Osadzeni i skazani, u których zachodzi podejrzenie zarażenia koronawirusem, są poddawani kwarantannie.
Dyrekcja służby więziennej poinformowała, że podawana w mediach informacja, iż 20 tys. więźniów na mocy nowych przepisów może wyjść do domu, gdyż zostaną oni objęci dozorem elektronicznym, nie jest prawdziwa. Liczba osób objętych tym sposobem odbywania kary może rozszerzyć się maksymalnie do 12 tys., z czego 9 tys. kwalifikuje się do Systemu Dozoru Elektronicznego już na mocy obecnych przepisów. Nie ma również mowy o przerwach w odbywaniu kary na czas epidemii.
W projekcie przepisów przygotowywanych przez resort sprawiedliwości, nad którym w piątek ma głosować Sejm, zawarto zmianę polegającą na tym, że więźniowie mający łączną sumę kar nieprzekraczającą 18 mies. będą mogli ubiegać się o odbywanie kary w systemie dozoru elektronicznego. Według obecnych regulacji stosowany jest on do kar w wymiarze do jednego roku pozbawienia wolności.
Przemysław Kazimirski, dyrektor zespołu „Krajowy Mechanizm Prewencji” z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich tłumaczy, że od 2015 r. nawet osoby obłożnie chore, które wymagają hospitalizacji, mają obowiązek stawienia się w zakładzie karnym. – Nawet tylko po to, by odwieźć je po godzinie w konwoju do szpitala. Funkcjonariusze Służby Więziennej są też zobowiązani do pilnowania ich na oddziale – dodaje. Ta zmiana zasad była powszechnie krytykowana. A teraz te przepisy będą prawdziwym wyzwaniem wobec tego, że do zakładów karnych mogą zgłaszać się osoby, u których jest podejrzenie koronawirusa. – Jeśli mają objawy Covid-19, to Służba Więzienna informuje powiatową stację sanitarno-epidemiologiczną w celu objęcia takich osób nadzorem epidemiologicznym czy też od razu kwarantanną – mówi Kazimirski.
Odkąd ogłoszono stan zagrożenia epidemicznego, do aresztów i zakładów karnych przyjęto 75 osób, wobec których zachodzi podejrzenie, że mogły mieć kontakt z osobami zarażonymi. Większość z nich przetransportowano ostatnio z zagranicy, głównie Wielkiej Brytanii. Zostali objęci kwarantanną i przebywają w jednoosobowych celach.
Jak dotąd tylko raz Sąd Okręgowy, w Warszawie, podjął decyzję o niezastosowaniu aresztu z obawy o zdrowie człowieka i ryzyko zarażenia się koronawirusem.
Dyrektorzy placówek penitencjarnych podjęli natomiast decyzje o wstrzymaniu widzeń. Podstawą do tego jest art. 247 kodeksu karnego wykonawczego, który mówi, że „w wypadkach uzasadnionych szczególnymi względami sanitarnymi lub zdrowotnymi (...) dyrektor zakładu karnego lub aresztu śledczego może na czas określony wstrzymać lub ograniczyć zatrudnienie osadzonych, kontakty między nimi, udzielanie widzeń i spacerów (…)”.
Rzecznik praw obywatelskich zwrócił się do dyrekcji służby więziennej o możliwość odbywania dłuższych rozmów telefonicznych oraz korzystanie ze Skype’a, na co wydano zgodę. Poprawiono też część warunków odbywania kary – zwiększono np. liczbę kąpieli z dwóch do trzech tygodniowo. Służba więzienna zadbała też o większy dostęp do produktów dezynfekcyjnych i higieny osobistej dla osób, które nie mają pieniędzy, żeby je kupić na własną rękę.
W zaistniałej sytuacji część osadzonych angażuje się w walkę z koronawirusem, szyjąc maseczki.
Maria Dąbrowska-Majewska, która zajmuje się pomocą więźniom, obawia się, że wprowadzone ograniczenia mogą oznaczać kłopoty. – Nie jest tajemnicą, że w zakładach jest problem z uzależnieniem od narkotyków. Osoby, które w obecnych warunkach zostały odcięte od dostępu do substancji psychoaktywnych (często przemycanych podczas widzeń – red.) mogą cierpieć na zespół abstynencyjny – tłumaczy. Jej zdaniem nie ma jednak zagrożenia, że w zakładach dojdzie do buntów, takich jak we Włoszech.
We włoskiej Modenie sześciu więźniów zginęło, a kilku strażników zostało wziętych jako zakładnicy. Do tragedii doszło po tym, jak wstrzymano wizyty rodzin. Według szefa włoskiego więziennictwa Francesco Basentini, to niejedyny zakład penitencjarny, w którym doszło do zamieszek. W innych podłożono ogień, a pożary spowodowały duże zniszczenia.
W USA władze podejmują decyzje o wypuszczeniu części osadzonych. Nowy Jork planuje zwolnić z więzienia na Rikers Island ok. 300 osób skazanych za drobne przestępstwa. Burmistrz miasta Bill de Blasio ogłosił to we wtorek po tym, jak pierwszy więzień stamtąd uzyskał pozytywny wynik testu na koronawirusa. Podobne decyzje podjęto m.in. stanach New Jersey, Kentucky, Illinois i Kalifornii.