Miasto może wymagać, aby kierowcy przy płaceniu za parkowanie podawali numery rejestracyjne samochodów. Nie są to bowiem dane osobowe – uznał NSA.
Miasto może wymagać, aby kierowcy przy płaceniu za parkowanie podawali numery rejestracyjne samochodów. Nie są to bowiem dane osobowe – uznał NSA.
/>
DGP
Zdaniem Naczelnego Sądu Administracyjnego numer rejestracyjny nie pozwala na identyfikację konkretnego człowieka. To zaś oznacza, że nie stanowi danej osobowej. Korzystanie z takich numerów do sprawdzania, czy opłacano postój samochodu, nie wiąże się więc z przetwarzaniem danych osobowych.
Wyrok ten kończy sprawę pana Michała, mieszkańca Warszawy. Uznał on, że parkomaty naruszają jego prywatność. Mając dane z ich systemu, służby miejskie mogą prześledzić trasę auta i sprawdzić, gdzie i kiedy parkował. W ramach protestu mężczyzna wpisywał do urządzeń same litery X oraz cyfry 1 i taki kwitek zostawiał za szybą. Zakwestionowali to kontrolerzy i nałożyli karę za brak opłacenia parkowania (50 zł). Kierowca wytoczył Radzie Miasta Stołecznego Warszawy sprawę o bezprawne przetwarzanie danych osobowych. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie przyznał mu rację, nie znajdując podstawy prawnej do przetwarzania danych osobowych (wyrok z 12 kwietnia 2017 r., sygn. akt VII SA/Wa 1069/16).
Dane czy nie dane?
Miasto zaskarżyło ten wyrok. Zdaniem urzędników numery rejestracyjne nie stanowią danych osobowych. – Dla osób postronnych numer rejestracyjny mojego auta nie jest daną osobową. Nie mają oni bowiem możliwości ustalenia, że to ja jestem jego właścicielem – przekonywał na piątkowej rozprawie dr Arwid Mednis, pełnomocnik Rady Miasta st. Warszawy.
Zwrócił on uwagę, że pracownicy Zarządu Dróg Miejskich nie sprawdzają danych właścicieli samochodów w Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców (CEPiK). To jest robione dopiero w celu wyegzekwowania opłaty dodatkowej. Co więcej, nawet informacja, kto jest właścicielem, nie oznacza, że to on używał pojazdu w danej chwili. Spora część aut jest zarejestrowana na firmy lub należy do leasingodawców. Wszystko to sprawia, że nie da się powiązać numeru rejestracyjnego z konkretną osobą, a na pewno nie w sposób jednoznaczny.
Doktor Tomasz Krawczyk, adwokat z kancelarii GKR Legal, która reprezentuje pana Michała, nie miał wątpliwości, że mamy do czynienia z danymi osobowymi. – Numer rejestracyjny jest przypisany do pojazdu, a pojazd do właściciela. Wiele osób ma dostęp do rejestru CEPiK, który pozwala na jego sprawdzenie – argumentował, podkreślając, że danymi osobowymi mogą być wszystkie informacje dotyczące osoby fizycznej, której tożsamość można ustalić choćby tylko potencjalnie i pośrednio.
Miasto dowodziło, że nawet gdyby uznać numer rejestracyjny za dane osobowe, to i tak ich przetwarzanie jest uzasadnione. Przemawia za tym interes miasta, które dzięki obowiązkowi podawania numerów może efektywniej egzekwować opłaty za parkowanie. Wcześniej zdarzało się, że kierowcy wymieniali się tym samym biletem i tłumaczyli, że spadł im pod siedzenie. Według ZDM od czasu wprowadzenia parkomatów, w których podaje się numer rejestracyjny, o ok. 30 proc. wzrosły wpływy z opłat za parkowanie. Według dr Tomasza Krawczyka nie powinno to mieć znaczenia, bo wzrost efektywności poboru opłat nie może być przesłanką legalności przetwarzania danych osobowych.
Urzędnicy odetchnęli
Te ostatnie argumenty ostatecznie nie miały znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy, gdyż NSA po prostu uznał, że numery rejestracyjne nie są danymi osobowymi. Przywołał orzeczenia wojewódzkich sądów administracyjnych z Gliwic, Krakowa i Gdańska, w których przedstawiono ten sam pogląd. Z ustnych motywów wynika, że sąd podzielił argumentację o braku możliwości jednoznacznego powiązania numeru rejestracyjnego.
– Dane wprowadza kierowca, a nie musi nim być właściciel pojazdu. Możliwe jest użyczenie samochodu, jego właścicielami może też być bank albo firma leasingowa – zwróciła uwagę sędzia sprawozdawca Ewa Kręcichwost-Durchowska. Dodatkowo zwróciła uwagę, że dostęp do danych z CEPiK jest ograniczony wyłącznie do windykacji należności.
Pełną argumentację sąd przedstawi w pisemnym uzasadnieniu wyroku. Bez wątpienia będzie on miał duże znaczenia dla wielu miast. Tym bardziej że niektóre (jak Warszawa) przymierzają się do testowania nowego sposobu kontroli płatności za parkowanie. Piesze patrole mają być zastępowane samochodami wyposażonymi w kamery, które będą skanować tablice rejestracyjne i automatycznie sprawdzać w systemie, czy opłacono parkowanie. Bez podawania numerów rejestracyjnych nie byłoby to możliwe.