O ponad 1000 zmalała liczba Niebieskich kart założonych przez policjantów marcu 2020 roku w porównaniu do analogicznego okresu w zeszłym roku. Czy to oznacza, że czarne scenariusze dotyczące wzrostu skali przemocy domowej się nie sprawdziły? Niekoniecznie.
W marcu 2019 roku w Polsce policja założyła 6 373 Niebieskie karty. W całym pierwszym kwartale ubiegłego roku było ich 18 481. W analogicznym okresie 2020 roku było to 17 077. W samym marcu - 5307. Spadła zarówno liczba wypełnionych formularzy wszczynających procedurę (5235 w marcu 2019 do 4369 w marcu 2020) jak i liczba formularzy dotyczących kolejnych przypadków przemocy w rodzinie w trakcie trwającej procedury (1138 do 938).
Mniej Niebieskich kart, ale nie przemocy
- To, że policja zakłada mniej Niebieskich kart, nie oznacza, że liczba aktów przemocy domowej się zmniejsza. Tylko w marcu nasz telefon zaufania dzwonił o 50 proc. razy więcej niż w tym samym okresie rok temu. Nie mamy jeszcze danych za kwiecień, ale już wiemy, że tych połączeń również będzie znacznie więcej - mówi Joanna Gzyra-Iskandar z Centrum Praw Kobiet.
Jak podkreśla rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji, insp. Mariusz Ciarka mimo obowiązującego na terenie kraju stanu epidemii w związku z zagrożeniem wirusem SARS – CoV-2, ustawa z dnia 2 marca 2020 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywoływanych nimi sytuacji kryzysowych nie zwalnia policjantów z obowiązku wykonywania obowiązków określonych w ustawie z dnia 6 kwietnia o Policji. - Wobec czego przeprowadzanie interwencji związanych z przemocą w rodzinie, nawet wobec osób objętych kwarantanną, realizowane są cały czas, obecnie z zachowaniem szczególnych środków ostrożności i zastosowaniem Wytycznych Głównego Inspektora Sanitarnego MSWiA dla Policji w tym zakresie - tłumaczy.
Kobiety zamknięte w domach, Niebieskich kart nie ma
Dlaczego tych zgłoszeń i interwencji jest mniej? - Nasza działalność to nie tylko telefon zaufania. To również porady i konsultacje, które ze względu na pandemię prowadzimy zdalnie (w normalnym trybie pracy prowadzimy je na miejscu, w biurze). Tych z kolei jest o ok. 1/3 mniej. Powód jest banalny – kobiety są zamknięte w domach ze swoimi oprawcami i trudniej jest im zwrócić się o pomoc. Sytuacja dotyka zwłaszcza samotne matki, które nie mają z kim teraz zostawić dziecka. Obawiamy się dalszego rozwoju sytuacji i wzmacniania przez mężczyzn inwigilacji kobiet, które doświadczają przemocy, tak że nawet wykonanie telefonu będzie utrudnione lub wręcz niemożliwe - tłumaczy Joanna Gzyra-Iskandar.
Jak podkreśla rzecznik KGP, policja reaguje na każdy sygnał, mogący świadczyć o podejrzeniu popełnienia czynu zabronionego. - Rozumiemy, że ograniczenia i obostrzenia dotyczące pozostawania w domu mogą generować dodatkowe napięcia i trudne sytuacje w domach, w których dochodzi do przemocy domowej - mówi insp. Mariusz Ciarka.
I dodaje: „Prosimy także, aby sąsiedzi i inne osoby, które mają wiedzę o takich sytuacjach zgłaszały je nam. Zdajemy sobie sprawę, że przemoc w rodzinie niejednokrotnie ukryta jest w czterech ścianach. Wiedza o takich sytuacjach pozwoli nam działać. Jeżeli zajdzie taka potrzeba będziemy szukali, w porozumieniu z innymi instytucjami, sposobów rozwiązania trudnych sytuacji”.
Kobiety, które doświadczają przemocy domowej, ale są kontrolowane przez swoich oprawców mogą poszukiwać pomocy „pod przykrywką”. Na takiej zasadzie działa jeden ze sklepów z kosmetykami naturalnymi ratującymi skórę, który pełni rolę pośrednika z Centrum Praw Kobiet.