Wiceszefowa Komisji Europejskiej Věra Jourová sondowała wczoraj w Warszawie możliwość zakończenia sporu między Polską a Komisją Europejską wokół praworządności
Brukseli zależy przede wszystkim na przerwaniu milczenia, które zapadło po polskiej stronie od czasu wymiany kadr w Komisji. Dialog nie będzie jednak oznaczał zmiany stanowiska Unii np. w kwestii Trybunału Konstytucyjnego. Jak mówi nam jedna z osób, która wczoraj spotkała się z wiceprzewodniczącą KE, nie ustąpi ona w sprawie praworządności. Sama Jourová podkreślała, że jest przede wszystkim zaniepokojona kampanią oszczerstw przeciwko polskim sędziom. W rozmowie z Tomaszem Grodzkim, marszałkiem Senatu, miała przestrzegać przed utratą przez Polskę eurofunduszy w związku z planowanym powiązaniem wypłat z bud żetu z praworządnością.
Komisarz zapowiedziała również nowy mechanizm kontrolowania państwa prawa we wszystkich krajach członkowskich. KE ma go przedstawić na wiosnę. To pokazuje, że obok batalii przed trybunałem w Luksemburgu komisja szuka możliwości otwarcia innych frontów.
Jourová nie chce jednak grać ostro. Konfrontacyjny sposób działania jej poprzednika Fransa Timmermansa jest jej obcy. Czeszka chce rozmawiać i stawia na dyplomację, unika słownych potyczek. Wczoraj spotkała się z przedstawicielami obozu rządowego, opozycji, Sądu Najwyższego, Trybunału Konstytucyjnego i z rzecznikiem praw obywatelskich. O rozmowę z prezes TK Julią Przyłębską apelował obóz władzy. Jourová nie spotkała się natomiast z nową Krajową Radą Sądownictwa ani sędziami z Izby Dyscyplinarnej w SN, czym rozczarowany był rząd. Jak podkreśla jednak wiceszef MSZ Paweł Jabłoński, który wczoraj rozmawiał z czeską komisarz, to była pierwsza wizyta. Realny, a nie pozorowany dialog wciąż jest możliwy.