Prezydent Andrzej Duda zdecydował, że do czasu powołania I prezesa Sądu Najwyższego jego obowiązki będzie wykonywał Kamil Zaradkiewicz. Choć nominat niezwłocznie przystąpił do robienia porządków, to zakres jego kompetencji budzi poważne wątpliwości. Wśród przedstawicieli nauki prawa dominuje pogląd, że osoba na takim stanowisku może podejmować co najwyżej czynności techniczne.
Konstytucyjna pozycja I prezesa SN
I prezes SN jest organem konstytucyjnym, co oznacza że został on wymieniony wprost w ustawie zasadniczej, która określa sposób jego wyboru, ustrojową pozycję oraz kluczowe kompetencje. I prezes SN jest powoływany przez prezydenta na sześcioletnią kadencję spośród kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN (art. 144 ust. 3 pkt 20 w zw. z art. 183 ust. 3 konstytucji). Jest on członkiem Krajowej Rady Sądownictwa (art. 187 ust. 1 pkt 1 konstytucji). Posiada legitymację do występowania do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskami w celu kontroli norm (art. 191 ust. 1 pkt 1) oraz w przypadku wystąpienia sporu kompetencyjnego (art. 192). Ponadto pełni funkcję przewodniczącego Trybunału Stanu (art. 199 ust. 2). Zgodnie z przeważającą w doktrynie prawa konstytucyjnego koncepcją takie ukształtowanie ustrojowej pozycji I prezesa SN sprawia, że tylko on może wykonywać funkcje kierownicze jeśli chodzi o administrowanie Sądem Najwyższym i reprezentowanie go wobec innych organów władzy publicznej. Ustawodawca musi ten fakt uszanować i nie ma prawa przekazywać tych kompetencji innym organom. Nie może on ponadto ukształtować struktury Sądu Najwyższego w ten sposób, by jakieś jednostki organizacyjne stały się niezależne od I prezesa SN.
Wobec powyższego za niedopuszczalne należy uznać również tworzenie mocą ustawy organów, które posiadałyby jakiekolwiek z wyżej wymienionych kompetencji I prezesa SN. Dotyczy to zarówno kompetencji wyraźnie wyrażonych w konstytucji, jak i tych wynikających z ustrojowej pozycji, w tym również wyłącznego uprawnienia do sprawowania kierownictwa administracyjnego SN oraz reprezentowania SN. Nie ma tutaj znaczenia, czy kompetencje te zostałyby ustawą przyznane organowi, który miałby funkcjonować równolegle z I prezesem SN (np. jako swego rodzaju superdyrektor), czy też organowi powoływanemu w sytuacji, gdy stanowisko I prezesa SN jest wakujące (osoba „pełniąca obowiązki”). W obu przypadkach doszłoby bowiem do uzurpacji kompetencji, które przysługiwać mogą wyłącznie podmiotowi powołanemu zgodnie z procedurą określoną w art. 144 ust. 3 pkt 20 w zw. z art. 183 ust. 3 konstytucji. W prawie publicznym – w przeciwieństwie do prawa prywatnego – obowiązuje zasada „co nie jest dozwolone – jest zabronione”. Konstytucja nie przewiduje instytucji powierzenia obowiązków I prezesa SN. Ustawa nie może jej w tym zakresie „uzupełniać” poprzez delegowanie konstytucyjnych kompetencji innemu organowi.
Pozycja p.o.
Zgodnie z art. 111 par. 4 ustawy o SN, prezydent powierza kierowanie Sądem Najwyższym wskazanemu przez siebie sędziemu SN w przypadku, gdy stanowisko I prezesa pozostaje nieobsadzone. Zgodnie z art. 111a tejże ustawy, p.o. I prezesa SN wykonuje obowiązki i uprawnienia I prezesa SN określone w ustawie. Ustawa przewiduje m.in. udział takiej osoby w delegowaniu sędziów sądów powszechnych do pełnienia obowiązków w Sądzie Najwyższym oraz wskazywanie ławników.
Tymczasem nie powinno ulegać wątpliwości, że mając na względzie pozycję ustrojową I prezesa SN, osoba pełniąca jego obowiązki nie może wykonywać żadnych kompetencji właściwych temu organowi. W szczególności zaś osoba „pełniąca obowiązki” nie może przewodniczyć Trybunałowi Stanu, nie wchodzi w skład KRS, nie może wykonywać żadnych zadań z zakresu kształtowania struktury Sądu Najwyższego (w tym również jego składu osobowego) ani nie może reprezentować SN wobec organów władzy publicznej. Są to bowiem wyłączne konstytucyjne kompetencje osoby prawidłowo powołanej na stanowisko I prezesa. Mając to na względzie, w świetle konstytucji nie da się przyznać p.o. praktycznie żadnych kompetencji I prezesa (w tym kompetencji kierowniczych wyrażonych w art. 14 ustawy o SN). Teoretycznie rozważać można, czy osobie „pełniącej obowiązki” można przyznać co najwyżej kompetencję do niezwłocznego zwołania Zgromadzenia Ogólnego Sędziów SN – i to tylko i wyłącznie w celu wyłonienia kandydatów na I prezesa SN celem ich przedstawienia prezydentowi. I tutaj jednak pojawiają się niepozbawione racji głosy naukowców, że w przypadku wakatu kompetencje te powinny przysługiwać innym organom, zwłaszcza najstarszemu służbą prezesowi SN (art. 14 par. 2 ustawy o SN).
Niechlubna praktyka
Obecna większość rządząca od chwili objęcia władzy tworzy ustawowe instytucje, którym przypisuje kompetencje konstytucyjnych organów państwa. Wykreowanie urzędu „pełniącego obowiązki” I prezesa SN i powołanie na to stanowisko Kamila Zaradkiewicza nie jest jedynym tego przykładem. W podobny sposób utworzono Radę Mediów Narodowych, której przypisano część kompetencji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Podobnie zmodyfikowano konstytucyjny skład Krajowej Rady Sądownictwa oraz utworzono efemeryczne stanowisko osoby „pełniącej obowiązki” prezesa Trybunału Konstytucyjnego, które objęła w 2016 r. Julia Przyłębska, a którego nie przewiduje konstytucja. Tworzenie doraźnych organów w celu omijania ustawy zasadniczej jest z ustrojowego punktu widzenia sytuacją głęboko patologiczną. Odwrócenie skutków tych działań i przywrócenie autorytetu zniszczonym instytucjom może być zadaniem na długie lata.