Według wiceszefa MS, ostatnie słowo w sprawie postanowienia unijnego trybunału dotyczącego Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego będzie należało do polskiego Trybunału Konstytucyjnego.
Marcin Warchoł w rozmowie z Polską Agencją Prasową był pytany, czy polskie władze wykonają postanowienie Trybunału Sprawiedliwości UE o środkach tymczasowych, w którym TSUE wezwał do zawieszenia działalności Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego w sprawach dyscyplinarnych sędziów. Orzeczenie nie zostało dotąd wykonane.
"Mogę jedynie tu przedstawić stanowisko MS, że nie mogą być wiążące decyzje, które nie mają podstaw prawnych" - oświadczył Warchoł.
Jego zdaniem, ani traktat UE, ani polska konstytucja nie pozwalają unijnemu trybunałowi na jakiekolwiek "zawieszanie" polskiego organu konstytucyjnego. "W przeciwnym razie TSUE mógłby zawiesić Sejm, rząd, czy prezydenta, a to przecież jest w sposób oczywisty absurdalne i niedorzeczne. Byłoby to złamaniem naszej konstytucji i samych traktatów UE, które nie pozwalają na ingerencję w wymiar sprawiedliwości krajów członkowskich, co zresztą stwierdzał wielokrotnie zarówno nasz TK, jak i niemiecki w wyroku z 30 czerwca 2009 r. Z ostatnich orzeczeń TK też można to wywnioskować"- oświadczył Warchoł.
W Trybunale Konstytucyjnym na rozpatrzenie oczekuje wniosek Izby Dyscyplinarnej SN o zbadanie zgodności podstaw tego wyroku TSUE z polską konstytucją. Wiceszef MS wskazał, że ostatnie słowo w sprawie orzeczenia TSUE będzie należało do Trybunału Konstytucyjnego.
Warchoł powołując się na wyrok TK z listopada 2011 r., kiedy prezesem tej instytucji był Andrzej Rzepliński, podkreślił, że to Trybunał Konstytucyjny stoi na straży polskiej konstytucji, a nie TSUE. "Kiedy dochodzi do konfliktu między TSUE a TK, to prawo sądu ostatniego słowa zachowuje Trybunał Konstytucyjny. Polski Trybunał jest sądem ostatniego słowa w Polsce nawet wobec orzeczeń TSUE" - dodał wiceminister.
Trybunał Sprawiedliwości UE postanowił 8 kwietnia br. zobowiązać Polskę do natychmiastowego zawieszenia stosowania przepisów dotyczących Izby Dyscyplinarnej w sprawach dyscyplinarnych sędziów. Wniosek o tymczasowe zawieszenie do czasu wydania ostatecznego wyroku złożyła Komisja Europejska. Według KE, nowy system środków dyscyplinarnych nie zapewnia niezależności i bezstronności Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, w skład której wchodzą wyłącznie sędziowie wybrani przez Krajową Radę Sądownictwa, którą z kolei powołuje Sejm w procedurze o charakterze politycznym.
Przedstawiciele resortu sprawiedliwości krytycznie komentowali postanowienie TSUE. Wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta powiedział, że TSUE "uzurpuje sobie kompetencję, których nikt temu trybunałowi nie przekazał". "Oznacza to, że mielibyśmy jako Polska słuchać się rozkazów UE w sytuacji, gdy wcześniej jako Polska nie pozwoliliśmy UE wydawać sobie takich rozkazów. To nie wygląda mi na zasadę lojalnej współpracy" - mówił Kaleta.
Po postanowieniu unijnego trybunału Izba Dyscyplinarna SN skierowała do Trybunału Konstytucyjnego pytanie prawne ws. możliwości stosowania przez TSUE środków tymczasowych dotyczących funkcjonowania sądownictwa w państwach członkowskich UE.
Skierowanie podobnego wniosku do TK zapowiedział też rzecznik rządu Piotr Müller. Jak powiedział, premier Mateusz Morawiecki, po dokonaniu szczegółowej analizy wydanego postanowienia TSUE, skieruje do TK wniosek o rozstrzygnięcie powstałego sporu prawnego.