Ogłoszony wyrok nie jest prawomocny, przysługuje od niego apelacja do Sądu Najwyższego.
Sprawa pracownika drukarni ciągnie się od 2015 roku, kiedy odmówił on druku plakatów fundacji LGBT, tłumacząc to swoimi przekonaniami. Jego decyzja została zaskarżona. W 2017 roku mężczyzna został uznany przez Sąd Rejonowy dla Łodzi-Widzewa za winnego popełnienia wykroczenia polegającego na odmowie spełnienia świadczenia bez uzasadnionej przyczyny, ale zarazem sąd odstąpił od wymierzenia mu kary. Prawidłowość wyroku sądu pierwszej instancji potwierdził w 2017 roku Sąd Okręgowy w Łodzi, a rok później Sąd Najwyższy.
Jeszcze w grudniu 2017 r. prokurator generalny Zbigniew Ziobro skierował do Trybunału Konstytucyjnego wniosek, w którym wskazał, że niekonstytucyjne jest rozumienie regulacji w taki sposób, że "zasady wiary i sumienie nie są uzasadnioną przyczyną odmowy świadczenia usługi". W czerwcu tego roku TK uznał za niekonstytucyjny przepis, będący podstawą ukarania pracownika drukarni.
Zgodnie z procedurą w razie wydania przez TK wyroku stwierdzającego niekonstytucyjność przepisu można wznowić postępowanie, jeśli ktoś został na podstawie wadliwego przepisu skazany. Skorzystała z tego łódzka prokuratura, która wnioskowała o wznowienie postępowania.
Helsińska Fundacja Praw Człowieka (HFPC) złożyła w sprawie opinię przyjaciela sądu. Według niej, były poważne wątpliwości, co do skuteczności prawnej czerwcowego wyroku TK. Jej zdaniem, są uzasadnione wątpliwości co do prawidłowości wyznaczania składów orzekających w TK. Dlatego Fundacja uważa, że łódzki sąd apelacyjny powinien zwrócić się z pytaniami prejudycjalnymi do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE). Pytania powinny dotyczyć tego, czy w związku z unijną zasadą praworządności, skutecznej ochrony sądowej praw i zasadą ogólną niedyskryminacji sąd jest uprawniony do nieuwzględnienia wniosku o wznowienie i pominięcia skutków prawnych wyroku TK ze względu na nieprawidłowości dotyczące tego organu.
W poniedziałek Sąd Apelacyjny w Łodzi odniósł się do wniosku prokuratury i wydał wyrok. Wznowił postępowanie, następnie uchylił wcześniejsze wyroki, jakie usłyszał mężczyzna, i umorzył postępowanie. W uzasadnieniu SA przyznał, że podziela pogląd prokuratora o wznowieniu postępowania. Stwierdził m.in., że przepis, na podstawie którego uznano winę drukarza, już nie istnieje, bo został usunięty z porządku prawnego przez TK.
SA nie podzielił natomiast poglądu, że w tej sprawie jest potrzeba i podstawa do wystąpienia z pytaniami prejudycjalnymi do TSUE.
Z wyroku sądu zadowolony był obrońca drukarza. Jak powiedział, to orzeczenie cieszy, bo jest to trumf wolności konstytucyjnej, wolności sumienia i wolności działalności gospodarczej, o której - jak przypomniał - zawsze mówił w toku poprzednich postępowań.
Złożenie apelacji zapowiedział prawnik HFPC. Według niego była potrzeba zwrócenia się z pytaniami prejudycjalnymi do TSUE, ponieważ - zdaniem Fundacji - w tej sprawie zachodzą "istotne kwestie związane ze stosowaniem prawa UE", którego jednym z filarów jest przeciwdziałanie dyskryminacji. Jak mówił, Fundacja wskazywała, że "ze względu na kryzys, którym dotknięty jest TK", jego orzeczenie może być poddawane w wątpliwość.
Przedstawicielka Kampanii Przeciw Homofobii, reprezentująca organizację, która zamówiła plakat, powiedziała, że Kampania nie zgadza się z wyrokiem sądu i będzie składać apelację do Sądu Najwyższego. "W naszej ocenie istniały podstawy i warunki do tego, aby sformułować pytanie do TSUE. Mamy nadzieję, że Sąd Najwyższy podzieli nasze zastrzeżenia w tej sprawie" - dodała.