Trybunał Sprawiedliwości UE w środę zobowiązał Polskę do natychmiastowego zawieszenia stosowania przepisów dotyczących Izby Dyscyplinarnej SN w sprawach dyscyplinarnych sędziów. Wniosek o tymczasowe zawieszenie - do czasu wydania ostatecznego wyroku przez TSUE - złożyła Komisja Europejska. Polski rząd argumentował, że wniosek jest nieuzasadniony. "Chociaż organizacja wymiaru sprawiedliwości należy do kompetencji państw członkowskich UE, to mają one obowiązek dotrzymywać zobowiązań wynikających dla nich z prawa Unii" - zaznaczył jednak TSUE.
"Rozstrzygnięcie to ma charakter tymczasowy i nie przesądza o wyniku powództwa głównego, w tym o jego zasadności. Co istotne, TSUE nie badał statusu sędziów Izby Dyscyplinarnej i nie zakwestionował go. TSUE nie +zawiesił+ również samej Izby Dyscyplinarnej, ani tym bardziej jej nie +zlikwidował+. Jego rozstrzygnięcie dotyczy przepisów o właściwości Izby, a nie samego faktu jej powołania i statusu sędziów, którzy w niej orzekają" - powiedział Kłak odnosząc się do środowej decyzji europejskiego Trybunału.
Jak zaznaczył, postanowienie TSUE wymaga rzetelnej analizy, po której możliwe będzie podjęcie decyzji odnośnie do dalszych kroków, które powinny podjąć polskie władze. "Pamiętać należy jednak o tym, że organizacja wymiaru sprawiedliwości oraz określenie właściwości poszczególnych sądów, w tym SN, to wyłączna materia prawa krajowego" - wskazał.
Jednocześnie Kłak zaakcentował, że z środowego postanowienia TSUE nie wynikają żadne sankcje finansowe dla Polski. "Mogą być one nałożone na wniosek Komisji Europejskiej w przypadku niewykonania dzisiejszego postanowienia w przedmiocie środków tymczasowych, ale to kwestia dalsza i na obecnym etapie takie rozstrzygnięcie nie zapadło" - powiedział.
Kłak zwrócił również uwagę na uzasadnienie wyroku Niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego z 30 lipca ub.r. Jak przypomniał, wówczas niemiecki trybunał przyjął, że "arbitralna wykładnia przepisów prawa UE zwalnia z obowiązku wykonania wyroku TSUE".
"Z powyższego wynika, że państwa członkowskie zachowują prawo oceny tego, czy TSUE orzekł w granicach przyznanych mu kompetencji, a dokonana wykładnia nie jest arbitralna. Finalnie może być zatem niezbędne, aby Trybunał Konstytucyjny wyjaśnił - jako sąd ostatniego słowa - jaki jest możliwy zakres ingerencji TSUE w krajowy porządek prawny, tak jak to uczynił jego niemiecki odpowiednik" - powiedział Kłak. Podkreślił przy tym, że zarówno w Polsce, jak i w Niemczech, konstytucja jest najwyższym prawem.
Kłak przypomniał ponadto, że w końcu stycznia polski TK, na kanwie sporu kompetencyjnego zainicjowanego wnioskiem marszałek Sejmu, wstrzymał stosowanie uchwały trzech izb Sądu Najwyższego z 23 stycznia br. mówiącej o nienależytej obsadzie sądów, jeśli w składach są sędziowie wyłonieni przez Krajową Radę Sądownictwa w obecnym składzie. "Powoduje to, że kompetencja do orzekania przez sędziego powołanego przez Prezydenta RP na wniosek KRS nie może być ograniczana, a orzeczenia wydane przez składy orzekające, w których zasiadali sędziowie Izby Dyscyplinarnej mają moc obowiązującą" - ocenił Kłak.
Jak dodał, z tamtego postanowienia TK wynika, że do czasu wydania wyroku przez polski Trybunał nie jest możliwe "w żadnym trybie i w żadnych okolicznościach kwestionowanie statusu tak powołanych sędziów, w tym sędziów Izby Dyscyplinarnej SN". "Nie zmienia tego dzisiejsze postanowienie tymczasowe TSUE, które nie dotyczy tej materii" - wskazał Kłak.
Rzecznik rządu Piotr Müller informował w środę, że premier Mateusz Morawiecki, po dokonaniu szczegółowej analizy wydanego postanowienia TSUE, skieruje do TK wniosek o rozstrzygnięcie powstałego sporu prawnego. "Zgodnie z Konstytucją to Trybunał Konstytucyjny jest +sądem ostatniego słowa+ w zakresie badania zgodności poszczególnych aktów prawa w ramach określonej w Konstytucji hierarchii źródeł prawa i to Trybunał Konstytucyjny powinien rozstrzygnąć powstały spór" - zaznaczył Müller.