Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego orzekając w II instancji zawiesiła we wtorek w czynnościach olsztyńskiego sędziego Juszczyszyna oraz obniżyła o 40 proc. jego wynagrodzenie na czas trwania tego zawieszenia, czyli prowadzenia postępowania dyscyplinarnego wobec tego sędziego. Wtorkowa decyzja SN jest prawomocna. Obrońcy sędziego Juszczyszyna zapowiedzieli już, że będzie on nadal orzekał.
Sędzia Juszczyszyn, rozpatrując w listopadzie ub.r. apelację w sprawie cywilnej, uznał za konieczne rozstrzygnięcie, czy sędzia nominowany przez Krajową Radę Sądownictwa w obecnym składzie był uprawniony do orzekania w pierwszej instancji. Skutkowało to m.in. postępowaniem dyscyplinarnym wobec sędziego i postępowaniem dotyczącym jego zawieszenia. W grudniu ub.r. Izba Dyscyplinarna SN - wówczas w I instancji - nie zgodziła się na takie zawieszenie, od czego odwołała się rzecznik dyscyplinarny sędziów.
Sędzia Adam Tomczyński w uzasadnieniu wtorkowej uchwały po rozpoznaniu odwołania rzecznika dyscyplinarnego podkreślił, że w tej sprawie wystąpił konflikt między ochroną dobra sędziego a dobrem wymiaru sprawiedliwości. "W tym wypadku ważniejszym z tych dóbr jest dobro wymiaru sprawiedliwości, ochrona tych wartości, które przyświecają spokojnemu sądzeniu przez sądy RP" - wskazał sąd.
Tomczyński zaznaczył też, że sędzia jest związany ustawą i konstytucją. "W tym jarzmie prawnym sędzia musi się poruszać. Sędzia Juszczyszyn nie ugiął się przed jarzmem prawa, nie ugiął się przed jarzmem ustawy i nie ugiął się przed jarzmem przepisu konstytucyjnego" - podkreślił skład Izby Dyscyplinarnej.
Sąd zwrócił też uwagę, że sędzia musi dbać o dobro sądownictwa. Zdaniem Izby Dyscyplinarnej SN, sędzia Juszczyszyn naraża dobro wymiaru sprawiedliwości i dobro Skarbu Państwa.
Sędzia Tomczyński, powołując się na orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego podkreślił, że kwestia powołania sędziego na stanowisko jest prawem i odpowiedzialnością prezydenta "i nikomu nic do prerogatywy prezydenta RP". Zdaniem Izby Dyscyplinarnej sędzia Juszczyszyn w tej konkretnej sprawie podważył prerogatywy prezydenta RP.
Podkreślił przy tym, że żaden sędzia nie może przekraczać granicy prawa. "To, co zaproponował sędzia Juszczyszyn i uchwała trzech połączonych Izb SN, to nic innego, jak wprowadzenie niepewności prawnej do obrotu sądowego (...) i nic innego, jak obawa, że postępowanie nie będzie trwało dwa lata, tylko cztery lata" - zaznaczył.
Zdaniem Izby Dyscyplinarnej SN sędzia Juszczyszyn popełnił błędy w swoim orzeczeniu. Jak podkreślił, Tomczyński olsztyński sędzia w sposób nieuprawniony zwrócił się do Kancelarii Sejmu o dostęp do list poparcia KRS w celu ustalenia statusu Rady. Według Izby Dyscyplinarnej nie było żadnych podstaw faktycznych i prawnych do takiego żądania. W ocenie Izby dyscyplinarnej dostęp do listy poparcia kandydatów do KRS, o który wystąpił Juszczyszyn, nie miał znaczenia dla rozpatrywanej przez niego sprawy.
Postanowienie Juszczyszyna o zwróceniu się o listy poparcia dla kandydatów do KRS skutkowało m.in. decyzją prezesa olsztyńskiego sądu rejonowego - a także członka KRS - Macieja Nawackiego o odsunięciu Juszczyszyna od orzekania. Juszczyszyn został odsunięty od orzekania na miesiąc, bo na taki okres może "zawiesić" sędziego prezes sądu. O ewentualnym przedłużeniu tego okresu decyduje już SN, który w I instancji na zawieszenie się nie zgodził. Rzecznik dyscyplinarny sędziów Piotr Schab informował wówczas w listopadzie, że przeciwko sędziemu wszczęto postępowanie dyscyplinarne. Jego zdaniem, sędzia ten uchybił godności urzędu. Ponadto po tym, gdy Juszczyszyn zażądał od Kancelarii Sejmu list poparcia dla kandydatów do nowej KRS, został także odwołany przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę z delegacji do olsztyńskiego sądu okręgowego.