Senat rozpatruje nowelizację ustaw sądowych od środy. Pierwszego dnia posiedzenia o noweli wypowiadali się przedstawiciele resortu sprawiedliwości, m.in. szef MS Zbigniew Ziobro, a wcześniej pytania na jej temat zadawano senatorom sprawozdawcom komisji ustawodawczej oraz praw człowieka, praworządności i petycji - reprezentującej większość wicemarszałek Gabrieli Morawskiej-Staneckiej (Lewica) i senatorowi z mniejszości Markowi Pękowi (PiS).
W czwartek Senat wznowił prace nad nowelą ok. godz. 14.30, a przerwał je o godz. 21. Głos zabrali prezes Izby Karnej SN Stanisław Zabłocki, RPO Adam Bodnar oraz wiceprezes Naczelnego Sądu Administracyjnego Janusz Drachal.
Na pytania senatorów prezes Izby Karnej SN odpowiadał przez ponad cztery godziny. Sędzia Zabłocki zauważył, że nowelizacja zmienia tryb wyboru i powołania I prezesa SN. "Ważne jest to, aby ten wybór był uczciwy i aby kandydaci posiadali mandat zaufania płynący z wewnątrz całego SN, a nie z jego części, wręcz cząstki. A nowelizacja takie oczekiwania stawia pod wielkim znakiem zapytania" - zaznaczył.
Jego zdaniem w procedowanej ustawie dodano jawnie niekonstytucyjne rozwiązanie art. 13a dlatego, że wprowadzono nieprzewidzianą w konstytucji instytucję pełniącego obowiązki I prezesa SN. "Konstytucja RP stanowi też wyraźnie, że sądy i trybunały są władzą niezależną i odrębną od innych władz. Sędziowie nie chcą, a nawet nie potrafią uprawiać polityki, ale niestety z sądownictwa zrobiono kwestię polityczną, a społeczeństwu chce się wmówić, że sędziowie mają polityczne aspiracje" - dodał Zabłocki.
Prezes Izby Karnej SN pytał też, co po wejściu w życie tej ustawy zrobi polski sędzia, który stanie wobec dylematu, być posłusznym konstytucji, prawu międzynarodowemu, europejskiemu i ponieść za to odpowiedzialność, czy też być posłusznym woli politycznej dwóch pozostałych władz ubranej w szaty ustawy i być może w psychicznym dyskomforcie z zamkniętymi oczami pełnić nadal swój urząd.
Według Zabłockiego, mitem jest opinia, zgodnie z którą sędziowie nie podlegali do tej odpowiedzialności dyscyplinarnej. Dodał przy tym, że w procedowanej nowelizacji nie dostrzega przepisu przyspieszającego postępowania sądowe.
Wskazał też, że konkretne rozwiązania ustawy przeczą - jego zdaniem - deklarowanym celom i także dlatego ustawa ta jest rażąco sprzeczna z konstytucyjnymi, międzynarodowymi standardami niezależności sądów niezawisłości sędziów, a poprzez to jest ustawą złą, a wręcz szkodliwą".
W swoim wystąpieniu jednoznacznie negatywnie nowelizację ocenił Adam Bodnar.
Jego zdaniem ustawa ta stoi w sprzeczności z zobowiązaniami Polski wobec UE i godzi w ochronę prawną gwarantowaną Europejską Konwencją Praw Człowieka. "Uważam, że uchwalenie ustawy może zakwestionować uczestnictwo Polski w wymiarze prawnym UE i w Radzie Europy. Ustawa doprowadzi do poddania sądów oraz sędziów nadmiernej kontroli ze strony organów władzy wykonawczej, a w konsekwencji doprowadzi do obniżenia poziomu sądowej ochrony praw jednostek" - wskazał RPO.
Rzecznik wyraził też przekonanie, że przyjęcie ustawy to droga do prawniczego polexitu. "Czyli wyjścia Polski z UE w zakresie respektowania podstawowych reguł dotyczących praworządności; wydrążenia naszego członkostwa z istoty, jaką jest budowanie systemu prawnego, który opiera się na zasadzie współpracy, wzajemnego zaufania oraz respektowania podobnych standardów dotyczących praworządności" - oświadczył Bodnar.
W opinii RPO przyjęcie nowelizacji będzie prowadziło też do dalszej erozji demokratycznego państwa prawnego. "Będzie powodowało obniżenie poczucia sprawiedliwości i równości obywateli wobec prawa. Będzie zwiększało zagrożenie korupcją ze względu na brak poczucia sprawiedliwości i równości niektórych osób" - zaznaczył Bodnar.
Pytał przy tym, kto ma być strażnikiem rządzących, jeśli nie sądy. Dodał też, że nie ma państwa demokratycznego, w którym następuje nierównowaga władz na rzecz władzy wykonawczej.
Uchwalona 20 grudnia przez Sejm nowelizacja, m.in. Prawa o ustroju sądów i ustawy o Sądzie Najwyższym, a także o sądach administracyjnych, wojskowych i prokuraturze, wprowadza odpowiedzialność dyscyplinarną sędziów za działania lub zaniechania mogące uniemożliwić lub istotnie utrudnić funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości, za działania kwestionujące skuteczność powołania sędziego oraz za działalność publiczną niedającą się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów.
Ponadto nowelizacja wprowadza też zmiany w procedurze wyboru I prezesa SN. Kandydata na to stanowisko będzie mógł zgłosić każdy sędzia SN. W razie problemów z wyborem kandydatów ze względu na brak kworum w ostatecznym stopniu planowanej procedury do ważności wyboru będzie wymagana obecność 32 sędziów SN.
Nowe przepisy są krytykowane przez opozycję, Rzecznika Praw Obywatelskich i część środowiska sędziowskiego. Negatywne opinie prawne w sprawie niektórych rozwiązań proponowanych wyrazili m.in. RPO i Sąd Najwyższy. W zeszłym tygodniu rozmowy w Sejmie, Senacie, SN, KRS i z RPO na temat tej nowelizacji prowadziła delegacja Komisji Weneckiej, której opinię przedstawiono w czwartek.
Według Komisji niektóre z zapisów przyjętych przez Sejm mogą być postrzegane jako dalsze osłabienie niezależności sądownictwa w Polsce. W opinii tej zaapelowano też o inne rozwiązania, by uniknąć kryzysu. Komisja zarekomendowała również, by nie przyjmować zapisów dotyczących postępowań dyscyplinarnych wobec sędziów.
Senat wznowi obrady w piątek o godz. 9.30.