Liczę na to, że zobowiązany podmiot złoży odwołanie do sądu - mówi Dominik Jędrzejko adwokat, partner w kancelarii Kaszubiak Jędrzejko, autor bloga NieuczciwePraktykiRynkowe.pl.
/>
W opublikowanej w zeszłym tygodniu decyzji prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów nakazał przedsiębiorcy wycofanie z sądów powództw przeciwko konsumentom oraz nieegzekwowanie przysługujących tytułów wykonawczych. Jak pan ocenia tę decyzję?
Z całą pewnością można stwierdzić, że jest ona kontrowersyjna. Służby prasowe UOKiK wskazują, że mowa o bezprecedensowym działaniu, i to prawda. Przecierałem oczy ze zdumienia, gdy zobaczyłem, jakie zobowiązanie na przedsiębiorcę nałożył prezes urzędu. Rozumiem, że prezes chciał dobrze i uznał, że trzeba możliwie najszybciej pomóc konsumentom, którzy – zdaniem organu – byli wprowadzani w błąd. Stąd rygor natychmiastowej wykonalności. Moim zdaniem jednak prezes UOKiK poszedł o krok za daleko.
Dlaczego?
Organ postanowił art. 26 ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów, w którym mowa o środkach usunięcia skutków naruszenia, interpretować tak szeroko, jak to tylko możliwe. Skoro bowiem prezes, by chronić konsumentów, może nakazać wycofanie powództw z sądu powszechnego, dlaczego miałby nie móc nakazać otwarcia likwidacji spółki i wykreślenia jej z KRS? Nakazując wycofanie powództw, prezes UOKiK ogranicza przedsiębiorcy prawo do sądu. A przecież konstytucja przyznaje to prawo wszelkim podmiotom prawa. Z kolei wskazując, że przedsiębiorca nie może wykonać z przysługujących tytułów wykonawczych, organ administracji państwowej de facto stawia się ponad sądem powszechnym, który prawomocnie orzekł na korzyść przedsiębiorcy. Stoi to w sprzeczności z art. 365 par. 1 kodeksu postępowania cywilnego.
I dla jasności: bardzo możliwe, że w tej konkretnej sprawie prezes UOKiK ma rację o tyle, że doszło do naruszenia zbiorowych interesów konsumentów. Ale chodzi o wyznaczenie pewnych granic dla pojęcia środków usunięcia skutków naruszenia interesów konsumentów. Należy przypomnieć, że w każdej sprawie prowadzonej przed sądem powszechnym prezes UOKiK może zgłosić istotny pogląd, który w praktyce ma istotne znaczenie dla orzeczenia.
Jak rozumiem, dobrze by było, gdyby decyzja została poddana kontroli sądowej?
Tak, liczę na to, że zobowiązany podmiot złoży odwołanie do sądu. Bo to jest bardzo ciekawa sprawa i być może doczekalibyśmy się wyjaśnienia w orzecznictwie, gdzie jest granica kompetencji prezesa urzędu przy zobowiązaniu podmiotu do określonego działania w ramach usunięcia skutków naruszeń.
Kłopotliwy tu jest zarazem rygor natychmiastowej wykonalności. Oznacza on, że nie można wykluczać wariantu, w którym przedsiębiorca wycofa powództwa i zaniecha egzekucji, a po kilku latach sąd stwierdzi wadliwość decyzji prezesa. Wówczas przedsiębiorca mógłby dochodzić odszkodowania od Skarbu Państwa, ale w praktyce jest to nierealne i całkowicie nieekonomiczne. Dochodzi do tego kwestia uzasadnienia wydanej decyzji. Niestety temu, co w niej najistotniejsze i o czym rozmawiamy, poświęcono dosłownie trzy zdania. I próżno w nich szukać wyjaśnienia, jak organ interpretuje art. 26 ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów, który legł u podstawy wydania takiej decyzji czy odniesienia się do konstytucyjnego prawa do sądu lub brzmienia art. 365 par. 1 k.p.c. Decyzja mogłaby się nie ostać po kontroli sądowej choćby z tego powodu. Warto też zaznaczyć, że kontrolę tej decyzji można przeprowadzić, również próbując podważyć rygor natychmiastowej wykonalności w zakresie omawianych obowiązków.