeksu Etyki jako zbioru zakazów i nakazów, a więc do wskazywania jedynie tego, czego adwokatowi nie wolno. Zbiór zasad, których adresatem jest adwokat, to przecież nie kodeks karny. Na etykę zawodową warto byłoby spojrzeć poprzez pryzmat pozytywnie kształtowanego etycznego wzorca adwokata (będącego w pewnym sensie wzorcem wyidealizowanym), opierającego się na normach oraz dyrektywach określających, jak adwokat zachować się powinien. Istnieje niewątpliwie subtelna różnica pomiędzy tym, czego adwokatowi uczynić nie wolno, a tym, co odpowiadający wzorcowi adwokat, nawet jeśli nie musi, to jednak uczynić powinien. Jest oczywiste, że nie każde odstępstwo od tak rozumianego wzorca musiałoby oznaczać popełnienie przewinienia dyscyplinarnego.

DGP

I przepis par. 52 należy właśnie do etyki powinności?

Tak, powstrzymanie się od zachowań rażąco sprzecznych ze stanowiskiem wyrażanym w uchwałach samorządu adwokackiego traktowane jest w projekcie jako powinność, którą należy odróżniać od podlegającego sankcjonowaniu obowiązku. Mówimy tutaj o pewnym modelu wzorowego zachowania się adwokata, który nawet jeśli kontestuje oficjalne stanowisko samorządu, to powstrzymuje się od zachowań ewidentnie z nim sprzecznych. Posiadanie własnych poglądów trzeba bowiem odróżnić od – jak sądzę – dobrze uzasadnionego oczekiwania, że adwokat postąpi lojalnie wobec zbiorowości, której jest członkiem. Jest to właśnie przykład zmodyfikowanej filozofii tworzenia Zbioru, w sposób odpowiadający różnicy między “etyką obowiązku” z jednej strony (a więc tym, czego adwokatowi nie wolno) a „etyką powinności” z drugiej (tym, jak adwokat zachować się powinien). W tym sensie zbiór zasad etyki zawodowej różni się znacząco od takich aktów prawnych jak kodeks karny.

Czyli w ogóle nie będą możliwe sankcje za naruszenie tego przepisu?

To już jest pytanie, na które odpowiedzi udzielać należy w konkretnych sytuacjach. Gdyby chodziło tylko o naruszenie tego jednego paragrafu, to byłbym raczej przeciwny pociąganiu adwokata do odpowiedzialności dyscyplinarnej. Mógłby się on natomiast spotkać ze środowiskowym potępieniem, skoro uznano by, że jego zachowanie nie odpowiada wskazanemu w kodeksie wzorcowi.

Rozumiem, że w razie skargi ministerstwa, NRA będzie dowodziła przed Sądem Najwyższym, że omawiany przepis jest uzasadniony i powinien zostać utrzymany?

Za wcześnie jeszcze, żeby spekulować na ten temat. Na razie poddaliśmy projekt środowiskowym konsultacjom. Ale jaki będzie jego ostateczny kształt i co w nim jeszcze zmienimy, na dzień dzisiejszy nie wiem. Napływają do nas wypowiedzi adwokatów, którzy akceptują, albo mniej lub bardziej zdecydowanie kontestują pewne elementy tego projektu. Tych opinii – jak na razie – nie jest dużo. Jest oczywiste, że wszystkie uwagi i spostrzeżenia, jakie do nas trafią, Komisja Etyki podda szczegółowej analizie. Przed Krajowym Zjazdem Adwokatury chcielibyśmy dysponować ostatecznie wypracowanym oraz przyjętym przez NRA zbiorem zasad etyki adwokackiej. Na marginesie dodam, że być może byłoby lepiej, gdyby dyskutowany obecnie projekt został udostępniony całemu środowisku wraz z jego uzasadnieniem.

Widziałem jednak, że podczas dyskusji nad projektem pojawiały się cytaty z jego uzasadnienia. Choć faktycznie, na stronie NRA zachęcającej do udziału w konsultacjach, uzasadnienia nie ma.

Bo ono zostało przygotowane w odniesieniu do projektu przekazanego członkom Naczelnej Rady Adwokackiej, który w kilku miejscach – np. w odniesieniu do tajemnicy adwokackiej – różnił się od projektu obecnie prezentowanego. Dlatego nie udostępnialiśmy go szerzej, ograniczając się do przedstawienia projektu wstępnie przyjętego przez NRA. Zgadzam się, że bez uzasadnienia nieco trudniejsza jest analiza projektu oraz zrozumienie motywów, którymi kierowano się przy jego sporządzaniu. Z drugiej jednak strony nie narzucamy, ani nawet nie sugerujemy odbiorcy określonej interpretacji.

Czego najczęściej dotyczą uwagi, które do pana wpływają?

