Polska zapłaci za nieprawidłowości przy wyjaśnianiu zarzutów dotyczących pobicia zatrzymanego.
Chodzi o wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Dziunikowski przeciw Polsce, notyfikowany w zeszły czwartek. Skargę złożył w październiku 2012 r. lekarz Roman Dziunikowski, którego w styczniu 2011 r., pod koniec nocnego dyżuru, zatrzymali policjanci z oddziału antyterrorystycznego. Medykowi zarzucono czerpanie korzyści z prostytucji innych osób. Po przeszukaniu dwóch jego mieszkań postawiono kolejne zarzuty – posiadania broni i niedozwolonych substancji odurzających.
Mężczyzna w trakcie zatrzymania został skuty i – jak twierdził później – skopany i zwyzywany przez policjantów. W trakcie akcji skarżył się, że kajdanki są zbyt mocno ściśnięte, co powodowało ból, jednak dopiero po pół godzinie rozluźniono je, a ręce skuto mu z przodu, nie z tyłu. Lekarz narzekał też na ból w klatce piersiowej, gdyż cierpiał na nadciśnienie i przeszedł wcześniej dwa zawały. Z tego powodu przed przesłuchaniem poddano go leczeniu szpitalnemu, gdzie przeprowadzono m.in. prześwietlenie głowy. Badania wykryły kilka siniaków na ciele zatrzymanego.
Dziunikowski w skardze do ETPC zarzucił Polsce naruszenie zakazu tortur oraz nieludzkiego i poniżającego traktowania lub karania (art. 3 europejskiej konwencji praw człowieka), domagając się ponad 600 tys. zł odszkodowania za poniesioną krzywdę. W toku postępowania krajowego nie udało się stwierdzić ponad wszelką wątpliwość, czy do pobicia doszło. Badania szpitalne nie pozwalały jednoznacznie określić przyczyny powstania siniaków – według jednej z ekspertyz kilka z nich mogło być skutkiem podanych w szpitalu leków. Druga opinia medyczna sporządzona w postępowaniu wskazała, że obrażenia mogły, ale nie musiały powstać w wyniku pobicia. Obecni podczas zatrzymania sanitariusze niewiele widzieli i jeszcze mniej pamiętali, nie mogli więc potwierdzić, czy do pobicia i obrażania lekarza doszło. Sami policjanci zaprzeczali. Wyjaśnienie sprawy dodatkowo utrudniał fakt, że zatrzymany zgłosił ją dopiero po 12 dniach od aresztowania, twierdząc potem, że przez ten czas był w szoku.
Trybunał podtrzymał ustalenia polskiej prokuratury i sądów, stwierdzające, że brak jest dowodów, by rozstrzygnąć, czy doszło do pobicia i obrażania. Nie orzeczono więc naruszenia art. 3 konwencji w aspekcie materialnym. Strasburscy sędziowie wskazali natomiast szereg nieprawidłowości formalnych. Z tego tytułu przyznano skarżącemu 65 tys. euro za poniesione szkody niematerialne oraz 3625 euro tytułem zwrotu kosztów postępowania.
Jednocześnie ETPC oddalił zarzut bezzasadnego przedłużenia tymczasowego aresztowania Polaka, bowiem w kwietniu 2012 r. sąd zwolnił skarżącego, ustanawiając środek zabezpieczający w postaci zakazu opuszczania kraju.

orzecznictwo

Wyrok ETPC z 3 września 2019 r., skarga nr 65970/12.