Są to zazwyczaj uwagi szczegółowe, dotyczące wybranych postanowień projektu. Raczej nie odnoszą się one do samej koncepcji Zbioru. Niekiedy mają charakter jedynie redakcyjny. Pojawiła się już jednak ocena całościowa, dotykająca także istoty Zbioru i jego charakteru. Nie jestem upoważniony, aby wskazywać jej autora. Mam wrażenie, że generalnie akceptowana jest modyfikacja struktury Zbioru, a także leżące u jego podstaw założenie o konieczności wyeliminowania zeń norm o charakterze porządkowym (techniczno-organizacyjnym) oraz ich ewentualnego przeniesienia do regulaminu wykonywania zawodu adwokata. Wśród uwag bardziej szczegółowych pojawiają się natomiast zastrzeżenia związane z postanowieniem, że nie stanowi przewinienia dyscyplinarnego naruszenie etyki adwokackiej, którego szkodliwość jest znikoma. Gdyby nawet zgodzić się ze stwierdzeniem, że wśród zachowań nieetycznych pojawiają się również takie, które są w znikomym stopniu szkodliwe (zwłaszcza w perspektywie zadań realizowanych przez Adwokaturę oraz świadczonej przez adwokata pomocy prawnej), to – zdaniem przeciwników takiej regulacji – jest to zbyt jednoznaczne nawiązanie do modelu odpowiedzialności karnej.

W komentarzach, które ja przeglądałem, wiele miejsca poświęcono przepisom zakazującym przyjmowania sprawy przeciw stronie, która była kiedyś klientem adwokata. Ponieważ brak tu ograniczenia czasowego, rodzą się obawy, że trzeba będzie ewidencjonować wszystkich klientów i po nawet jednorazowej poradzie dla np. towarzystwa ubezpieczeniowego, nigdy nie będzie można reprezentować klientów w sporze z nim.

Jeśli ktoś kontestuje tę regulację, to dziwi mnie, że robi to dopiero teraz, bo o ile mnie pamięć nie myli, Komisja Etyki nie ingerowała w jego treść i w zasadzie jest on powtórzeniem obecnie obowiązującej regulacji. Jakkolwiek jest to kwestia do przemyślenia, po to właśnie zbieramy uwagi od środowiska.

Wątpliwości budziła też regulacja nakazująca wyłączenie się adwokata ze sprawy nie tylko, gdy konflikt interesów faktycznie istnieje, ale także gdy jest jego duże prawdopodobieństwo. Tylko jak takie prawdopodobieństwo określić i udowodnić?

Tutaj znów wiele nie zmienialiśmy. Natomiast faktycznie adwokat powinien być wyczulony na sytuacje, które mogłyby rodzić konflikt interesów. Wyłączenie się, jeśli on zaistnieje, jest obowiązkiem, ale jego przewidywanie jest powinnością. Trzeba mieć to więc na uwadze podejmując się prowadzenia sprawy, w której być może taki konflikt interesów się pojawi. Innymi słowy, póki ten konflikt jest potencjalny, to jego przewidywanie rodzi powinność rozważenia, czy adwokat sprawę może przyjąć z wszystkimi wynikającymi stąd konsekwencjami. Jeśli jest zaś już realny, to wyłączenie się adwokata jest obowiązkowe.

Dużo miejsca w opublikowanych już opiniach do projektu poświęcono kwestii reklamy. Jedni mówią, żeby w ogóle tego słowa nie używać, inni przeciwnie, wskazują, że warto to pojęcie zdefiniować w kodeksie.

Zgadza się. Przyznam, że w ramach prac Komisji opowiadałem się za tym, aby słowa „reklama” w ogóle nie używać. Stąd też w projekcie tego słowa w treści przepisu nie znajdziemy. Użyto go jedynie w tytule paragrafu ósmego, aby uniknąć wątpliwości, czego on dotyczy. To zresztą głównie ze względu na tę regulację 15 paragrafów rozdziału pierwszego opatrzono tytułami.

A co pana zdaniem przemawia za takim rozwiązaniem?

Jest kilka powodów. Pierwszy jest taki, że w literaturze można znaleźć rozmaite definicje reklamy, różniące się w zależności od tego, jakiej sfery aktywności one dotyczą. I tu już mielibyśmy podstawowy problem, bo musielibyśmy jakąś definicję przyjąć i – być może – wprowadzić do zbioru. Po drugie – nie możemy zakazać adwokatom, aby kształtowali swój wizerunek w przestrzeni publicznej. Zresztą – jak każda osoba w przestrzeni takiej występująca – robią to przecież na co dzień. O wizerunku tym decydują – z jednej strony – zdobyte kwalifikacje, doświadczenie zawodowe, działalność samorządowa czy wreszcie coraz częściej pojawiające się u adwokatów stopnie i tytuły naukowe, z drugiej zaś – elementy czysto zewnętrzne, jak chociażby lokalizacja oraz wystrój kancelarii, czy ubiór decydujący o wyglądzie samego adwokata. Czy tego rodzaju pożądana przecież dbałość o to, jak jesteśmy odbierani, to jest już reklama, czy może jeszcze nie? Lepiej więc powiedzieć, że adwokat jest uprawniony do kształtowania swojego wizerunku w przestrzeni publicznej, a jednocześnie określić, jakich granic nie powinien przekraczać. Taka była koncepcja tego przepisu, zmierzająca do wyeliminowania niezwykle rozbudowanego, kazuistycznie ujętego w obowiązującym zbiorze – zresztą zupełnie chyba niepotrzebnie – zakazu reklamy.

Wiele definicji w różnych źródłach, może rodzić konfuzję co jest reklamą, a co nią nie jest.

Ale my się tym w ogóle nie musimy zajmować. Jak już powiedziałem – moim zdaniem powinniśmy ograniczyć się do wskazania granic, jakich przy kształtowaniu swojego wizerunku adwokat nie może przekraczać. A czy ten obszar aktywności nazwiemy reklamą, nie ma już znaczenia.

I w tym wypadku byłaby to etyka obowiązku czy powinności?

To już byłby obowiązek, skoro pewnych granic nie można przekraczać. Nie wolno np. prezentować rodzaju i zakresu świadczonej pomocy prawnej w sposób prowadzący do naruszenia tajemnicy adwokackiej, a także konfrontujący jej jakość z usługami innych adwokatów czy wprowadzający w błąd co do tego, w jakich dziedzinach adwokat specjalizuje się. Nie można więc o sobie powiedzieć “jestem najlepszy” albo “załatwiam wszystkie sprawy”, „wygrałem sprawę Kowalskiego” itp. I to właśnie wynika z zaproponowanej regulacji. Tylko w jakim celu nawiązywać tutaj do pojęcia „reklama”?

Mówił też pan o zmianach dotyczących tajemnicy adwokackiej. O jakie zmiany chodzi?

Osobiście uważam, że przyjęta w projekcie regulacja dotycząca tajemnicy adwokackiej powinna być sformułowana inaczej, ale niestety przegłosowano mnie w tej sprawie. W obecnej wersji projektu kwestia ta została uregulowana właściwie tak samo, jak w obowiązującym Zbiorze. Uważam, że przepis powinien brzmieć inaczej, bo wówczas lepiej chroniłby tajemnicę adwokacką.

Jak więc pana zdaniem powinien brzmieć?

Trudno na to pytanie opowiedzieć w sposób syntetyczny. Ale nie zgadzam się z tezą forsowaną przez część środowiska adwokackiego, że wszelkie informacje, jakie adwokat zdobył w związku z udzielaniem pomocy prawnej, powinny być objęte bezwzględną tajemnicą adwokacką. Bo gdyby tak przyjąć to adwokat nie mógłby wykonywać swojego zawodu. Adwokat to nie ksiądz. Jeśli ktoś porównuje adwokata do kapłana, a powierzane mu informacje do spowiedzi, to jest w zasadniczym błędzie. Do księdza osoba wierząca idzie się wyspowiadać, duchowny ma zaś czym prędzej zapomnieć o tym, co mu powiedziano. Z adwokatem jest inaczej. Adwokatowi powierza się informacje przecież nie po to, by oczyścić własne sumienie lub zaspokoić czyjąkolwiek ciekawość, ale by je wykorzystać w celu świadczenia pomocy prawnej. Nie wiem, czy jest sens szerzej wypowiadać się na ten temat, bo w projekcie regulacji odpowiadającej takiemu postrzeganiu tajemnicy adwokackiej nie zamieszczono. Przyjmuję to z pełną pokorą, choć – cytując klasyka – nie cieszę się.

Jednak jak pan mówił, kształt projektu jeszcze nie jest ostateczny, więc można w nim wprowadzać zmiany.

W tym akurat wypadku opór materii jest tak duży, że wątpię, by udało się większość przekonać do zmiany stanowiska. W jednym z ubiegłorocznych numerów “Palestry” znalazło się szereg tekstów, w tym m.in. mojego autorstwa, gdzie dość precyzyjnie przedstawiliśmy sposób pojmowania tajemnicy adwokackiej. Można powiedzieć, że to rozważania teoretyków, ale jednak wykonujących zawód adwokata.

Do 15 lipca 2020 r. można przysyłać uwagi do projektu, a co potem?

Potem pochyli się nad nimi Komisja Etyki. Wszystkie uwagi przeanalizujemy i w razie potrzeby zmodyfikujemy projekt. Następnie przedstawimy go Naczelnej Radzie Adwokackiej i jeśli projekt spełni oczekiwania jej członków, to – mam nadzieję – zostanie przyjęty, a w listopadzie tego roku przedłożony Krajowemu Zjazdowi Adwokatury, o ile nie przeszkodzi nam pandemia. NRA na pewno zakończy pracę nad projektem w tym roku. Jednak tryb zatwierdzania projektu jest dwuetapowy, odmiennie niż obecnie obowiązującego kodeksu. Najpierw musi go zaakceptować Naczelna Rada Adwokacka, a potem zatwierdzić Krajowy Zjazd Adwokatury, który będzie mógł go przyjąć lub odrzucić. Nie będziemy natomiast na forum Zjazdu dyskutować o konkretnych postanowieniach kodeksu, bo wówczas ponad wszelką wątpliwość byśmy takiego kodeksu nie uchwalili.